W świecie wina od wieków króluje rocznik. Na etykietach niemal każdej butelki czerwonego, białego czy różowego trunku widnieje rok zbioru winogron – uznawany za kluczowy wyznacznik jakości. Wina pozbawione oznaczenia rocznika, czyli powstające z kupażowania owoców z różnych lat, jeszcze do niedawna kojarzyły się raczej z produktami masowymi i tanimi.
Dziś jednak sytuacja zaczyna się zmieniać. Kryzys klimatyczny, przynoszący coraz bardziej ekstremalne warunki pogodowe, zmusza winiarzy do poszukiwania nowych rozwiązań. Coraz częściej sięgają oni po technikę mieszania win z kilku roczników, aby utrzymać spójność i jakość swoich trunków.
Nawet w regionach, które wcześniej mogły liczyć na stabilne warunki, dziś obserwuje się większą zmienność. Zmienna pogoda – od susz po gwałtowne gradobicia – sprawia, że różnice między rocznikami stają się coraz bardziej wyraźne.
Szanse na uzyskanie pożądanego stylu są większe, jeśli użyje się win z dwóch lub więcej lat – przyznają winiarze, którzy już wprowadzają na rynek swoje pierwsze wina spoza rocznika.
Choć wina wciąż w większości są rocznikowe, istnieje segment, w którym tradycyjnie dominuje kupaże między rocznikami – to wina musujące. Najlepszym przykładem są francuskie szampany.
Przez wieki producenci w Szampanii, położonej na północnym skraju francuskich regionów winiarskich, zmuszeni byli do mieszania win z różnych lat, ponieważ dobre zbiory zdarzały się rzadko. Tak narodziła się tradycja tworzenia szampanów nierocznikowych, które zapewniały wysoką i powtarzalną jakość.
Paradoksalnie, wraz z ociepleniem klimatu, w Szampanii produkuje się dziś więcej szampanów rocznikowych niż kiedykolwiek wcześniej. Tymczasem w krajach takich jak Włochy, gdzie winiarze coraz częściej borykają się z dotkliwymi suszami czy gradobiciami, idea win nierocznikowych staje się kuszącą alternatywą.
Czy rynek jest gotowy na zmianę? Dawn Davies, mistrzyni wina i ekspertka z międzynarodowymi kwalifikacjami, zwraca uwagę, że odbiór win spoza rocznika będzie zależeć od grupy konsumentów.
„Przeciętny klient kupujący butelkę wina za 15 funtów nie zastanawia się nad rocznikiem” – podkreśla. „Dla niego liczy się marka czy szczep winogron” - dodaje.
Z kolei na najwyższym poziomie – wśród koneserów i branżowych ekspertów – większa elastyczność i spójność, jaką daje kupażowanie, może zostać dobrze przyjęta. Największy sprzeciw płynie z grona entuzjastów, którzy przywiązani są do tradycyjnego myślenia o roczniku i traktują go jako nieodłączny element tożsamości wina.
Davies dodaje jednak, że większość win i tak jest kupażem – najczęściej z różnych winnic czy parceli. „Skoro akceptujemy takie mieszanki, to dlaczego nie mielibyśmy zaakceptować także łączenia różnych roczników?” – pyta.
Być może więc już wkrótce to, co do niedawna uważano za „gorsze”, stanie się naturalnym rozwiązaniem dla wielu winiarzy – i sposobem na przetrwanie w trudniejszych czasach.