Decyzja RPP bez wpływu na rynek? [WYWIAD]

W moim przekonaniu obniżenie wysokości stóp procentowych nie będzie miało na rynek kredytowy jakiegoś znaczącego wpływu. Choć na pewno nieco ulży np. ludziom spłacającym kredyty - ale nie w sposób znaczący. Nie będzie to równocześnie miało jakiegoś większego wpływu np. na wzrost inwestycji. Bowiem pieniądz na rynku w Polsce jest wciąż stosunkowo drogi. Zatem ruch dokonany przez RPP NBP nie jest znaczącym wydarzeniem gospodarczym w tym sensie, że obniżka nie była zbyt duża. Choć z drugiej strony ma ona znaczenie, bo jest to pierwszy taki ruch w naszej gospodarce od dłuższego czasu, na co trzeba było czekać półtora roku. Tak więc pod względem polityczno-gospodarczym jest to jakiś znak. Zobaczymy, co będzie dalej - mówi w rozmowie z Maciejem Pawlakiem dla portalu filarybiznesu.pl Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

Maciej Pawlak: Jak poinformował NBP, Rada Polityki Pieniężnej podjęła decyzję o obniżeniu stopy referencyjnej NBP o 0,5 punktu procentowego, tj. do poziomu 5,25%. Dotychczasowy jej poziom obowiązywał od listopada 2023 r. Podejmując tę decyzję RPP wzięła pod uwagę m.in. niższą bieżącą i prognozowaną inflację, obniżanie się dynamiki płac oraz słabsze dane o koniunkturze. Jak ta decyzja przełoży się na rynek kredytów, zwłaszcza mieszkaniowych i szerzej – na ceny mieszkań? Czy kolejne miesiące przyniosą dalsze obniżki stóp procentowych NBP?

Cezary Kaźmierczak: Przez ostatnie miesiące wciąż mamy do czynienia z uporczywą, średnią inflacją. Wobec tego decyzja RPP jest ryzykowna. Ale zakładam, że podejmując ją członkowie Rady wiedzieli być może o czymś, o czym nie wie społeczeństwo. Choć jednocześnie mam duże zaufanie do NBP i RPP. Natomiast w oparciu o wiedzę, którą mamy obecnie i która jest publicznie dostępna, dokonaną obniżkę stóp można ocenić jako posunięcie nieco ryzykowne. Owa, wciąż funkcjonująca, uporczywa inflacja to wielki problem polskiej gospodarki, jak również rządu. Tak więc nastąpiła może zbyt mała obniżka stóp procentowych. Obniżanie kosztu pieniądza w takiej sytuacji nie jest na tyle duże, żeby miało to spowodować jakieś większe ruchy na rynku.

Czy to znaczy, że np. na rynek kredytowy dokonana obniżka nie w żaden sposób nie wpłynie?

W moim przekonaniu obniżenie wysokości stóp procentowych nie będzie miało na rynek kredytowy jakiegoś znaczącego wpływu. Choć na pewno nieco ulży np. ludziom spłacającym kredyty - ale nie w sposób znaczący. Nie będzie to równocześnie miało jakiegoś większego wpływu np. na wzrost inwestycji. Bowiem pieniądz na rynku w Polsce jest wciąż stosunkowo drogi. Zatem ruch dokonany przez RPP NBP nie jest znaczącym wydarzeniem gospodarczym w tym sensie, że obniżka nie była zbyt duża. Choć z drugiej strony ma ona znaczenie, bo jest to pierwszy taki ruch w naszej gospodarce od dłuższego czasu, na co trzeba było czekać półtora roku. Tak więc pod względem polityczno-gospodarczym jest to jakiś znak. Zobaczymy, co będzie dalej.

Czy jednak np. deweloperzy mogą zacierać ręce, skoro po obniżce stóp prawdopodobnie wzrośnie popyt na kredyty mieszkaniowe? 

Nie sądzę. Przynajmniej jeszcze nie teraz. Wydaje mi się, że na rynku mieszkaniowym, tak, jak i na innych rynkach występują rzecz jasna wahania koniunktury. Ale obecnie nie nadszedł jeszcze ten moment, a więc jeszcze nie pojawiła się przestrzeń dla wzrostu cen mieszkań. Może za wyjątkiem mieszkań luksusowych, które drożeją niemal bezustannnie, a ich rynek rośnie nieprzerwanie. Natomiast w innych segmentach rynku mieszkaniowego istnieje duża korelacja miedzy ceną metra kwadratowego, a płacami. Oba elementy są od siebie bardzo zależne.

Jakie są realne szanse na wzmocnienie kursu dolara, za którego wcale nie tak dawno temu trzeba było płacić ok. 4 zł (obecnie 3,77 zł)? Jak bardzo jest to zależne od aktualnych posunięć prezydenta Trumpa ws. ceł na handel z Unią Europejską?

Prezydent Trump prowadzi agresywną politykę na rzecz osłabienia kursu dolara. A zmiany wysokości ceł stanowią jeden z elementów tej polityki. W moim jednak przekonaniu amerykański prezydent wojnę celną przegra. Najgłośniej mówią czyny, a nie słowa. A polityka Trumpa jest z pewnością, jak powiedziałem, obliczona na obniżenie kursu dolara i zmniejszenia zadłużenia budżetowego. On w ten sposób chce je zmniejszyć, przy czym, czy mu się to uda - tego nie wiem. Ale na razie obniżenie kursu dolara mu się udaje. Równocześnie Trump ma taki styl działania.

Z najnowszego raportu KPMG w Polsce oraz Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego wynika, że w okresie od stycznia do marca zarejestrowano w Polsce 142 tys. nowych samochodów osobowych. To o 2,5% więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Wyraźnie rośnie udział klientów indywidualnych – w I kwartale nabyli oni o 11% więcej pojazdów niż w analogicznym okresie 2024 r. Dynamicznie rozwija się również segment samochodów z napędami alternatywnymi (hybrydy, elektro i wodór). W pierwszych trzech miesiącach roku zarejestrowano około 84 tys. takich aut – to wzrost o blisko 15% r/r. W jak dużym stopniu tak dobre wyniki sprzedaży nowych pojazdów wynikają z wciąż jeszcze rosnących wynagrodzeń? Na ile świadczą o rosnącej chęci do oszczędzania?

Myślę, że wynika to z pewnością w dużej mierze z faktu, że obserwujemy bogacenie się naszego społeczeństwa. Choć po części być może we jakiejś mierze stanowi to konsekwencję faktu, że w USA w ostatnich miesiącach upadła w USA firma (Nikola) produkująca samochody z napędem wodorowym. Otóż pojazdy tej firmy były ściągane - dosłownie za grosze - także do naszego kraju. Przy czym trudność z eksploatacją pojazdów napędzanych wodorem w naszym kraju polega na tym, że w naszym kraju funkcjonują zaledwie dwie stacje ładowania H2: w Warszawie i w Rybniku na Śląsku. W tej sytuacji kupującym pojazdy z takim napędem może w tym wszystkim chodzić bardziej o „gadżeciarstwo” - zbieractwo atrakcyjnych zabawek, a nie o zaspokajanie faktycznych potrzeb?

A może to np. przejaw zwiększonej skłonności do oszczędzania zamożniejszej części naszego społeczeństwa?

Jednak powtórzę raz jeszcze: ludzie u nas się bez wątpienia generalnie bogacą. Przy czym raczej nie - oszczędzają, ale konsumują. Jesteśmy przecież społeczeństwem, które przecież jeszcze nie tak dawno temu - w PRL i w latach 90. XX wieku - było zabiedzone. A teraz, już w innych czasach, realizuje swoje potrzeby konsumpcyjne. Jak długo to będzie jeszcze trwało, to trudno powiedzieć. Ale przecież już obecnie polski poziom zamożności stanowi ok. 80% średniej unijnej. Zaś w skali całego świata staliśmy się bogatym krajem, choć może w skali Europy nieco mniej bogatym.

Jak to się stało?

Pod względem wzrostu średniej zamożności w naszym kraju można mówić o trzech okresach. Przed 2004 rokiem trwało wciąż wydobywanie się z bagna komunizmu. Z kolei po 2004, po przyjęciu Polski do UE, zyskaliśmy dostęp do 450 mln zamożnych konsumentów, rozpoczynając okres dość szybkiego bogacenia się. Zaś od 2015 r. mieliśmy do czynienia z już bardzo szybkim wzrostem średniego poziomu zamożności. I to się dalej dzieje. Mimo pewnych trudności - od kilku lat mamy doszło do problemów z realizacją inwestycji krajowych, obecnie rządzący mają dodatkowy problem z uporczywą inflacją. Nikt nie wie, jak ten problem rozwiążą. Ale jeśli tego problemu nie opanują, będzie to ich kosztowało prawdopodobnie utratę władzy.
 

Źródło