Cena złota przebiła historyczny poziom 3000 USD za uncję. Choć bariera ta ma głównie znaczenie psychologiczne, za wzrostami stoją konkretne czynniki – od napięć geopolitycznych, przez kryzys amerykańskiego długu, aż po rosnącą aktywność banków centralnych. Warto podkreślić, że w lutym Narodowy Bank Polski zwiększył swoje rezerwy złota podnosząc udział kruszcu w aktywach rezerwowych kraju do 19,2%. Czy to część globalnego trendu, w którym złoto staje się fundamentem stabilności finansowej. Czy zbliżamy się do nowej ery na rynku metali szlachetnych? Komentarza udzielił ekspert Tomasz Gessner, główny analityk firmy Tavex.
Warto pamiętać, że okolice 3000 USD nie mają technicznie większego znaczenia, a jedynie znaczenie psychologiczne.
Wśród czynników pchających ceny złota w górę, w ostatnim czasie nagromadziło się ich sporo. Od obaw o wynik zapowiadanego audytu amerykańskich rezerw w Fort Knox, przez konsekwencje wojny celnej, kryzysu amerykańskiego zadłużenia i obaw o konieczność zdewaluowania dolara, rozpoczętą właśnie rotację kapitału z rynku akcji do rynku złota, po obawy o intencjonalne doprowadzenie do bessy na rynkach przez obecną administrację w Waszyngtonie, co przez zepchnięcie rentowności obligacji pozwoliłoby jej uplasować 9 bln USD długu w tym roku po niższym koszcie.
Warto także dodać, że Narodowy Bank Polski dokupił w lutym kolejne 29 ton i obecnie jego rezerwy złota wynoszą 480 ton, stanowiąc 19,2% udziału w całości aktywów rezerwowych. Pamiętajmy, że fizyczne złoto jest ubezpieczeniem od poważnych kłopotów w systemie finansowym, nieodpowiedzialności rządzących, utraty siły nabywczej walut czy ryzyk geopolitycznych. Obecnie można odnieść wrażenie, że przynajmniej kilka z tych czynników materializuje się na naszych oczach, stąd takie, a nie inne zachowanie kruszcu.