Zatrważające dane. Puszczamy z dymem 105 tys. mieszkań rocznie

W bieżącym roku Polacy wydadzą na wyroby tytoniowe około 28 mld zł. To równowartość 105 tysięcy mieszkań. Gdyby tego było mało, to przeciętny palacz, pozbywając się nałogu, mógłby za zaoszczędzone pieniądze kupić nawet dodatkowy pokój – szacuje Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments.

Wczoraj obchodzony był Światowy Dzień bez Tytoniu. Jest to idealna okazja, aby przyjrzeć się wydatkom palaczy i pokazać jak wiele tracą przez swój nałóg. Dane CBOS zaprezentowane w sierpniu 2019 r. pokazują, że 26% dorosłych Polaków pali papierosy. I choć odsetek ten w ostatnich latach maleje (w 2008 r. palił prawie co trzeci dorosły obywatel), to wciąż przychody koncernów tytoniowych są ogromne.

Ile Polacy wydają na wyroby tytoniowe? Szacunki firmy Nielsen, na które powołuje się portal hurt&detal sugerowały, że rynek ten wart był w 2017 r. 23,7 mld. W 2019 r. kwota ta powinna być wyraźnie wyższa. Można ją oszacować na podstawie dochodów budżetu z tytułu akcyzy.

Powód jest prosty - akcyza stanowi największą część ceny przeciętnej paczki. Efekt? W 2019 r. wartość legalnego rynku wyrobów tytoniowych może wynieść około 25 mld zł – wynika z szacunków HRE Investments. Do tego należałoby też dodać szarą strefę. Jej skala wg różnych szacunków opiewa na od 10 do 15% rynku. To znaczy, że Polacy na papierosy (różnego typu) wydają przynajmniej 28 mld zł.

Aby pokazać o jak dużej kwocie mówimy wypadałoby ją przeliczyć na coś bardziej namacalnego. I tak jest to równowartość prawie 105 tys. mieszkań czy ponad 20 mln rocznych karnetów na siłownię. Za te pieniądze można by też przez cały rok wysyłać każdego Polaka co dwa tygodnie do kina.

Oczywiście przeważająca większość Polaków nie pali. Uwzględniając dane CBOS o skali nałogu, można oszacować, że przeciętny palacz wydaje na wyroby tytoniowe trochę ponad 2,8 tys. zł rocznie. To ponad 230 zł miesięcznie.

Zastanówmy się o ile wyższy kredyt mieszkaniowy można by obsługiwać wydając zaoszczędzone pieniądze na ratę. W przypadku kredytu w rodzimej walucie oprocentowanego na 4% wzrost raty o 230 zł pozwala zwiększyć kwotę zadłużenia o około 49 tys. zł. Byłoby tak w przypadku długu zaciągniętego na 30 lat z ratą równą.

Sprawdziliśmy więc, ile dodatkowych metrów mieszkania można kupić dzięki większej kwocie kredytu. Biorąc pod uwagę ceny transakcyjne opublikowane przez NBP za 3 kwartał br. wynika z nich, że kwotę 49 tys. zł moglibyśmy zamienić na od 5,5 do nawet 11,3 mkw. Najwyższe wyniki zanotowano w Katowicach, Kielcach, Zielonej Górze i Łodzi, gdzie poziom cen transakcyjnych nieruchomości używanych jest najniższy w gronie badanych miast. W efekcie dodatkowa kwota może nawet tam wystarczyć na dodatkowy skromny pokój. Najmniej za 49 tys. zł można kupić w Krakowie, Gdyni, Gdańsku i Warszawie. W każdym z tych miast możliwości nabywcze nie przekraczają 7 metrów.

Źródło

Skomentuj artykuł: