Nietypowe święto w kopalni

Nie ma obecnie przeciwskazań do pracy dla kobiet pod ziemią. Dziś jest szczególny dzień w kopalniach - obchodzą tam święto, ale nie wszystkich górników, tylko kobiet w górniczych mundurach. To nieco spóźniony, ale wciąż kultywowany w wielu firmach dzień kobiet.  

Mało kto wie, że tylko w spółce w Tauron Wydobycie zatrudnionych jest ponad 500 kobiet – i to niektóre pod ziemią.

Panie zdominowały naszą administrację, ale pracują także w zakładach przeróbczych, punktach sanitarnych i innych wydziałach

informuje Daniel Iwan z Biura Prasowego Taurona.

Podobnie jest w innych spółkach - kobiet jest coraz więcej, bo ponoć brakuje mężczyzn.  

Największą spółką, która przyjmie „górników w spódnicy” do pracy, jest Polska Grupa Górnicza (PGG). W ubr. PGG zatrudniła ok. 1000 osób. 200 z nich to absolwenci szkół i uczelni, z którymi PGG ma podpisane porozumienia o współpracy. Jeśli koniunktura się utrzyma i zapotrzebowanie na polski węgiel nie spadnie, planowane jest poszerzenie kadr PGG o kolejne 2,3 tys. osób, w tym ok. 800 absolwentów szkół i uczelni. Te etaty będą zapełniane w kolejnych latach, również przez panie, które studiują na wydziałach górniczych w Politechnice Śląskiej i AGH, przychodzą też do górnictwa z innych uczelni – głownie ekonomicznych.

W Jastrzębskiej Spółce Węglowej stanowiska administracyjno-biurowe obsadzone są w 86 procentach przez panie, ale coraz częściej można je spotkać również w dozorze. Duża grupa wykonuje też ciężkie, fizyczne prace. Obecnie w zakładach JSW niemal 10 procent wszystkich pracowników spółki to kobiety. Jak podkreślają specjaliści, do pracy w górnictwie nie wystarczy merytoryczne przygotowanie ani pochodzenie z górniczej rodziny. Tu potrzebne są odpowiednie cechy charakteru. Jednak statystycznie kobiet w górnictwie przybywa.

Generalnie nie ma bowiem obecnie przeciwskazań do pracy dla kobiet pod ziemią, są to jednak bardzo ciężkie stanowiska, na których praca obwarowana jest procedurami, normami i przepisami BHP, że trudno byłoby o chętne np. na kombajnistów, czy nawet do pracy w dozorze. Dlatego kobiet dołowych w dozorze, we wszystkich kopalniach JSW, jest tylko 1 procent. Inaczej jest natomiast na powierzchni, w zakładzie przeróbczym. Tam udział kobiet w pracach fizycznych to już 30 procent. Jeszcze więcej, bo ponad 43 procent, spełnia się w dozorze technicznym zakładów przeróbczych, gdzie węgiel jest wzbogacany. 

Dziś kobiety w górnictwie, jak w wielu innych branżach postrzeganych do niedawna jako „męskie” jak np. wojsko czy policja, coraz lepiej sobie radzą

twierdzi Jan Ostaszewski, ekspert z branży.

Wydziały górnicze są zdominowane przez panów, ale coraz więcej pań pracuje jako geolog, technik czy dokumentalista związany bezpośrednio z ruchem podziemnego zakładu. Panie doskonale radzą sobie z czytaniem map, nanoszeniem danych z robót przygotowawczych, wentylacyjnych czy eksploatacyjnych

dodaje.

Tauron Wydobycie przygotował bardzo ciekawy raport na temat pań pracujących pod ziemią. Jedną z nich jest Monika Matwiejczyk-Żak, która pochodzi z Lędzin. Ukończyła studia na Politechnice Śląskiej w Gliwicach na kierunku eksploatacja złóż. Od roku pełni funkcję sztygara zmianowego w oddziale Grupy, przy transporcie urobku.

Trudno mi samej wytłumaczyć, co przyciągnęło mnie do górnictwa, tym bardziej, że moim pierwszym zawodem jest fotografowanie

mówi Monika Matwiejczyk-Żak.

Pochodzę z miejscowości górniczej, i choćby dlatego tematyka górnicza była ciągle obecna w moim życiu. Ale decydujące były wyzwania, przed którymi staje się przy wydobywaniu węgla

wyjaśnia. Jak sama mówi, dobrze pracuje jej się z mężczyznami.

Tutaj nie ma miejsca na puste słowa, liczy się konkret, bo to wiąże się również z bezpieczeństwem pod ziemią

wyjaśnia sztygarka.

Mąż pani Moniki, którego poznała podczas studiów, również pracuje w ZG Brzeszcze.

Natomiast Jadwiga Rawłuszewicz od zawsze wiedziała, że chce pracować na kopalni, bo to rodzinna tradycja.

Na kopalni pracowała większość rodziny, w tym kobiety

podkreśla. Dlatego wybrała klasę patronacką Tauron Wydobycie w szkole górniczej w Libiążu. Teraz pracuje w zakładzie przeróbki węgla.

Praca jest ciężka, odpowiedzialna, ale przynosząca satysfakcję. Przeważnie mam do czynienia z mężczyznami, a niejeden z nich mógłby być moim ojcem. W pracy nie ma czasu na jałowe rozmowy, wszyscy musimy realizować zadania, które są bardzo napięte

mówi.

Jak podkreśla Daniel Iwan, takie nastawienie w Tauronie jest cenione. Dlatego pani Jadwiga od ponad roku, mimo młodego wieku, pełni funkcję sztygara zmianowego w Zakładzie Przeróbki Mechanicznej Węgla w Zakładzie Górniczym Janina. Pracuje na zmiany, a podlega jej około 30 pracowników. Mąż, pochodzący z północnej Polski, również pracuje w kopalni. Magdalena Czyżak od 16 lat też pracuje na przeróbce w Zakładzie Górniczym Sobieski. Swoją karierę zawodową rozpoczynała w prywatnych firmach, ale jej marzeniem była właśnie praca w kopalni.

Nie było to jednak wówczas możliwe, ponieważ istniał zakaz przyjmowania ze względu na przerost zatrudnienia

wyjaśnia.

Dopiero gdy ojciec pani Magdaleny, zatrudniony jako elektryk pod ziemią, przeszedł na emeryturę, mogłam „w jego miejsce” zostać przyjęta. Teraz Magdalena Czyżak pracuje jako operator maszyn i urządzeń. Ma trzech dorosłych już synów, z których jeden także pracuje w „Sobieskim”.

Ponad 15 lat temu trudno też było sobie wyobrazić kobiety pod ziemią. Jednak od 2008 roku można je zatrudniać, pod warunkiem spełnienia kryteriów dotyczących miejsca i wykonywanej pracy oraz że nie będzie szczególnie uciążliwa lub szkodliwa. Zdaniem specjalistów, praca zespołów, gdzie kobiety i mężczyźni współpracują razem, przynosi lepsze i bardziej kreatywne rezultaty.

Źródło

Skomentuj artykuł: