W Grecji narasta fala młodych ludzi odchodzących z pracy. To ogromny problem, dlatego tamtejsze Ministerstwo Pracy, we współpracy z Ministerstwem Turystyki, opracowuje plan powstrzymania tego zjawiska, które występuje głównie w sektorze turystycznym i spożywczym. Nieobsadzonych pozostaje aż ponad 50 tys. miejsc pracy!
Największe braki występują głównie w kuchni, w usługach, ale także w sektorze hotelarskim, natomiast obszary, które zatrudniają najwięcej pracowników i w których faktycznie występują niedobory kadrowe, to Chalkidiki, Kreta, Rodos, Santorini i Mykonos - pisze liberalno-konserwatywny dziennik "I Katimerini".
Problem ten wielu w Grecji łączy ze zjawiskiem "wielkiej rezygnacji". Co kryje się pod tym terminem?
To trend ekonomiczny, w ramach którego pracownicy masowo rezygnują z pracy, zapoczątkowany w USA w pierwszych miesiącach 2021 roku. Jego główne przyczyny to stagnacja płacowa w obliczu rosnących kosztów utrzymania, długotrwałe niezadowolenie z pracy, obawy o bezpieczeństwo związane z pandemią COVID-19 oraz chęć podjęcia pracy w firmach o lepszej polityce pracy zdalnej. Termin "Wielka Rezygnacja" został ukuty przez Anthony'ego Klotza, profesora zarządzania w Mays Business School na Texas A&M University, w maju 2021 roku, kiedy przewidział on trwały masowy exodus.
W Grecji "wielka rezygnacja" jest zjawiskiem nieco osobnym. To - najkrócej mówiąc - niechęć młodych ludzi do pracy w usługach, które stanowią jeden z filarów greckiego PKB. Wśród przyczyn tego zjawiska wymienia się niewielkie płace, wyniszczające godziny pracy, zwłaszcza w szczycie ruchu turystycznego, często brak ubezpieczenia (praca "na czarno").
Istotnym problemem dla młodych Greków jest też to, że ze względu na sezonowość i świadczenie pracy w innym miejscu niż miejsce zamieszkania, w wielu przypadkach konieczne jest wynajęcie nowego lokum, co zmniejsza dochód rozporządzalny pracownika.
To wszystko sprawia, że młodzi coraz częściej wybierają zamiast pracy... zasiłek dla bezrobotnych, który obecnie wynosi ponad 400 euro. Lub szuka pracy za granicą.
Dla turystyki może mieć to zabójczy efekt. Mimo dużego popytu w sektorze turystycznym (hotele, restauracje) szacuje się bowiem, że 50 tys. miejsc pracy pozostanie nieobsadzonych, co wpłynie na rozwój branży i całej gospodarki.
Co na to greckie Ministerstwo Pracy? Resort planuje zadbać o lepszą jakość warunków pracy, podnieść płace (płaca minimalna wzrośnie o 7,5%), a także dać pracownikom możliwość zawierania układów zbiorowych.
Ale dla młodych Greków liczy się także możliwość rozwoju, a niewyspecjalizowana, sezonowa praca w usługach tego im - ich zdaniem - nie daje. Przedsiębiorcy ze sceptycyzmem podchodzą więc do rządowych planów...
Ratunkiem mogą okazać się... ukraińscy uchodźcy. Jak informuje "Greek Reporter", minister turystyki Wasilis Kikilias zasugerował, że część wakatów może zostać obsadzona przez ponad 22 tys. uchodźców z Ukrainy, którzy uciekli do Grecji po inwazji Rosji. Grecja wydaje tymczasowe pozwolenia na pobyt ukraińskim uchodźcom, którzy będą mogli przebywać i pracować w kraju przez rok. Tyle że oprócz braku pracowników greccy hotelarze i restauratorzy coraz boleśniej odczuwają skutki inflacji, spowodowanej wzrostem cen energii i wynoszącej obecnie około ośmiu procent, jak podaje unijna agencja Eurostat. Właśnie w związku z rosnącymi kosztami branża turystyczna mówi, że walczy o przetrwanie. Prezes Panhelleńskiej Federacji Hotelarzy, Grigoris Tassios, powiedział Agencji Informacyjnej Ateny-Macedonia, że koszty operacyjne są o 25-30% wyższe niż w 2021 r., głównie z powodu wyższych rachunków za energię.
Bezrobocie w Grecji wynosi obecnie prawie 13 proc., ale wśród młodych ludzi do 24. roku życia - już 32 proc. Dla porównania w Polsce te wartości to odpowiednio 3,1 proc. i 9,5 proc.
Wśród państw członkowskich OECD Grecja, według ostatnich badań tej organizacji, znajduje się na niechlubnym drugim miejscu rankingu stopy bezrobocia wśród młodzieży. Wyprzedza ją tylko Kostaryka. Na trzecim miejscu jest Hiszpania.