Konieczność ograniczania bezpośrednich kontaktów w dobie pandemii sprawia, że rośnie popularność nowych form sprzedaży - ocenił w czwartek Polski Instytut Ekonomiczny. Na znaczeniu zyskuje e-commerce i różne formy handlu bezpośredniego.
Jak podkreślili eksperci PIE, powołując się na dane GUS, liczba sklepów z artykułami codziennego zapotrzebowania w Polsce to niecałe 100 tys., z czego prawie 70 tys. (ponad 70 proc.) stanowią sklepy ogólnospożywcze, a blisko 25 tys. sklepy branżowe z artykułami żywnościowymi. Wśród sklepów ogólnospożywczych jest 7 tys. 659 supermarketów i 570 hipermarketów - łącznie 8 tys. 229 obiektów handlowych, czyli nieco ponad 8 proc. sklepów z artykułami codziennego zapotrzebowania - dodali.
Według PIE "wielkopowierzchniowe punkty sprzedaży (powyżej 400 m2) realizowały dotąd blisko 55 proc. sprzedaży detalicznej ogółem, a małe sklepy, do 99 m2 powierzchni i zatrudniające do 9 osób miały niespełna 30 proc. udział w handlu detalicznym".
Wprawdzie w dobie pandemii klienci preferują małe sklepy, bo są blisko miejsca ich zamieszkania, jak dowodzi PIE, to jednak ich sytuacja ekonomiczna jest trudna, a dodatkowo pogarsza ją "konkurencja ze strony różnych nowych form handlu" - czytamy w najnowszym wydaniu "Tygodnika Gospodarczego PIE".
Eksperci zwrócili uwagę, że ze względu na konieczność ograniczania bezpośrednich kontaktów w związku z koronawirusem, naturalny staje się wzrost popularności "+nowych+ form sprzedaży".
"Alternatywnym kanałem redystrybucji towarów może być e-handel, który w czasach pandemii szczególnie zyskuje na znaczeniu, choć już wcześniej był często wybieraną formą zakupów"
Z danych Nielsena, które cytuje PIE, wynika, że w ostatnich sześciu miesiącach 56 proc. przebadanych polskich internautów kupiło produkty codziennego użytku przez internet, a niemal połowa z nich zrobiła to więcej niż raz.
Z badań PIE przeprowadzonych pod koniec 2019 r. wynika ponadto, że w rozwój e-handlu w 2019 r. inwestowało co piąte mikroprzedsiębiorstwo handlowe, a wśród małych firm handlowych (zatrudniających od 10 do 49 osób) – co trzecie.
"Plany przedsiębiorstw na 2020 r. pokazują, że już przed pandemią przedsiębiorcy z branży handlowej, bez względu na wielkość firmy, myśleli o rozwijaniu e-handlu"
Nadzieja na powszechne korzystanie z e-handlu przez Polaków, zdaniem analityków PIE, może okazać się jednak zbyt optymistyczna, bo "ogólne kompetencje cyfrowe naszego społeczeństwa są dość słabe". Wprawdzie w 2019 r., jak zaznaczyli, w Polsce dostęp do internetu miało 86,7 proc. gospodarstw domowych, nie oznacza to jednak, że wszystkie one automatycznie korzystają z zakupów on-line. Dane z 2019 r.- jak czytamy - pokazują np., że wśród użytkowników sieci (osoby w wieku 16-74 lat) zakupy przez internet robiło niecałe 54 proc. (57,8 proc. w miastach i 48,1 proc. na wsi).
Oprócz e-handlu, jak podkreśliło PIE, w okresie pandemii pojawiają się różne formy handlu bezpośredniego - np. drobni dostawcy reklamują się przez rozlepianie ulotek na osiedlach z ofertą towarów z dowozem; towar można zamówić telefonicznie.
"Spodziewany jest zatem wzrost popularności sprzedaży detalicznej prowadzonej poza siecią sklepową, straganami i targowiskami – potocznie określanej handlem obwoźnym"
Wiele punktów gastronomicznych, jak zauważyli, reagując na nadzwyczajne warunki w okresie pandemii, przystosowuje ofertę do zmieniających się warunków, wprowadzając np. do sprzedaży dania na wynos.