Wielka Brytania daleko od stabilności

W nadchodzącym tygodniu poznamy najpewniej nowego premiera Wielkiej Brytanii. Jednak niezależnie od tego, kto zostanie lokatorem 10 Downing Street, stanie w obliczu ogromnych problemów gospodarczo-politycznych, z jakimi mierzy się kraj. Choć projekt radykalnych zmian podatków został sprzątnięty ze stołu, to do uspokojenia sytuacji gospodarczej w Wielkiej Brytanii jest jeszcze daleko. W ostatnich dniach agencja „Moody's” obniżyła brytyjski rating kredytowy ze stanu „stabilnego” na „negatywny”.

W ostatnich tygodniach przyglądaliśmy się sytuacji na Wyspach Brytyjskich, gdzie zmiany polityczne-społeczne wywołane śmiercią królowej Elżbiety II powiązane były z niemal jednoczesną wymianą rządu konserwatywnego oraz z coraz głośniejszym echem kryzysu gospodarczego. Rozpoczynający na początku września pracę gabinet nowej premier, Liz Truss, stanął przed wieloma ważnymi wyzwaniami, przede wszystkim wynikającymi z panującego w Europie kryzysu gospodarczego i postępującej recesji.

Nowy rząd znalazł się w obliczu rosnącej inflacji i dołującego funta, a także perspektywy skrajnego spowolnienia wzrostu gospodarczego. Jeszcze we wrześniu udało się przeprocedować pakiet ochronny dla gospodarstw domowych związany ze wzrostem cen energii. W drugiej połowie września, Kwasi Kwarteng, minister finansów w rządzie Truss, przedstawił radykalną obniżkę podatków, która w założeniu miała stanowić dla kraju silny impuls rozwojowy i przyczynić się do powrotu na ścieżkę wzrostu. Plan jednak miał wielu krytyków, a wśród nich pojawiały się nawet głosy o „najgorszej polityce makroekonomicznej od lat”.

Ogłoszenie projektu spowodowało gwałtowne obniżenie kursu funta. Zgodnie z przewidywaniami sceptyków, źle na propozycję zareagowały rynki finansowe. Projekt obniżki podatków, choć z założenia i z zamysłu nie najgorszy, stał się jednak także problemem politycznym dla rządu Truss – przede wszystkim z uwagi na to, że najwięcej na nim zyskałyby najlepiej zarabiające grupy w społeczeństwie. Bank Anglii zareagował zdecydowanie, obawiając się załamania stabilności finansowej Wielkiej Brytanii. Zadeklarował możliwość znaczącej podwyżki stóp procentowych i rozpoczął skup obligacji.

Według sondaży publikowanych na koniec września, konserwatyści mogli liczyć na ok. 20 proc. poparcia, o ponad 30 pkt. Procentowych mniej niż ich najwięksi rywale – Partia Pracy. Zaczęto coraz poważniej mówić o tym, że koniec rządu Liz Truss jest bliski. Choć początkowo premier starała bronić się projektu reformy podatkowej, to już na początku października rząd wycofał się z pomysłu likwidacji 45-proc. Stawki podatkowej dla najlepiej zarabiających, uznając to za głośny medialnie wątek, który „odwracał uwagę od całości planu”. Podczas konferencji w Birmingham 5 października przekonywała, że przeprowadzi kraj przez trudny czas i „burzliwe dni”.

W połowie października rząd Liz Truss nie wykluczał już zwrotu w proponowanej polityce gospodarczej. Do końca miesiąca Kwasi Kwarteng miał opracować plan budżetowy, ale 14 października został odwołany ze stanowiska szefa resortu finansów. Jeszcze tego samego dnia na jego miejsce powołany został Jeremy Hunt, były szef brytyjskiej dyplomacji. Truss wycofała się z obniżki podatku korporacyjnego i zapowiedziała, że jej celem jest utrzymanie stabilności finansowej Wielkiej Brytanii.

Hunt stwierdził, że w reformie podatków były błędy wynikające zarówno z samej jej natury, jak i w sposobie jej komunikowania, bez dokładnych wyliczeń. Nie wycofał się z planów obniżania podatków w przyszłości, jednak stwierdził, że obecnie niektóre z nich będą wymagały podniesienia. Mówiąc krótko – plan Kwartenga legł w gruzach. Hunt dużo zapowiadał i przekonywał o wiarygodności planów finansowych rządu Liz Truss, zapewniając, że gabinet utrzyma się co najmniej do świąt Bożego Narodzenia. Truss, w obliczu ogromnych nacisków ze strony środowiska politycznego, niezadowolonego z niskiego poparcia i panującego zamieszania, przyznała się do błędu i ostatecznie 20 października złożyła swój urząd.

Kryzys polityczny w Wielkiej Brytanii jeszcze bardziej przybrał na sile. Nowy premier i szef Partii Konserwatywnej powinien zostać wybrany względnie szybko, by nie potęgować kiepskiej sytuacji, w jakiej znalazł się kraj. Na „giełdzie” pojawiły się trzy nazwiska – byłego premiera Borisa Johnsona, głównego kontrkandydata Liz Truss we wrześniowych wyborach – Rishiego Sunaka, oraz ubiegającej się w przeszłości o kierownictwo w partii deputowanej Penny Mordaunt. Brytyjskie media przekonują, że w wyścigu o fotel szefa rządu numer jeden jest Sunak, były kanclerz skarbu w gabinecie Johnsona, jednak były premier może liczyć na poparcie wpływowych polityków z obozu konserwatywnego, m.in. ministra obrony Bena Wallace'a oraz Priti Patel, byłej szefowej MSW. Do poniedziałku, 24 października, kandydaci, by ubiegać się o stanowisko szefa partii i premier, muszą zebrać co najmniej 100 podpisów poparcia od konserwatywnych deputowanych. Tego samego dnia odbędzie się pierwsze głosowanie i wyłonieni zostaną dwaj najlepsi kandydaci. Jeśli do wtorku nie będzie rozstrzygnięcia, rozpoczyna się głosowanie dla wszystkich członków Partii Konserwatywnej, którego rozstrzygnięcie będzie znane w piątek 28 października. Wtedy też poznamy najprawdopodobniej nazwisko nowego premiera Wielkiej Brytanii.

Nowy premier stanie jednak przed starymi problemami. Gospodarka Wielkiej Brytanii zalicza mocny spadek i znajduje się już na skraju recesji. Wrzesień 2022 r. przyniósł spadek wolumenu sprzedaży detalicznej wyższy niż pierwotnie sądzono (1,4 proc. mdm), kontynuując trend spadkowy zapoczątkowany w połowie 2021 r. Jednocześnie, w ostatnich miesiącach utrzymał się wzrost wartości sprzedaży.

Sprzedaż kontynuuje we wrześniu spadek po słabym sierpniu i konsumenci kupują teraz mniej niż przed pandemią. Spadki są widoczne we wszystkich ważniejszych obszarach sprzedaży, z największym udziałem spadków sprzedaży w sklepach spożywczych – ocenił Darren Morgan z ONS.

Wrześniowa inflacja na Wyspach jest na poziomie 8,8 proc, zaś wskaźnik CPI wzrósł rdr o ponad 10 proc. Eksperci wskazują, że największy wpływ na to miały wzrosty cen żywności, a także energii. To najwyższe poziomy od blisko 40 lat.

Bank Anglii zapowiada wzrost stóp procentowych, jednak nie tak radykalny, jak deklarowano jeszcze niedawno w perspektywie wdrożenia planu Kwartenga. Na razie Ben Broadbent, jeden z wiceszefów banku centralnego, stwierdza, że poziom stóp nie powinien przekroczyć 5 proc. (obecnie stopa procentowa wynosi 2,25 proc.). Obecnie analitycy sugerują, że na kolejnym posiedzeniu bank podniesie stopy do 3 proc. Rosnące stopy przekładają się również na wzrost oprocentowania kredytów hipotecznych, których liczba w ofercie gwałtownie spadła w związku z planowanymi przez rząd Truss planami „mini-budżetu”. Według Resolution Foundation, przeciętny kredyt hipoteczny od teraz do 2024 r. może wzrosnąć w ujęciu rocznym o 5100 funtów, a koszty wszystkich kredytów hipotecznych w tym czasie – wzrosnąć o 26 mld funtów.

Co więcej, negatywne światła na sytuację gospodarki rzuciły również dane pokazujące, że we wrześniu 2022 r. rząd w Londynie pożyczył 20 mld funtów, czyli o ok. 35 proc. więcej niż przewidywał w analizie organ nadzoru fiskalnego.

Słaba sprzedaż detaliczna i przekroczenie prognozy Urzędu ds. Odpowiedzialności Budżetowej nie ułatwi nowemu premierowi działań w gospodarce pogrążonej przez kryzys kosztów życia, kosztów kredytów i wiarygodności – stwierdziła Ruth Gregory z Capital Economics.

W piątek agencja ratingowa "Moody's" zmieniła perspektywę ratingową Wielkiej Brytanii ze stabilnej na negatywną, co tłumaczono "zwiększoną nieprzewidywalności w tworzeniu polityki w kontekście słabnącego wzrostu gospodarczej i wysokiej inflacji". Odnotowano również zwiększenie zadłużenia i ryzyko osłabienia wiarygodności krajowej polityki.

Teraz inwestorzy liczą na to, że nowy szef rządu będzie kontynuował wizję nakreśloną przez Jeremy'ego Hunta, który odwrócił pomysły przedstawione w planie Kwasiego Kwartenga. Hunt zadeklarował także, że rząd zagwarantuje ceny energii dla odbiorców tylko przez okres zimowy i nie podejmuje się zobowiązań wobec dalszych okresów w roku 2023. Nowy minister finansów, jak sam wskazał, decyzję o cofnięciu planów podatkowych podjął z uwagi na „uspokojenie rynków finansowych i przywrócenie wiarygodności”.

Odmienne zdanie mają grupy reprezentujące interesy obywateli, twierdząc, że brak perspektyw stałego wsparcia rządu w kosztach ponoszonych za energię, może poskutkować wiosną 2023 r. dużym wzrostem inflacji i jeszcze znaczniejszą destabilizacją gospodarki.

Rząd brytyjski na drodze skutecznego wyjścia z recesji ma wiele przeszkód, z jednej strony ograniczając wydatki publiczne i kontrolując dług, z drugiej strony – unikając możliwości stymulowania wzrostu gospodarczego przez politykę fiskalną. To wszystko rzutuje również na kurs funta, który w obliczu trudności rządu wciąż znajduje się w trendzie spadkowym.

Do problemów gospodarczych dochodzą również problemy polityczne rządu konserwatystów. Obok rosnącego poparcia dla opozycyjnej Partii Pracy i bardzo słabych notowań własnego obozu, konserwatyści obserwują ponowny wzrost aktywności przeciwników Brexitu. Ich zdaniem, opuszczenie jednolitego rynku jest jednym z powodów słabej kondycji brytyjskiej gospodarki. Anty-brexitowcy zapowiadają wyjście na ulice, jednak ich protesty napotykają na wielu przeciwników, zarzucających im kwestionowanie demokratycznego wyboru społeczeństwa Wielkiej Brytanii.

Skomentuj artykuł: