Kuriozalny proces i wyrok. Sąd nie wysłuchał mężczyzny, ale uznał, że jest ojcem – bez badań DNA

Pozornie sprawa, jakich tysiące w polskich sądach. Mężczyzna został uznany za ojca córki i zobowiązany do płacenia alimentów. Problem w tym, że sąd nawet go nie powiadomił o procesie, nie podjął żadnej próby ustalenia ojcostwa, a pozwany dowiedział się o wyroku dopiero, gdy prokuratura zaczęła go ścigać za niepłacenie alimentów. Liczne i rażące naruszenia prawa stały się podstawą wniesionej przez Rzecznika Praw Obywatelskich skargi nadzwyczajnej. To instytucja pozwalająca naprawiać błędy wymiaru sprawiedliwości, ale obecnie rządzący chcą ją zlikwidować.

W przypadkach skarg nadzwyczajnych zazwyczaj chodzi o pomyłki sądów, w których wyniku skrzywdzono ludzi. Zarówno w sprawach karnych, jak i cywilnych. Dzięki tej instytucji „odkręcano” chociażby skutki orzeczeń nakazujących ofiarom lichwiarzy płacić horrendalne odsetki.

Czytaj także: Skarga nadzwyczajna – antidotum na błędy z przeszłości

Czytaj także: Tysiące wniosków osób skrzywdzonych wyrokami

Niestety, choć skarga nadzwyczajna niewątpliwie pozwala poprawiać błędy sądów, to niektóre środowiska prawnicze, do których należą również osoby z obecnego kierownictwa Ministerstwa Sprawiedliwości, od dawna zapowiadały jej likwidację. Na razie jednak funkcjonuje i do Sądu Najwyższego wciąż trafiają sprawy, których okoliczności zdumiewają. Tak jak wniesiona niedawno przez Rzecznika Praw Obywatelskich. 
Chodzi o bulwersujący wyrok sądu. 

„Ustalił on bowiem więź rodzinną, co do której prawdziwości żadna ze stron - ani dziecko, ani domniemany ojciec - nie może mieć pewności, że jest zgodna z rzeczywistością”

- tłumaczy RPO.

Historia rozpoczęła się niemal 20 lat temu. Wówczas kobieta - w imieniu małoletniej córki - wytoczyła proces o ustalenie ojcostwa i zasądzenie alimentów. Podała imię i nazwisko mężczyzny, który rzekomo miał być ojcem jej dziecka. 

On jednak na co dzień przebywał w Niemczech i dlatego odpis pozwu wrócił z adnotacją „adresat nieobecny”. Wtedy sąd podjął pierwszą kuriozalną decyzję. Jako kuratora dla nieznanego z miejsca pobytu pozwanego ustalił jego ojca, z którym był skonfliktowany i nie mieli ze sobą żadnego kontaktu. 

„Sąd wezwał ojca do oświadczenia, czy zgadza się być kuratorem (niezłożenie oświadczenia jest traktowane jako zgoda). Wezwany pismo odebrał, oświadczenia nigdy nie złożył i nie podjął nigdy żadnej aktywności w sprawie. Mimo to sąd ustanowił go kuratorem. Na rozprawy się nie stawiał - nie zajął stanowiska, nie podjął żadnych działań w celu ustalenia miejsca pobytu syna” 

– relacjonuje RPO.  

Pomimo to sąd w 2006 r. wydał wyrok ustalający ojcostwo mężczyzny, a ponieważ on nie wiedział o toczącym się postępowaniu, to orzeczenie nie zostało zaskarżone i stało się prawomocne

O sprawie rzekomy ojciec dowiedział się dopiero w 2020 r., gdy otrzymał – za pośrednictwem polskiej ambasady w Berlinie – pismo z prokuratury dotyczące dochodzenia o uchylanie się od obowiązku alimentacyjnego. Jak informuje RPO: „Umorzono je wobec braku znamion czynu zabronionego. Prokuratura uznała, że mężczyzna nie był świadomy, że jego ojcostwo zostało ustalone, a ponadto nie miał możliwości wykonania obowiązku alimentacyjnego wobec licznych problemów zdrowotnych”.

W skardze nadzwyczajnej RPO domaga się uchylenia orzeczenia i zwrotu sprawy do ponownego rozpoznania. 

„Bierność sądu w połączeniu z brakiem udziału pozwanego w postępowaniu doprowadziła do ustalenia stanu cywilnego pozwanego i powódki w warunkach nieważności postępowania. Tym samym doszło do naruszenia zasady zaufania obywatela do państwa, będącej składową zasady demokratycznego państwa prawnego urzeczywistniającego zasady sprawiedliwości społecznej” – uzasadniał. Zwrócił też uwagę, że sąd nie podjął nawet próby ustalenia miejsca pobytu pozwanego, a prokuratura zrobiła to bez większego problemu.

Lista zarzutów Rzecznika Praw Obywatelskich wobec zakwestionowanego wyroku jest długa (od naruszenia przepisów Kodeksu postępowania cywilnego do Konstytucji), ale przede wszystkim podkreślił: „skutkiem tych rażących naruszeń jest nieważność postępowania”. 

RPO zwraca uwagę nie tylko na naruszenie praw pozwanego mężczyzny, ale również małoletniego wówczas dziecka, a dziś dorosłej kobiety.

„Orzeczenie godzi także w prawo (ówcześnie) małoletniej do prawidłowo ustalonej filiacji. Nie zostało w pełni zrealizowane prawo dziecka do poznania swojego pochodzenia. Przeświadczenie co do tożsamości ojca, z jakim żyje obecnie pełnoletnia córka może być bowiem błędne. Kwestionowane orzeczenie zamyka także jej drogę do poznania biologicznego ojca. Ponadto nieprawidłowe ukształtowanie więzi biologicznej skutkuje nieprawidłowym ukształtowaniem jej sytuacji prawnej”

czytamy w komunikacie.

Z informacji przekazanych przez RPO wynika, że mężczyzna gotów jest poddać się badaniom kodu genetycznego DNA, aby naukowo potwierdzić jego ojcostwo lub je wykluczyć. 

„W aktach sprawy brak dowodu, że sąd choćby rozważał jego przeprowadzenie  lub szukał sposobów uprawdopodobnienia pokrewieństwa między małoletnią a domniemanym ojcem” – podał Rzecznik Praw Obywatelskich.
 

Źródło

Skomentuj artykuł: