Chiński kryzys pogrąży Europę?

Na liście europejskich firm uzależnionych od rynku chińskiego najsilniej reprezentowane są te z Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Hiszpanii, Holandii oraz państw skandynawskich - informuje Polski Instytut Ekonomiczny. Według ekspertów rozwód Chin i Zachodu byłby dla firm trudny i kosztowny.

Eksperci PIE zwrócili uwagę, że inwazja Rosji na Ukrainę, nasilająca się rywalizacja polityczna oraz drakońskie restrykcje pandemiczne w Chinach powodują, że inwestycje zachodnich firm w ChRL są obarczone coraz większym ryzykiem. Przytoczyli wyniki ankiety przeprowadzonej przez European Chamber of Commerce in China w kwietniu 2022 r., z której wynika, że 23 proc. firm europejskich - najwięcej od 10 lat - rozważa opuszczenie rynku chińskiego.

W ocenie PIE "rozwód Chin i Zachodu byłby dla firm trudny i kosztowny".

Na świecie istnieją 303 firmy notowane na giełdach, z łączną kapitalizacją 19 bln dol., które wypracowują przynajmniej 5 proc. swoich przychodów na rynku chińskim - wskazali, powołując się na dane Bank of America.

Zwrócili uwagę, że inwestycje firm europejskich w Państwie Środka wzrosły w I połowie 2022 r. o 15 proc. w porównaniu do analogicznego okresu w 2021 r. Nawet jeśli nieco wyhamowały w II kwartale 2022 r., nic nie wskazuje na to, że w najbliższym czasie nastąpi exodus firm zachodnich z rynku chińskiego - ocenili.

"Rynek chiński ma dla wielu firm ogromne znaczenie, a rywalizacja światowych mocarstw niewiele w tej kwestii zmienia" - uważają eksperci PIE. Przypomnieli, że Chiny to druga pod względem wielkości gospodarka świata z ogromnym rynkiem zbytu i 700-milionową klasą średnią (niewiele mniej niż łączna populacja USA i UE).

Według PIE w Europie najsilniej reprezentowane na liście uzależnionych od rynku chińskiego są firmy pochodzące z Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec, Hiszpanii, Holandii oraz państw skandynawskich.

"Wśród przedsiębiorstw o najwyższej ekspozycji znajduje się wiele firm niemieckich reprezentujących przemysł motoryzacyjny, co jest szczególnie widoczne w uzależnieniu od lokalnych dostawców" - wskazano.

Od rynku chińskiego zależy też wiele firm amerykańskich.

"Szesnaście firm z listy S&P 500 generuje na rynku chińskim przynajmniej 25 proc. swoich przychodów (przeciętnie jest to 5 proc.)" - wskazali analitycy PIE. Z kolei w przypadku firm japońskich 17 proc. przychodów zagranicznych pochodzi z ChRL.

Jak zauważono, wobec uzależnienia od rynku chińskiego, niewiele firm decyduje się na wyjście z niego.

"Coraz więcej korporacji międzynarodowych eksperymentuje z bardziej miękkimi rozwiązaniami w postaci strategii lokalizacji polegających na odseparowaniu podmiotu działającego w Chinach lub jego części, np. IT, infrastruktury danych, od swojego globalnego ekosystemu i nadania mu większej autonomii"

dodano.

Do takich rozwiązań należy też lokalizacja personelu kierowniczego lub tzw. onshoring (szukanie poddostawców we własnym kraju) części łańcuchów dostaw.

"Wprawdzie można to interpretować jako rodzaj decouplingu (rozdzielenia), jednak nie oznacza to opuszczenia rynku chińskiego i zmniejszenia uzależnienia dochodowego" - podsumowano. 

Źródło

Skomentuj artykuł: