Nasz ranking najlepszych lokat. Jak ciułacz może pokonać inflację?

fot. stevepb / pixabay.com / Pixabay License

Inflacja w Polsce wyniosła w lutym 4,7% licząc r/r. Jak prognozują analitycy, teraz będzie spadać, bo kryzys w gospodarce sprzyja raczej obniżkom cen, a nie podwyżkom – czego najlepszym dowodem są paliwa. Jednak i tak trudno wygrać z inflacją wybierając lokaty bankowe. Dlatego też wielką popularnością cieszą się dziś waluty obce, złoto i obligacje – zwłaszcza te gwarantujące zysk powyżej inflacji.

Jak podkreśla Bartosz Turek, analityk HRE Investments, na rynku finansowym pandemia wywołała wiele zmian.

- W pierwszych dniach zawirowań Polacy masowo wyciągali pieniądze z banków. Ogromne przeceny spowodowały też odpływ kapitału z giełdy i funduszy inwestycyjnych. W przypadku tych ostatnich wycofano o 20 miliardów złotych więcej niż do nich wpłacono (szacunki portalu analizy.pl). Te pieniądze muszą gdzieś trafić – zaznacza Turek.

- Część kapitału bez wątpienia Polacy będą trzymać w przysłowiowej skarpecie. Tam jednak nic nie uchroni kapitału przed destrukcyjnym działaniem inflacji. Z powodu przyzwyczajenia, zaufania i łatwości większość powierzy oszczędności bankom. Niestety lokaty i rachunki oszczędnościowe także nie są już realną ochroną przed inflacją. Oprocentowanie depozytów spadło poniżej 1% i nieuchronnie zmierza w okolice 0,5%. Wiele osób w ostatnich tygodniach – pomimo rekordowych cen - kupowało też złoto, którego w efekcie dziś na rynku brakuje, co dodatkowo podnosi koszt zakupu. Bez wątpienia oszczędności przyciąga też rynek mieszkaniowy, który daje szanse na osiąganie przychodów z wynajmu, a do tego także jest uznawany za bezpieczną przystań dla kapitału. Niestety ze względu na opóźnienia w publikacji dokładnych danych na temat rynku nieruchomości, skalę przepływu w tym kierunku poznamy najwcześniej za pół roku - podkreśla. 

Analitycy przewidują, że inflacja będzie spadać. Na 2,7 proc. prognozuje poziom inflacji w przyszłym roku NBP w najnowszym raporcie. Projekcja została jednak oparta na danych zebranych do 18 lutego, a dziś można założyć, że ceny pójdą w dół jeszcze bardziej i inflacja – tak jak prognozuje agencja Standard & Poor's - już w tym roku spadnie do 2 procent, a w kolejnych latach ma być w okolicach 2,5 procent. Przewidywania te potwierdzają przykłady takich krajów jak USA, gdzie inflacja spadła w marcu z 2,3 do 1,5 procent rok do roku oraz Chiny, gdzie wskaźnik inflacji spadł z 5,2 do 4,3 procent. 

Co w tej sytuacji kupować, żeby pokonać inflację? Na początek nasz ranking lokat bardzo bezpiecznych, czyli obligacji.

Na pierwszym miejscu są Rodzinne Obligacje Dwunastoletnie, które są przeznaczone dla beneficjentów programu Rodzina 500+. Ich oprocentowanie jest atrakcyjne, bowiem resort finansów zastosował preferencyjne marże w stosunku do obligacji znajdującej się w standardowej ofercie - oprocentowanie już w pierwszym roku oszczędzania wynosi 3,20%. Natomiast w kolejnych latach oprocentowanie jest równe inflacji i stałej marży wynoszącej 2,00% gwarantującej zysk powyżej inflacji. 

Na drugim miejscu plasują się Rodzinne Obligacje Sześcioletnie, które też są obligacjami przeznaczonymi dla beneficjentów programu Rodzina 500+. Ich oprocentowanie w pierwszym roku oszczędzania wynosi 2,80%. W kolejnych latach oprocentowanie jest równe inflacji i stałej marży wynoszącej 1,75% - również gwarantującej zysk powyżej inflacji. 

Na trzecim miejscu pod względem zyskowności plasują się obligacje dziesięcioletnie dostępne dla wszystkich – tu oprocentowanie w pierwszym roku oszczędzania wynosi 2,70%, a w kolejnych latach oprocentowanie jest równe inflacji i stałej marży wynoszącej 1,50% gwarantującej zysk powyżej inflacji. W przypadku tych trzech rodzajów obligacji, w pierwszym roku oprocentowanie jest naliczane od wartości 100 zł, a w kolejnych latach od wartości powiększonej o odsetki naliczone za poprzedni rok (tzw. kapitalizacja odsetek), a odsetki są wypłacane po zakończeniu oszczędzania.

Zysk gwarantują też 4-latki – tu oprocentowanie w pierwszym roku oszczędzania wynosi 2,40%, a w kolejnych latach oprocentowanie jest równe inflacji i stałej marży wynoszącej 1,25%. Atrakcyjność tych obligacji polega na tym, że odsetki są wypłacane po każdym roku oszczędzania.

Pozostałe typy obligacji nie są już tak zyskowne, a mimo to ostatnio cieszą się wielkim zainteresowaniem. Jak podaje resort finansów, w marcu sprzedano obligacje oszczędnościowe o łącznej wartości aż 2 mld 379 mln zł.

Największą popularnością cieszyły się wspomniane obligacje 4-letnie - nabywcy indywidualni przeznaczyli na ich zakup kwotę 1 mld 185,8 mln zł (50% udział w strukturze sprzedaży). Zainteresowaniem cieszyły się również obligacje 3-miesięczne (25%) i 2-letnie (15%). W dalszej kolejności oszczędzający wybierali obligacje 10-letnie (9%) oraz 3-letnie (1%). Na zakup obligacji rodzinnych dedykowanych beneficjentom programu Rodzina 500+ przeznaczono 18,5 mln zł. Warto dodać, że beneficjenci tego programu mogą nabywać ten rodzaj obligacji tylko do wysokości kwoty przyznanego świadczenia wychowawczego. Obligacje rodzinne są dostępne w ciągłej sprzedaży, zatem ich zakupu można dokonać w dowolnym momencie.

- Łącznie w pierwszym kwartale br. nabywcy indywidualni przeznaczyli na zakup oszczędnościowych obligacji skarbowych środki o wartości ponad 7 mld zł. Od początku roku utrzymuje się wysokie zainteresowanie obligacjami

 

komentuje podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów Piotr Nowak.

- Co warto podkreślić, ponad 40% obligacji zostało zakupionych przez Internet. Dzięki aktywacji internetowego dostępu do rachunku rejestrowego można w dowolnym momencie, bez wychodzenia z domu, zarządzać własnym portfelem obligacji. Takie rozwiązanie zapewnia nam bezpieczny i elastyczny dostęp do naszych oszczędności – dodaje.

Zdaniem Bartosza Turka, eksperta HRE Investments obligacje dobrze radzą sobie z inflacją.

- Atutami obligacji skarbowych niezmiennie pozostaje państwowa gwarancja oraz to, że większość tych papierów pozwala uchronić kapitał przed inflacją poprzez mechanizm indeksacji – twierdzi Turek.

- Efekt tego jest taki, że w pierwszym kwartale Polacy kupowali czteroletnie obligacje indeksowane za ponad miliard złotych miesięcznie. Zaletą tych papierów jest to, że po pierwszym roku oszczędzania z oprocentowaniem na poziomie 2,4%, można dzięki nim zarobić 1,25 pkt. proc. ponad inflację. Realnie papiery te chronią więc wtedy wartość nabywczą oszczędności, póki inflacja nie przekroczy poziomu 5,33%. Chodzi o to, że w skrajnym przypadku - przy 5,33-proc. inflacji - oprocentowanie czteroletnich papierów wyniosłoby 6,58%. Odliczając podatek (19%) zostaje nam „na rękę” około 5,33%, czyli siła nabywcza naszych oszczędności zostaje zachowana. Jeśli więc inflacja jest niższa niż 5,33%, to na czteroletnich papierach realnie zarabiamy. Dopiero przy wyższym wzroście cen dóbr i usług realnie po uwzględnieniu podatku i inflacji tracimy na inwestycji w „czterolatki” – wylicza ekspert.

Źródło