Europa zgodziła się na ograniczenie cen gazu ziemnego po miesiącach debaty nad tym, czy środek ochroni europejskie gospodarstwa domowe i przedsiębiorstwa przed ekstremalnymi skokami cen w miarę gwałtownego spadku temperatury.
Na poniedziałkowym spotkaniu unijni ministrowie energii zgodzili się uruchomić limit ceny kontraktów terminowych na gaz ziemny na rynku z miesięcznym wyprzedzeniem w holenderskim Title Transfer Facility (TTF) – benchmarkowej giełdzie gazu – do 180 euro (191 USD) za megawatogodzinę, jeśli przekroczy ten poziom przez więcej niż trzy kolejne dni robocze.
Limit będzie miał również zastosowanie do transakcji gazem z trzymiesięcznym i rocznym wyprzedzeniem i pozostanie aktywny przez co najmniej 20 dni roboczych po uruchomieniu. Ograniczenia mają wejść w życie 15 lutego przyszłego roku.
Pułap cenowy jest znacznie niższy niż limit 275 euro (292 USD) za megawatogodzinę pierwotnie zaproponowany przez Komisję Europejską w zeszłym miesiącu. Pułap zostałby również uruchomiony, gdyby ceny osiągnęły co najmniej 35 EUR (37 USD) wyższe niż cena referencyjna skroplonego gazu ziemnego (LNG) w tym samym okresie. Ceny LNG – schłodzonej, płynnej formy gazu, która może być transportowana za pośrednictwem tankowców morskich – są ściśle powiązane z cenami europejskiego gazu ziemnego dostarczanego rurociągami.
Ograniczenie jest najnowszym z szeregu środków uzgodnionych przez Unię Europejską w tym roku w celu powstrzymania kryzysu energetycznego wywołanego inwazją Rosji na Ukrainę, która spowodowała wzrost cen i najwyższą inflację od dziesięcioleci.
Ceny gazu wzrosły do rekordowego poziomu około 345 euro (367 dolarów) za megawatogodzinę w sierpniu, po tym, jak Moskwa zmniejszyła dostawy gazu na kontynent. Kontrakty terminowe na gaz TTF spadły w poniedziałek o 5%, osiągając poziom 107 euro (114 dolarów) za megawatogodzinę.
Pomimo poniedziałkowego porozumienia politycznego, niektórzy analitycy i handlowcy nadal obawiają się, że mechanizm może przynieść odwrotny skutek, powodując wzrost cen i pogłębiając potencjalne szoki podażowe.
Niemcy, największa gospodarka bloku i jeden z największych importerów gazu ziemnego, były najbardziej zauważalnym oponentem przed poniedziałkowym porozumieniem