Coraz więcej zwolnień grupowych

Prawie 90-proc. wzrost skali zwolnień grupowych idzie w parze z rekordowym niedoborem pracowników - pisze dzisiaj "Rzeczpospolita".

Jak czytamy w "Rzeczpospolitej", cięcia zatrudnienia w sieci handlowej Tesco oraz w bankach, które objęły m.in. setki pracowników Santander Banku, BNP Paribas, Pekao i Getin Noble Banku, miały duży wpływ na ubiegłoroczny wzrost liczby Polaków zmuszonych do odejścia z pracy w ramach zwolnień grupowych.

- W ramach zawartego w grudniu 2018 r. z organizacjami związkowymi porozumienia Bank BNP Paribas w latach 2019–2020 przeprowadzi redukcję zatrudnienia o maksymalnie 2200 etatów. Główną przyczyną prowadzenia procesu zwolnień grupowych była konieczność optymalizacji poziomu zatrudnienia po fuzji prawnej z wydzieloną częścią Raiffeisen Bank Polska SA – tłumaczy Karolina Kozakiewicz z biura banku.

Jak wskazuje "Rz", chociaż tradycyjnie najwięcej zgłoszeń grupowej redukcji zatrudnienia było na Mazowszu (gdzie swoją siedzibę ma większość dużych, ogólnopolskich firm, w tym banków), to najwięcej osób zostało zwolnionych w Małopolsce.

Z danych Grodzkiego Urzędu Pracy w Krakowie wynika, że największy wpływ miała na to trwająca już od kilku lat restrukturyzacja sieci handlowej Tesco. Również w 2019 r. sieć kilkakrotnie ogłaszała plany grupowych zwolnień.

"W minionym roku podjęliśmy decyzję o skupieniu się na formatach mniejszych sklepów: hipermarketach kompaktowych i supermarketach. Zamknęliśmy kilkadziesiąt placówek oraz zmniejszyliśmy powierzchnie sprzedaży największych hipermarketów. Zmiany te musiały mieć wpływ na stan zatrudnienia" – wyjaśnia biuro prasowe Tesco.

Przeżywająca trudności finansowe sieć, która ma siedzibę w Krakowie, zwolniła w zeszłym roku w całej Polsce ponad 7,1 tys. pracowników – co pogorszyło statystyki w Małopolsce. Wśród województw, które notowały w zeszłym roku wyraźny wzrost liczby pracowników objętych zwolnieniami grupowymi, było też warmińsko-mazurskie

Źródło
Tagi

Skomentuj artykuł: