Decyzja prezydenta Francji Emmanuela Macrona o rozpisaniu przedterminowych wyborów po przegranej z prawicą w wyborach do PE wstrząsnęła w poniedziałek rynkami i euro. Jeśli Macron przegra rozpisane przez siebie wybory będzie musiał sprawować władzę z „wrogim” parlamentem, co utrudni jego administracji realizację swojego programu.
Zdaniem ekspertów w tej perspektywie powstaną poważne wątpliwości co do zdolności ugrupowania Macrona do dalszych reform gospodarczych które, zdaniem jego oponentów, uderzały we francuskie społeczeństwo.
Po ogłoszeniu wyników wyborów francuski indeks CAC 40, który reprezentuje 40 największych spółek notowanych w Paryżu, spadł o 1,8%, a banki znalazły się wśród największych przegranych. W tym samym czasie europejski benchmarkowy indeks Stoxx 600 spadł w ciągu dnia o 0,6%.
Akcje Société Générale spadły do wczesnego popołudnia w Paryżu o 7,4%, podczas gdy akcje BNP Paribas i Credit Agricole spadły odpowiednio o 4,7% i 4,1%.
Euro spadło o 0,5% w stosunku do dolara amerykańskiego we wczesnych godzinach popołudniowych, osiągając najniższy poziom od miesiąca. W stosunku do funta brytyjskiego, waluta, wspólna dla 20 krajów w Europie, spadła o 0,4%, osiągając najsłabszy poziom od prawie dwóch lat.
Macron rozwiązał francuski parlament i rozpisał wybory po tym, jak niedzielny sondaż exit poll pokazał, że jego partia Odrodzenie zostanie pokonana przez opozycyjne Zjednoczenie Narodowe w wyborach europejskich. Pierwsza tura wyborów we Francji zaplanowana jest na 30 czerwca, a druga na 7 lipca.
Mimo części pozytywów polityki Macrona i jego ugrupowanie, takich jak spadek bezrobocia czy rozwój inwestycji w nowe technologie, francuskie społeczeństwo masowo protestowało przeciwko planom podniesienia wieku emerytalnego oraz polityce „Zielonego Ładu” czemu miało towarzyszyć „zaciskanie pasa”.
Liberalni eksperci chwalą reformy Macrona, natomiast ugrupowania prawicowe, widzą w nich wiele zagrożeń dla obecnego poziomu życia Francuzów oraz perspektyw na przeszłość np. rolnictwa.
