KE uruchomi wobec Polski procedurę nadmiernego deficytu?

Ministerstwo Finansów poinformowało, że wiosną 2024 r. Komisja Europejska może objąć procedurą nadmiernego deficytu m.in. Polskę. Przed takim scenariuszem ostrzegał kilka dni temu prezes NBP, prof. Adam Glapiński. Jego zdaniem, wszczęci procedury ograniczałoby swobodę ruchów rządu, a dla społeczeństwa byłoby "zimnym prysznicem".

W ubiegłym tygodniu GUS podał we wstępnym szacunku, że deficyt sektora instytucji rządowych i samorządowych w 2023 r. wyniósł 5,1 proc. PKB wobec deficytu 3,5 proc. PKB w 2022 r. Z kolei dług sektora finansów publicznych wyniósł w 2023 r. 49,6 proc. PKB wobec 49,2 proc. PKB w 2022 roku.

"Zgodnie z ostatnimi prognozami Komisji Europejskiej, wiosną br. KE może objąć procedurą nadmiernego deficytu 13 krajów Unii Europejskiej, w tym Polskę. Podobna sytuacja miała miejsce w latach 2009-2010 w następstwie kryzysu finansowego, w efekcie którego nadmierny deficyt wystąpił w 24 krajach UE”

poinformowało Ministerstwo Finansów.

Resort przypomniał, że w latach 2020-2023 reguły fiskalne w Unii Europejskiej były de facto zawieszone w związku z pandemią Covid, a następnie wojną w Ukrainie. MF dodało, że od 2024 r. następuje powrót do reguł Unii Europejskiej, zgodnie z którymi procedura nadmiernego deficytu jest uruchamiana w przypadku przekroczenia przez deficyt sektora finansów publicznych (wg metodologii ESA) 3 proc. PKB.

"Należy (…) założyć, że procedura nadmiernego deficytu zostanie otwarta wobec Polski, gdyż Komisja Europejska będzie do takiego ruchu zobowiązana. Dlatego Ministerstwo Finansów jest w roboczym dialogu z Komisją Europejską, którego celem jest odpowiednie wyjaśnienie przyczyn przekroczenia przez Polskę progu 3 proc. w 2023 r. W ocenie Ministerstwa Finansów, wysoki deficyt w Polsce jest efektem wojny w Ukrainie i potężnych wydatków Polski na modernizację armii, niwelowania skutków kryzysu energetycznego i pomocy uchodźcom z Ukrainy” – podał resort.

Ministerstwo przypomniało, że obecnie w Unii Europejskiej ma miejsce reforma ram zarządzania gospodarczego, w tym reguł fiskalnych. W przypadku krajów z długiem publicznym (wg ESA) poniżej 60 proc. PKB okres korekty nadmiernego deficytu będzie wydłużony z obecnego 1,5 roku do 4 lat.

"Dodatkowo, zgodnie z postulatem Polski popieranym przez inne kraje członkowskie, zwiększone wydatki obronne będą stanowiły czynnik łagodzący w procedurze nadmiernego deficytu, a także będą uwzględniane w pakiecie inwestycji pozwalających wydłużyć ścieżkę korekty nadmiernego deficytu z 4 do 7 lat” – zauważyło MF.

Resort dodał także, że zgodnie ze wspomnianą reformą zarządzania gospodarczego w Unii Europejskiej wszystkie państwa członkowskie będą zobowiązane opracować jesienią br. średniookresowe plany budżetowo-strukturalne.

"Najważniejszy element planów stanowić będą ścieżki wydatków, prowadzące do obniżenia deficytu”

zaznaczyło ministerstwo w informacji.

Uwagę na taki scenariusz zwracał podczas ubiegłotygodniowej konferencji prasowej prezes NBP, prof. Adam Glapiński. 

"Rząd ma trudną sytuację budżetową" - stwierdził Glapiński na piątkowej konferencji prasowej. 

Dodał, że Polsce grozi unijna procedura nadmiernego deficytu, jej wszczęcie ograniczałoby swobodę ruchów rządu, a dla społeczeństwa byłoby "zimnym prysznicem". Szef NBP ocenił, że pieniądze z KPO "to kropla w morzu" i napływ tych środków może zwiększyć PKB o 0,2 pkt proc.

"Musimy tę sytuację obserwować i jesteśmy skłonni współpracować z rządem w każdym zakresie" - oświadczył prezes banku centralnego.

"Oferujemy pełną możliwość współpracy z rządem i Ministerstwem Finansów w obliczu trudności budżetowych" - dodał, zwracając uwagę na groźbę narastającego wysiłku zbrojeniowego.

Minister finansów, Andrzej Domański, przekazał w poniedziałek, że "na obecnym etapie nie ma potrzeby nowelizowania ustawy budżetowej na 2024 r."

- Po lutym deficyt budżetu to niecałe 8 mld zł z zaplanowanych 184 mld zł na cały 2024 r. Sytuacja makroekonomiczna, która w przeważającej części determinuje bazę podatkową, powinna się stopniowo poprawiać, dzięki czemu z optymizmem można patrzeć na przyszły strumień podatków - stwierdził.

Źródło

Skomentuj artykuł: