Notowania na giełdach spadają po wypowiedziach prezydenta USA Donalda Trumpa na temat Chin i groźbach zastosowania "karnych" ceł wobec Pekinu w związku z koronawirusem. W poniedziałek w Indiach i Hongkongu giełdy straciły 4 proc. - informuje Associated Press.
W piątek odnotowano też spadki na Wall Street, gdzie do niepokojów o kolejną wojnę celną USA z Chinami dołożyły się słabe wyniki Amazona i innych wielkich spółek - podaje AP.
"Możliwość powrotu wojny handlowej, która była plagą rynków od 2017 roku, ponownie zaważyła na nastrojach (inwestorów)" - komentuje firma IG.
Groźby Trumpa, w połączeniu z rosnącym bezrobociem, mogą doprowadzić do utrzymania się "dynamiki strachu" na giełdach - głosi komentarz Mizuho Bank.
Trump, który jest oskarżany o spóźnioną i nieadekwatną reakcję na epidemię koronawirusa, stara się przerzucić winę na Pekin - zauważa AP.
W czwartek Trump oznajmił, że jest przekonany, iż koronawirus może pochodzić z laboratorium Instytutu Wirusologii w chińskim Wuhan. Prezydent oskarżył też wielokrotnie Pekin o zbyt późne powiadomienie świata o epidemii.
Instytut w Wuhan stanowczo odrzuca te oskarżenia, a specjaliści amerykańscy oceniają je za mało prawdopodobne.
Trump grozi tymczasem powrotem do niedawnej wojny handlowej z Pekinem. Oba kraje nakładały wówczas dodatkowe opłaty celne za towary drugiej strony.
Pandemia spowodowała już w USA - według oficjalnych danych - ponad 62 tys. ofiar śmiertelnych i poważnie osłabiła gospodarkę, co może wpłynąć w sposób istotny na szanse Trumpa na reelekcję w listopadowych wyborach.
Jak pisze AFP, Trump łączy wystąpienia na temat pandemii z kampanią wyborczą, jest jednak krytykowany również za brak empatii, twierdzenia bez pokrycia na temat leków i szczepionek oraz forsowanie otwarcia amerykańskiej gospodarki wbrew rekomendacjom ekspertów wirusologów.
"Sądzę, że ocaliliśmy miliony istnień" - powiedział prezydent na temat walki z koronawirusem w USA. Oznajmił też w wywiadzie dla telewizji Fox News, że rozpoczyna serię wieców - we wtorek uda się do Arizony, a następnie Ohio.
"Wszyscy chcą spotkań wyborczych (...). Ale nie możemy organizować spotkań wyborczych na pustym stadionie" - dodał.
Poprzednik Trumpa, George W. Bush, w udostępnionym w sobotę nagraniu wideo zaapelował o jedność i współczucie wobec epidemii, które zostało powszechnie zinterpretowane jako przytyk pod adresem prezydenta - pisze AFP.
"Pamiętajmy o tym, że empatia i życzliwość są podstawowymi i potężnymi instrumentami" - oświadczył Bush junior.