Tam gdzie jest ruch w interesie, tam jest praca

Polski rynek pracy, mimo kryzysu związanego z pandemią, jest stabilny. Szacowana przez resort rozwoju stopa bezrobocia rejestrowanego wyniosła w kwietniu br. 6,3 proc., co oznacza, że w porównaniu do poprzedniego miesiąca spadła o 0,1 punktu proc. Prognozy są dobre - w związku z odmrażaniem gospodarki są tysiące ofert zatrudniania m.in. dla kelnerów.

Ubiegły miesiąc był drugim z rzędu, gdy liczba zarejestrowanych bezrobotnych w urzędach pracy zmniejszyła się.

Pandemia COVID-19 i wprowadzone w związku z nią ograniczenia, nie wywarły na polskiej gospodarce tak drastycznych zmian jakie zapowiadano wiosną ubiegłego roku. Relatywnie dobra sytuacja na rynku pracy, to bez wątpienia efekt działań jakie wprowadziliśmy, by ochronić miejsca pracy

powiedziała wiceminister Iwona Michałek.

Przypomnijmy, że rząd przeznaczył ponad 202 mld zł na pomoc dla firm. W zakresie instrumentów nadzorowanych przez resort pracy do końca kwietnia br. powiatowe i wojewódzkie urzędy pracy przyznały wsparcie dla 7,3 mln miejsc pracy. Ze wstępnych danych MRPiT wynika, że liczba zarejestrowanych bezrobotnych w urzędach pracy w kwietniu br. wyniosła 1 mln  53,3 tys. osób i - w porównaniu do końca marca br. a spadła o 25,1 tys. osób, czyli o 2,3 proc. Najniższą stopę bezrobocia rejestrowanego zanotowano w województwie wielkopolskim (3,7 proc.), a najwyższą w warmińsko-mazurskim (10,1 proc.). W kwietniu br. według wstępnych danych  pracodawcy zgłosili do urzędów pracy 107,4 tys. wolnych miejsc pracy i miejsc aktywizacji zawodowej tj. o 10,5 tys. (8,9 proc.) mniej niż w marcu br., jednak aż o 49,2 tys. (84,4 proc.) więcej niż w kwietniu 2020 r. Jeszcze lepiej sytuacja ta wygląda według unijnego urzędu statystycznego Eurostatu, który stosuje nieco inną metodologię obliczania stopy bezrobocia. Według unijnych statystyków Polska pozostaje krajem o najniższej w Unii Europejskiej stopie bezrobocia liczonej według definicji przyjętej przez Eurostat. W marcu br., podobnie jak w styczniu i lutym br., tzw. zharmonizowana miesięczna stopa bezrobocia wyrównana sezonowo wyniosła w Polsce 3,1 proc., podczas, gdy w UE (27) wyniosła 7,3 proc., a w strefie euro - 8,1 proc.

Pomimo spowolnienia gospodarczego połowa firm, przede wszystkim średnich i dużych nie odnotowała symptomów kryzysu, a odsetek przedsiębiorstw, które chcą utrzymać poziom zatrudnienia w ciągu najbliższych miesięcy pozostaje wysoki - 74,6 proc. Tak wynika z Barometru Rynku Pracy, przeprowadzonego przez ARC Rynek i Opinia na zlecenie Work Service. Rekrutację nowych pracowników planuje ponad 35 proc. firm, redukcję - tylko 4 proc. Kryzys gospodarczy jest odczuwalny w pierwszej kolejności w małych firmach. Pogorszenie sytuacji zaobserwował w pierwszej kolejności handel i usługi, w najmniejszym stopniu - sektor publiczny i produkcja. Zmian nie odnotowało 56,2 proc. średnich przedsiębiorstw (50-249 pracowników), 54,5 proc. dużych (powyżej 249 pracowników) i 47,3 proc. małych (10-49 pracowników).

Prezentowana w badaniu skala i struktura zatrudnienia odzwierciedla kondycję rynku i poszczególnych branż. Patrząc na stopę bezrobocia i sytuację w innych krajach UE, można powiedzieć, że polska gospodarka nadal sobie radzi. Sytuacja jest jednak różna w zależności od regionu i branży. Są takie, które odnotowały wręcz wzrost, inne nadal borykają się z ograniczeniami i skutkami pandemii. Widzimy jednocześnie, że alternatywne formy zatrudnienia, w tym praca tymczasowa, są dla wielu firm kluczowym czynnikiem efektywności w obliczu zmiennej koniunktury i trudnego rynku kandydata

komentuje Iwona Szmitkowska, prezes Work Service.

Wysoki odsetek małych i średnich przedsiębiorstw, które chcą utrzymać skalę zatrudnienia nastraja pozytywnie. Świadczy o tym, że firmy w większości potrafią dostosować swoją działalność do niepewnej sytuacji rynkowej i ograniczeń wynikających z pandemii

dodaje.

Jak wynika z Barometru Rynku Pracy, na rekrutację w większym stopniu nastawiają się przedsiębiorstwa duże i średnie, sektor usług i przemysłu. Bez zwiększania liczby pracowników chcą poradzić sobie natomiast firmy małe, działające w branży handlowej.

Duże firmy najczęściej rekrutują poprzez własną stronę internetową, częściej też niż pozostałe publikują ogłoszenia na portalach pracy. Z kolei polecenia i rekomendacje są najbardziej wykorzystywane przez małe firmy, branżę handlową i usługi. Sektor publiczny chętniej korzysta w celach rekrutacyjnych z firmowej strony www i wsparcia urzędu pracy. Na portalach pracy częściej publikuje oferty branża przemysłowa

wyjaśnia Dorota Zawadzka, rzecznik Work Service.

Z drugiej strony, czyli z punktu widzenia pracownika, sytuacja wygląda oczywiście gorzej niż przed pandemią, ale nie jest dramatyczna. W obliczu nowej sytuacji gospodarczej 57 proc. pracujących Polaków odczuło co prawda negatywny wpływ pandemii na swoją sytuację zawodową. Jednak 34 proc. z nich obawia się utraty pracy, a aż 46,8 proc. oczekuje wzrostu wynagrodzenia. Co ważnie - zamierza je zwiększyć 22,5 proc. firm, a aż 74,6 proc. chce utrzymać ich poziom. 

Pracownicy odczuwają skutki spadku zatrudnienia i obniżenia wynagrodzeń, a znajdujące się w niełatwej sytuacji gospodarczej firmy nie mają spójnej strategii powrotu do normalności. Czynnik zdrowotny związany z COVID-19 wciąż wprowadza niepewność

komentuje dr hab. Jacek Męcina, prof. Uniwersytetu Warszawskiego, doradca Zarządu Konfederacji Lewiatan.

Odsetek osób, które myślą o zmianie miejsca zatrudnienia jest najwyższy od 2014 r. Jeden na trzech pracujących Polaków zamierza zmienić pracę w ciągu najbliższego roku. Jednocześnie do 45,8 proc. zmalał odsetek osób, które tego nie planują, a sześciokrotnie zwiększyła się liczba niezdecydowanych. Odsetek poszukujących zatrudnienia jest wyższy wśród osób obawiających się utraty pracy i stanowi 55,3 proc. tej grupy. Natomiast przekwalifikowanie się bierze pod uwagę ponad 65 proc. osób rozważających zmianę pracy lub obawiających się zwolnienia. Najczęściej zmianę zawodu biorą pod uwagę osoby pracujące w handlu, to aż 78,4 proc. spośród obawiających się utraty pracy lub rozważających jej zmianę.

Są jednak branże, które nadal sobie dobrze radzą - jak IT czy budownictwo. I tam pracownicy są większymi optymistami. Blisko 47 proc. zatrudnionych oczekuje wzrostu pensji w najbliższych miesiącach.

Jednym z istotnych powodów tak wysokiego odsetka może być fakt, że wielu pracodawców obniżyło wynagrodzenia w 2020 roku

zaznacza Dorota Zawadzka.

Iwona Szmitkowska, prezes  Work Service zauważa, że podczas pandemii przedsiębiorcy skupili się na walce o efektywność przy jednoczesnej ochronie miejsc pracy, a decyzje o wstrzymaniu zatrudnień nie były dla nikogo zaskoczeniem.

Ceną za ograniczenie zwolnień było obniżenie wymiaru czasu pracy i płacy oraz wprowadzenie bezpłatnych urlopów. Pomocne były też tarcze antykryzysowe. W rezultacie odsetek firm, które chcą utrzymać zatrudnienie i wysokość wynagrodzeń nadal pozostaje wysoki. Następujące po sobie odmrażania gospodarki i wprowadzanie obostrzeń wpływają jednak na niepewność przyszłości i tym samym znaczną ostrożność

dodaje.

Obecnie największy ruch na rynku widać w branżach, które zaczynają wracać do normalności. Ze względu na rozwój rynku e-commerce rośnie zapotrzebowanie na specjalistów od handlu internetowego i logistyki, a po decyzji o otwarciu restauracji gwałtownie zwiększyła się liczba ofert pracy dla kelnerów oraz obsługi w gastronomii.

Źródło

Skomentuj artykuł: