Ceny na stacjach dalej w górę, choć wolniej

Obawy o podaż ropy naftowej, słabnący złoty i wojna w Ukrainie sprawiają, że ceny paliw będą na wysokim poziomie: diesla powyżej 8 zł, benzyny w granicach 7 zł za litr - wskazują analitycy rynku paliw. Ich zdaniem sytuację może pogorszyć eskalacja konfliktu w Ukrainie.

- To pokłosie sytuacji na rynku międzynarodowym związanej z tym, co postanowił OPEC. Nikt się nie spodziewał, że OPEC może aż tak mocno ciąć produkcję i że tak dynamicznie zareaguje na to cały rynek globalny - stwierdził analityk portalu e-petrol.pl Jakub Bogucki, odnosząc się do gwałtownych wzrostów cen paliw na stacjach na początku tego tygodnia.

W minioną środę OPEC+ zdecydował o cięciu produkcji o 2 miliony baryłek dziennie, czyli 2 proc. światowego popytu. Realne cięcia mają wynieść około 1,0-1,1 mln baryłek dziennie.

Bogucki przyznał, że już wcześniej ceny gotowych produktów ropopochodnych notowały wzrosty. Jego zdaniem to odbijało się na hurtowych cenach paliw.

- Przełożenie cen hurtowych na stacje dokonuje się dopiero teraz. Zmiany cen detalicznych do poziomu 8 zł kilkunastu groszy za litr oleju napędowego czy 6,70-6,80 dla benzyny to jest coś, co będzie działo się w najbliższych dniach

wskazał Bogucki.

Zwrócił uwagę, że dalsze prognozy hurtowych cen paliw pokazują wzrosty, ale już "zdecydowanie" mniejsze niż w ubiegłym tygodniu.

- Te skoki, jakie mieliśmy w hurcie, po 200 zł, po 300 zł z dnia na dzień, na razie chyba się zakończyły - stwierdził analityk. Jak dodał, w prognozach widać zmiany w górę, ale o kilkanaście złotych na metrze sześc. w hurcie, "a więc to już tak mocno na rynek detaliczny się nie przekłada".

Jego zdaniem, jeżeli sytuacja się unormuje i nie będzie takich gwałtownych skoków, to poziom cen dla diesla w wysokości 8,15-8,20 jest granicą.

- Wiele zależy od sytuacji makroekonomicznej, ale też politycznej. Sytuacja na Ukrainie budzi niepokój. Wdać, że coś się tam zaczyna dziać dużo bardziej niepokojącego niż wcześniej, chodzi o rosyjskie ataki rakietowe, to wszystko budzi obawy. Sytuacja pozostaje napięta - stwierdził Jakub Bogucki.

Dodał, że kolejne dni pokażą, co się tak naprawdę stanie z cenami paliw. Zależeć to będzie jego zdaniem m.in. od tego, jak rynek zareaguje na decyzje prezydenta USA Joe Bidena o uwolnieniu większych rezerw.

- Jeśli chodzi o sytuacje związaną z OPEC, to z jednej strony kartel deklaruje cięcia, ale Arabia Saudyjska kluczowym, azjatyckim klientom powiedziała, że nic nie zmieni w swoich poziomach eksportu do nich. Mamy więc kilka niewiadomych - stwierdził analityk portalu e-petrol.pl

Według niego ceny powyżej 8 zł/l dla diesla w tym tygodniu się utrzymają.

- Jeśli do tego dojdą jakieś obawy o eskalację konfliktu na Ukrainie, to o powrocie spadków cen moglibyśmy myśleć w dłuższej perspektywie - podkreślił.

Również analityk Refleksu Rafał Zywert uważa, że to decyzja OPEC spowodowała dynamiczne wzrosty na rynku hurtowym.

- To się przekłada na nasze stacje paliw. Na rynku diesla obserwujemy największe wzrosty - ocenił Zywert. Zaznaczył, że "8 zł za litr to jest cena zakupu paliwa na stacje, czyli to jest cena paliwa bez marży stacji". W związku z tym - jak dodał - średnia cena krajowa może ukształtować się powyżej 8 zł i na razie te ceny nie będą rosły.

- Możemy założyć, że cena diesla ukształtuje się w granicach 8,20 zł za litr, a benzyny w granicach 7 zł za litr w tym tygodniu

- dodał.

Zauważył, że zróżnicowanie cen na stacjach może być chwilowo znaczne.

- To kwestia kilku dni, że te ceny się zrównają. Co będzie dalej, trudno powiedzieć, bo sytuacja jest bardzo dynamiczna - wskazał Zywert.

Jego zdaniem będą ją kształtować trzy czynniki: wojna w Ukrainie, podaż ropy naftowej i decyzje OPEC oraz siła naszej waluty.

- Eskalacja konfliktu na Ukrainie wpływa negatywnie na naszą walutę. Jeśli złotówką będzie się dalej osłabiała, to za ropę naftową i paliwa, które są rozliczane w dolarach, będziemy płacić coraz więcej. To będzie powodowało dalszy wzrost cen paliw na stacjach - stwierdził Rafał Zywert. 

Źródło

Skomentuj artykuł: