Czwarta fala oszczędzi gospodarkę?

Czwarta fala epidemii nie powinna mocno uderzyć w gospodarkę. Powinna być słabsza niż poprzednie a na dodatek firmy i konsumenci już się przystosowali do epidemii – uważają ekonomiści.

We wtorek minister zdrowia Adam Niedzielski powiedział w Radiu Plus, że istnieje możliwość, iż czwarta fala pandemii pojawi się w drugiej połowie sierpnia.

„Ryzyko czwartej fali jest coraz wyraźniej sygnalizowane i w naszych prognozach to zagrożenie uwzględniamy. Ale widać także wyraźnie, że gospodarka dostosowała się do pandemii. Dane za I kwartał pokazały to bardzo wyraźnie – mimo zaostrzenia obostrzeń i mimo niedobrej sytuacji epidemicznej gospodarka rosła. I to nie tylko rosła konsumpcja, ale także inwestycje, co było zaskakujące w warunkach takiej niepewności, jaka wtedy panowała. W I kwartale inwestycje wzrosły o 18 proc.”

powiedział Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.

Również Adam Antoniak, ekonomista Banku Pekao, uważa, że wpływ ewentualnej czwartej fali na gospodarkę nie będzie zbyt wyraźny.

„Obecnie wydaje się, że skala ewentualnych obostrzeń nie będzie tak duża jak wcześniej, a ich konsekwencje nie będą tak dotkliwe jak na początku pandemii”

powiedział.

W ocenie ekonomistów sytuacja mogłaby stać się groźna dopiero wtedy, gdyby okazało się, że pojawią się takie mutacje wirusa, które są odporne na szczepionki.

„Na razie wydaje się, że szczepionki działają także na kolejne mutacje wirusa, jednak prawdziwe ryzyko pojawi się wówczas, gdy skuteczność tych szczepionek na nowe mutacje będzie bardzo niska lub okażą się one wówczas nieskuteczne”
 

stwierdził Maliszewski.

„Gdyby okazało się, że skuteczność szczepionek przeciwko nowym wirusom spada, wówczas konieczne byłoby mocniejsze zaciągnięcie hamulca. A im większe restrykcje, tym gorzej dla gospodarki”

powiedział Adam Antoniak.

Jednak nawet większe obostrzenia uderzyłyby głównie w usługi, przede wszystkim w hotele, gastronomię i turystykę, których udział w PKB w Polsce jest wyraźnie niższy niż na przykład w krajach południa Europy. Ale ekonomiści przyznają, że pewnym problemem mogą być dla gospodarki skutki kolejnej fali wirusa w innych krajach.

„To jest zagrożenie dla całej gospodarki światowej. O ile bowiem kraje bogatsze radzą sobie dobrze ze szczepieniami, to jest cała grupa krajów, gdzie szczepienia nie są rozpowszechnione. Istnieje ryzyko, że tam będą się tliły ogniska pandemii, a kolejne wybuchy będą się przekładać na zdolności produkcyjne tych krajów, na przemieszczanie się towarów, a w rezultacie na procesy cenowe m.in. w Polsce”

powiedział ekonomista Banku Pekao.

Przykładem może być Bangladesz, gdzie niedawno ogłoszono lockdown w Dhace, stolicy tego kraju. Tymczasem Bangladesz jest jednym z największych dostawców odzieży do Polski. W I kwartale sprowadzono stamtąd do Polski np. materiały i artykuły włókiennicze za ponad 500 mln euro. Więcej takich produktów w tym okresie sprowadziliśmy tylko z Chin.

„Nasilenie pandemii może spowodować problemy z łańcuchem dostaw, ale to będzie efekt przejściowy. Możliwe jest np. spowolnienie wzrostu w III kwartale, bo wówczas realizowano by transporty towarów zamówionych obecnie w Bangladeszu, ale przecież popyt na odzież nie zniknie, tylko przesunie się na kolejny kwartał. Jednak efekt takiej sytuacji może przełożyć się na wzrost cen, który będzie wynikać z podaży wyraźnie mniejszej niż popyt”

powiedział główny ekonomista Banku Millennium.
Źródło

Skomentuj artykuł: