Potencjalna klęska głodu na świecie to temat nr 1 w ONZ; ten tydzień ma przynieść kluczowe rozmowy w celu odblokowania portów i eksportu ukraińskiego, ale także rosyjskiego zboża przez Morze Czarne pod flagą ONZ - powiedział ambasador Polski przy ONZ Krzysztof Szczerski, który był gościem Programu 1 Polskiego Radia.
- Wojna na Ukrainie w ONZ jest rozpatrywana właśnie w kontekście potencjalnej klęski głosu na świecie; to temat nr 1, dlatego że problem może mieć wymiar światowy - podkreślił Szczerski. - Ten tydzień ma przynieść kluczowe rozmowy pomiędzy stronami w tym zakresie. Jeżeli to by się udało, jest szansa, że pod flagą ONZ będzie ten eksport mógł być wznowiony. Kluczowe jest odblokowanie portów nad Morzem Czarnym, w tym przede wszystkim portu w Odessie. - Wtedy trasa przez Polskę, do polskich portów, byłaby pomocnicza. Natomiast główny eksport, zagwarantowany i pilnowany przez ONZ, powinien iść przez odblokowane porty czarnomorskie - zaznaczył. Podkreślił, że groźba głodu jest wykorzystywana przez rosyjską propagandę. - Przez straszenie głodem wywołanym rzekomo działaniami Ukrainy, próbuje się wywołać na świecie, zwłaszcza w krajach, które potrzebują tego zboża, wywołać panikę i nastroje antyukraińskie - mówił. - Świat naprawdę boi się połączenia tych trzech strasznych czynników: konsekwencji pandemii, konsekwencji głodu i konsekwencji wojny - podkreślił ambasador.
Wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk zaprzecza alarmistycznym głosom, że rolnicy polscy stracą na transporcie ukraińskiego zboża. Zaznaczył, że tranzyt jest w interesie rolników, bo inaczej stracimy całkowicie kontrolę nad rynkiem zbóż, a nawet nad głodem.
Szef MRiRW wielokrotnie wcześniej podkreślał, że Ukraina jest ogromnym eksporterem zboża. Bez tego zboża wielu krajom grozi głód. Zdaniem wielu ekspertów, Rosja właśnie do tego zmierza - brak żywności może wywołać większe niepokoje niż wojna, co doprowadzi do kolejnej wielkiej fali migracji i wielkich niepokojów w Europie. Dlatego, jak poinformował minister Kowalczyk, Polska w najbliższych dwóch miesiącach jest w stanie wspomóc Ukrainę w transporcie zboża maksymalnie do 1,5 mln ton miesięcznie. Ukraińcy chcieliby, aby tranzytem przez Polskę przejeżdżało 4,5 mln ton zboża miesięcznie. Jednak tu potrzebne jest wsparcie Unii Europejskiej, którego jak na razie nie ma. - Ja czekam na konkretną pomoc, czyli naczepy samochodowe, wagony, urządzenia przeładunkowe mobilne, bo to jest ważne, ponieważ mamy różne tory w Ukrainie i w w Polsce - powiedział minister. Jego zdaniem, szybkie działania w tym zakresie są konieczne, bo “sytuacja na rynkach rolnych dla rolników i konsumentów jest bardzo trudna”. – Jestem w stałym kontakcie z ministrem rolnictwa Ukrainy. Według niego tegoroczne zbiory mogą być mniejsze nawet o 50 procent – poinformował wicepremier. Przypomniał też, że eksport zbóż z Ukrainy i Rosji to 30 procent całego światowego eksportu zbóż. – Dziś mamy zagrożenie bezpieczeństwa żywnościowego, na szczęście nie w Polsce czy w Europie, ale na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej – stwierdził wicepremier. – Mamy do czynienia z suszą w Indiach, z wojną w Ukrainie, z zakłóceniem dostaw zbóż. To są realne zagrożenia spadku plonów – podkreślił. Dlatego też kwestie bezpieczeństwa żywnościowego zdominowały także ostatnią sesję regionalną FAO, która odbywała się w Polsce. – Na nasz wniosek, poparty przez szereg państw, Komisja Europejska odstąpiła od obowiązku ugorowania 4 procent gruntów. Oznacza to, że około 4 mln ha będzie w tym roku włączone do produkcji rolnej – dodał wicepremier. Trwa jeszcze dyskusja nad innymi elementami Europejskiego Zielonego Ładu w sprawie ograniczenia stosowania środków ochrony roślin i nawozów.