Przez ostatni rok zadłużenie krajowych spółek notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie spadło prawie o połowę. Obecnie dłużnicy mają do spłacenia niewiele ponad 8,5 mln zł – pisze Gazeta Polska Codziennie powołując się na badania przeprowadzone przez Rzetelną Firmę. Niestety obecność na giełdzie nie zawsze oznacza płatniczą rzetelność.
47 spośród 370 krajowych spółek notowanych w połowie września na warszawskiej giełdzie było też notowanych w KRD. Na spłatę 290 przeterminowanych zobowiązań w kwocie 8,55 mln zł oczekiwało 95 wierzycieli. Największe zadłużenie – ponad milion złotych - widniało na koncie spółek, których wartość rynkowa wyceniona była odpowiednio na 470 mln, 1 mld zł i ponad 10 mld zł. Zatem nie brak pieniędzy jest powodem niepłacenia.
Świadoma decyzja by nie płacić
Łączna wartość zadłużonych spółek giełdowych wynosiła ponad 68 mld zł, co oznacza, że kwota zaległości była niezauważalna w budżetach dłużników. Spółka o największej kapitalizacji (30,7 mld zł.) miała do oddania niespełna 14 tys. zł. - To najbardziej jaskrawy przykład. Ale także w przypadku tych dłużników, którzy mają zaległości na ponad 1 mln złotych, nijak ma się to do ich wartości rynkowej. To są sporadyczne przypadki, kiedy poziom zadłużenia jest bardzo duży w stosunku do kapitalizacji dłużnika. Mamy np. w rejestrze spółkę, której wartość wyceniono na 780 tys. zł, a zalega 7 kontrahentom 193 tys. zł. I tu można podejrzewać, że jest to efekt jakiś kłopotów finansowych. W większości przypadków podejrzewam, że to jest świadoma decyzja, żeby nie płacić - uważa Adam Łącki, prezes zarządu KRD Biura Informacji Gospodarczej.
Na GPW trzeba być jak żona Cezara
Istotne jest jednak nie to, jak kwota zaległości ma się do wartości czy obrotów dłużników, ale wierzycieli. - To często są małe firmy, podwykonawcy giełdowych olbrzymów, którzy podpisując z nimi umowę liczyli na rozwój swoich firm. Tymczasem zamiast tego jest stres i problem z regulowaniem własnych zobowiązań, bo klient który miał być impulsem rozwoju nie zapłacił. Niestety obecność na giełdzie nie oznacza płatniczej rzetelności. A powinna, bo skoro jakaś firma trafia do biznesowej elity, to powinna też dbać o to, aby jak żona Cezara, być poza wszelkimi podejrzeniami. To powinien być wzór do naśladowania przez resztę rynku – podkreśla Katarzyna Starostka, ekspertka Rzetelnej Firmy.