Google zabrało głos w związku z zachwianiem kursu złotego prezentowanego w usłudze Google Finance od popołudnia 1 stycznia do wczesnych godzin porannych 2 stycznia. Firma przyznała, że "nie weryfikuje danych od dostawców, nie ingeruje w ich treść i nie może zagwarantować aktualności prezentowanych kursów walut".
Kursy walut widoczne w Google Finance pokazywały, że od 17.30 1 stycznia kurs złotego wobec euro zmienił się od ok. 4,34 zł za 1 EUR do 5,62 zł w okolicach godziny 23.00. Podobnie jest z kursem złotego wobec dolara amerykańskiego - od 3,90 do ponad 5 PLN za 1 USD. Około godziny 3.00 2 stycznia kursy złotego w serwisie Google wróciły do stanów zbliżonych sprzed nagłego "piku".
O wyjaśnienia w tej sprawie zwróciły się do Google ministerstwa finansów oraz cyfryzacji.
W odpowiedzi dla MC, zamieszczonej na Twitterze, Google Polska stwierdziło, że funkcja wyświetlania kursu walut "opiera się na danych z zewnętrznych źródeł".
- Google nie weryfikuje danych od dostawców, nie ingeruje w ich treść i nie może zagwarantować aktualności prezentowanych kursów walut. Dane wyświetlane są w tej samej postaci, w jakiej zostały dostarczone
Firma przeprosiła za sytuację i poinformowała, że tymczasowo wyłączona została funkcja wyświetlania kursów walut.
Jak można przeczytać w zamieszczonej we wpisach informacji o "źródłach danych finansowych i wyłączeniach odpowiedzialności", w zakresie kursów walut, ceny dostarczane są przez Morningstar, podobnie jak kursy giełdowe na koniec dnia.
Morningstar to amerykańska firma finansowa, specjalizująca się w inwestycjach.
"Google nie może zagwarantować dokładności prezentowanych kursów walut. Przed realizacją jakichkolwiek transakcji uzależnionych od kursów wymiany walut należy sprawdzić aktualne kursy" - czytamy w informacji.
W sieci pojawiły się głosy wzywające do nałożenia kary na cyfrowego giganta za sytuację związaną z kursem złotego. Na razie jednak w tej sprawie brak oficjalnych decyzji.