Na koniec roku inflacja powinna znaleźć się w przedziale 4-5 proc., jednakże istnieje ryzyko, że utrzyma się na podwyższonym poziomie dłużej – oceniono w komentarzu Banku Pekao do piątkowych danych GUS.
Główny Urząd Statystyczny podał w piątek, że ceny towarów i usług konsumpcyjnych w listopadzie 2023 r. wzrosły w ujęciu rocznym o 6,6 proc., a w porównaniu z poprzednim miesiącem wzrosły o 0,7 proc. Wcześniej w szybkim szacunku GUS informował, że inflacja CPI w listopadzie wyniosła 6,5 proc. rdr i 0,7 proc. mdm.
Jak stwierdził ekonomista Banku Pekao Kamil Łuczkowski w komentarzu do danych GUS, to "już drugi miesiąc z rzędu jak finalny szacunek jest rewidowany w górę względem wstępnego odczytu".
"W porównaniu do ubiegłego miesiąca ceny konsumpcyjne wzrosły o 0,7 proc. (flash 0,7 proc.). To solidny wzrost, ale główną jego przyczyną były zwyżki cen paliw (+8,8 proc. wobec ubiegłego miesiąca), ale to już wiedzieliśmy ze wstępnego szacunku. To co zaskoczyło analityków to niższa od oczekiwań inflacja bazowa. Biorąc pod uwagę dzisiejsze dane szacujemy, że inflacja bazowa z wyłączeniem cen żywności i energii w listopadzie kontynuowała swój spadkowy trend obniżając się do ok. 7,2-7,3 proc. r/r"
– wskazał ekonomista Banku Pekao w komentarzu.
Wskazał, że w listopadzie zaskoczył szczególnie spadek cen artykułów do wyposażenia mieszkania (-0,3 proc. w ujęciu miesięcznym), usług telekomunikacyjnych (-0,9 proc. m/m) czy opłat radiowo-telewizyjnych (-0,9 proc. m/m). Ocenił, że informacją jest stopniowy spadek inflacji usług, ale "na jej szybszy nie pozwala utrzymująca się dobra sytuacja na rynku pracy".
Łuczkowski dodał, że w listopadzie w górę poszły ceny żywności (+0,9 proc. w ujęciu miesięcznym), co jednak było głównie zasługą sezonowych wzrostów cen owoców (+3 proc. m/m) oraz warzyw (+5,2 proc. m/m).
"W porównaniu do listopada ubiegłego roku ceny żywności były wyższe o 6,9 proc. Ceny żywności w najbliższych miesiącach będą mocno uzależnione od czynników regulowanych - zakładamy powrót 5-proc. stawki VAT na żywność z początkiem przyszłego roku. Gdyby jednak się tak nie stało, to wobec naszej obecnej ścieżki inflacja żywności obniżyłaby się o ok. 3 pkt. proc., a cała inflacja CPI o 0,8 pkt. proc. Z kolei ceny nośników energii spadły w listopadzie o 0,2 proc. m/m, głównie dzięki niższym cenom węgla, które zaskakująco utrzymują się w lekkim trendzie spadkowym (w listopadzie -1,2 proc. m/m), mimo zwiększonego popytu w ramach przygotowań do sezonu grzewczego"
– stwierdził ekonomista Banku Pekao.
Podkreślił, że z końcem bieżącego roku mija okres "łatwej dezinflacji" i ocenił, że jej tempo wyraźnie osłabnie w roku przyszłym. Zdaniem Łuczkowskiego, grudniu inflacja prawdopodobnie jeszcze lekko wzrośnie, ale na koniec rok 2023 będzie poniżej 7 proc.
"Poziom, z którego zaczniemy rok 2024 oraz dalszy kształt ścieżki inflacyjnej jest mocno uzależniony od czynników regulowanych: zniesienie Tarczy Antyinflacyjnej (zakładamy powrót 5-proc. stawki VAT na żywność z początkiem przyszłego roku) oraz nowe taryfy energetyczne dla gospodarstw domowych (zakładamy ich zamrożenie do połowy 2024 r., potem wprowadzenie innych działań osłonowych). Na przestrzeni najbliższych dwóch tygodni dyskrecjonalne decyzje co do ich kształtowania powinny być już podjęte. Przy powyższych założeniach, inflacja w II kwartale 2024 r. może spaść poniżej 4 proc. r/r, w okolice górnego pasma dopuszczalnych wahań od celu inflacyjnego NBP"
– dodano w komentarzu.
Kamil Łuczkowski zwrócił uwagę, że inflacja bazowa będzie w przyszłym roku dalej w trendzie spadkowym "przy utrzymującej się ujemnej luce popytowej, restrykcyjnej polityce pieniężnej, całkowitym wygaszeniu szoku energetycznego czy jeszcze wysokiej bazie odniesienia w I połowie roku".
"Rok 2024 CPI powinien zakończyć w przedziale 4-5 proc. r/r, jednakże z niemałym ryzykiem pozostania na tym podwyższonym poziomie na dłużej"
– stwierdził ekonomista Banku Pekao.