Pozew w sprawie kredytu walutowego będzie można złożyć tylko w sądzie właściwym dla miejsca zamieszkania konsumenta. Dzięki temu frankowicze na wyrok poczekają znacznie krócej – informuje dzisiejszy "Dziennik Gazeta Prawna".
- Dziś prawie 45 proc. wszystkich spraw frankowych trafi a do XXVIII Wydziału Cywilnego w Sądzie Okręgowym w Warszawie. To sprawia, że na każdego sędziego przypada 1800 spraw, na pierwszy termin trzeba teraz czekać do połowy 2025 r., a wyroku można się spodziewać w perspektywie pięciu lat. Co z kolei oznacza, że prawo do rozpoznania sprawy w rozsądnym terminie i bez zbędnej zwłoki staje się iluzoryczne. Za to całkiem realne jest ryzyko roszczeń z powodu przewlekłości – czytamy w poniedziałkowym "Dzienniku Gazecie Prawnej".
Według gazety, aż 66 proc. spraw rozpoznawanych w stolicy zainicjowali kredytobiorcy mieszkający poza Warszawą.
- Dlatego podczas prac nad nowelizacją kodeksu postępowania cywilnego posłowie PiS wprowadzili poprawkę, zgodnie z którą przez pięć lat sądem właściwym w sporach z bankami dotyczących kredytów walutowych będzie sąd właściwy dla miejsca zamieszkania konsumenta. Dotyczyć to będzie tylko nowych spraw i regulacje te nie będą miały zastosowania do spraw będących już w toku – pisze "DGP".
Gazeta cytuje specjalizującą się w sprawach frankowych mec. Karolina Pilawska, według której to bardzo dobre rozwiązanie. Jej zdaniem, korzystna dla kredytobiorców linia orzecznicza powoduje, że największym zmartwieniem konsumentów jest nie to, jaki będzie wyrok, ale to, kiedy zapadnie.