Media: Fiskus wyrzuca z estońskiego CIT

Zapadają pierwsze rozstrzygnięcia, z których wynika, że jeżeli sprawozdanie finansowe na dzień poprzedzający przejście na estoński CIT nie zostało podpisane w terminie, to zmiana sposobu opodatkowania była nieskuteczna - pisze "Dziennik Gazeta Prawna".

W związku z tym spółki powinny nadal płacić podatek na ogólnych zasadach (klasyczny CIT). A skoro tego nie robiły, to mają zaległości podatkowe, które należy uregulować wraz z odsetkami. Mogą to być milionowe kwoty - czytamy w "DGP".

"Pozbawianie spółek możliwości stosowania estońskiego CIT tylko ze względu na opóźnienie w podpisaniu sprawozdania jest karą nieproporcjonalną, szczególnie, że samo Ministerstwo Finansów zachęcało do przejścia na tę formę opodatkowania"

 - podkreśla Natalia Kamińska-Kubiak, manager i doradca podatkowy w Grant Thornton, cytowana na łamach dziennika.

Gazeta dodaje, że problem dotyczy głównie spółek, które przechodzą na estoński CIT w trakcie roku. Muszą bowiem spełnić warunki z art. 28j ust. 5 ustawy o CIT. Zgodnie z tym przepisem firma może przejść na estoński CIT podczas roku obrotowego, jeżeli: "na ostatni dzień miesiąca poprzedzającego pierwszy miesiąc opodatkowania ryczałtem zamknie księgi rachunkowe oraz sporządzi sprawozdanie finansowe zgodnie z przepisami o rachunkowości".

"DGP" przypomniało również, że problem dotyczący podpisu pod sprawozdaniem - a właściwie jego braku - pojawił się w tym roku, kiedy zostały opublikowane niekorzystne interpretacje dyrektora Krajowej Informacji Skarbowej. 

"Jeszcze w grudniu 2024 r. dyrektor KIS uważał, że późniejszy podpis członka zarządu (niż w ciągu trzech miesięcy od dnia poprzedzającego przejście na ryczałt) nie pozbawia spółki prawa stosowania estońskiego ryczałtu. Warunkiem - jak tłumaczył - jest sporządzenie sprawozdania finansowego w terminie (w ciągu trzech miesięcy od dnia poprzedzającego przejście na estoński ryczałt) i potwierdzenie tego podpisem osoby odpowiedzialnej za prowadzenie ksiąg" - pisze gazeta.