Niemieckie sklepy świecą pustkami, brakuje podstawowych artykułów spożywczych, gdyż związki zawodowe zaopatrzeniowców rozpoczęły strajk domagając się 13-proc. podwyżki płac. Kolej w Niemczech też czekają kłopoty, bo możliwy jest strajk w okresie świątecznym.
Dziennik "Handelsblatt" informuje, że supermarkety odczuwają zmniejszenie dostaw, ale duże problemy przeżywają mniejsze i średniej wielkości sklepy. "Często mają one niewiele miejsca (na magazyn - przyp. red.) lub nie mają go wcale i dlatego są w dużym stopniu uzależnione od regularnych dostaw" - wyjaśnia gazeta. Braki towarów pojawiają się już w supermarketach sieci Kaufland, Rewe i Edeka oraz w dyskontach Netto i Penny. "Sytuacja jest katastrofalna" - oznajmił w rozmowie z "Handelsblatt" kierownik jednego ze sklepów Nahkauf, należącego do sieci Rewe. "Jedna czwarta jej półek jest pusta, brakuje mleka, sera, kiełbasy, owoców i produktów mrożonych" - relacjonuje dziennik.
Handlowcy uspokajają klientów
Cytowany przez "Handelsblatt" Steven Haarke, odpowiadający za negocjacje zbiorowe w Niemieckim Stowarzyszeniu Handlu Detalicznego (HDE), zapewnił, że "dostawy żywności są zabezpieczone pomimo strajków, firmy są dobrze przygotowane (na protest - przyp. red.)". Pomimo braków mleka, sera i kiełbasy, kolejne rozmowy z pracodawcami zostały zaplanowane dopiero na 6 grudnia. Niemcy obawiają się, że sytuacja może pogorszyć się w okresie Bożego Narodzenia, co sprawi, że kryzys w dostawach towarów i rosnące ceny dotkną klientów jeszcze bardziej. Związki zawodowe zaopatrzeniowców postawiły bowiem ultimatum, żądając podwyżek wynagrodzenia o 13 procent.
Strajk w Boże Narodzenie?
Pojawiają się też liczne nowe informacje w sprawie płac na kolei. Wg szefa Związku Niemieckich Maszynistów (GDL) Clausa Weselsky'ego, strajk na trasie w okresie świątecznym jest możliwy. „Nie chcę tego wykluczyć” – powiedział Weselsky gazetom grupy medialnej Funke.
Członek rady nadzorczej Deutsche Bahn (DB) Martin Seiler przyznał, że rozpadł się ostatnio układ 14-dniowego „świątecznego pokoju”. „Musiałem mu uświadomić, że uzależniamy go od przebiegu negocjacji, a nie od list jego życzeń” – skomentował lider związkowców z GDL. Weselsky jest jednak przekonany, że same święta nie są zagrożone. „Mówi się, że jestem twardy jak skała, ale nigdy, że jestem szalony” – zażartował.
Krótki czas pracy i podwyżka
Układ zbiorowy pracy między Deutsche Bahn i GDL wygasł 31 października br. Nowe warunki są negocjowane od 9 listopada. GDL już działa: domaga się 35-godzinnego tygodnia pracy dla pracowników zmianowych z pełną umową płacową, a także podwyżki dla wszystkich w wysokości 555 euro. Zdaniem DB roszczenia GDL oznaczałoby 50-procentowy wzrost kosztów osobistych. Dodatkowo przy zastosowaniu zwolnienia konieczne jest wprowadzenie nowych osób. - A to „jest niemożliwe do realizacji” w świetle niedoboru pracowników w Niemczech – skomentował Martin Seiler z zarządu DB.