Sankcje nałożone na Rosję zmuszają ją do mocniejszego stawiania na eksport surowców energetycznych jako źródła ratowania budżetu. Choć wolumen sprzedanej ropy naftowej wzrósł, to przychody z handlu zmalały znacząco w rosyjskim budżecie. Moskwa pozostaje w tej kwestii mocno zależna od Chin i Indii, a eksperci są zdania, że odejście od „dolaryzacji” Rosji, którym chełpi się Putin, zastąpione zostało „juanizacją”.
Kilka tygodni temu Jeffrey Sonnenfeld i Steven Tian z Yale Chief Executive Leadership Institute krytykowali Międzynarodowy Fundusz Walutowy za uwzględnianie w swoich analizach danych dotyczących rosyjskiej gospodarki, które prezentowane są przez organa zależne od Kremla. Zdaniem badaczy, jest to zupełna fikcja, a obciążona licznymi sankcjami gospodarka Rosji jest w rzeczywistości mocno osłabiona. Sonnenfeld i Tian twierdzą, że sami ekonomiści Funduszu nie mają żadnego wglądu w realny stan sytuacji gospodarczej Rosji. MFW przewiduje m.in. niewielki wzrost rosyjskiej gospodarki w 2023 r. - o 0,7 proc. Bank Światowy przyjmuje, że wzrost ten będzie wynosił 0,2 proc., zaś OECD - że rok 2023 przyniesie wzrost ujemny na poziomie -2,5 proc.
Unia Europejska, która przyjęła dotychczas 10 pakietów sankcji wobec Rosji, utrzymuje, że gospodarka agresora wykazuje spadek wymiany handlowej i spadek dochodów z eksportu ropy, a sankcjom podlega ok. 70 proc. całego rosyjskiego systemu bankowego. Aleksandra Prokopienko z Carnegie Russia Eurasia Center w opublikowanej niedawno analizie wskazuje, że Kreml objęty został w 2022 r. 13 tys. różnego rodzaju sankcji i ograniczeń, czyli większą liczbą niż razem wzięte Iran, Kuba oraz Korea Północna.
Prokopienko zwraca jednak uwagę, że izolacyjny charakter rosyjskiej gospodarki w ostatnim roku może w rzeczywistości uodparniać ją na zawirowania globalne, które widoczne są m.in. w gospodarkach państw zachodnich. Jednocześnie zaznacza, że izolacja w dużej mierze wpływa także na strukturę gospodarki Rosji, która porzuciła rozwój technologiczny i swobodny przepływ kapitału na rzecz wzmożonej kontroli, wprowadzenia katalogu "państw wrogich" i "juanizacji" płatności.
"Paradoksalnie, sankcje wzmocniły twierdzę Rosja w krótkim okresie, izolując ją od globalnych wstrząsów, osłabiając jednocześnie w perspektywie średnio- i długoterminowej" - wskazuje Prokopienko.
Analityk przyznaje, że Rosja gospodarczo uzależniła się od Chin, zwiększając w 2022 r. o ok. 30 proc. wymianę handlową rdr. W eksporcie do Państwa Środka dominują surowce energetyczne, a Pekin w dużym stopniu monopolizuje zakup surowców, narzucając ceny przy słabej pozycji wyjściowej postawionej "pod ścianą" Rosji. Rosja zaś z Chin stara się czerpać technologie, których nie może już otrzymywać z Zachodu - przede wszystkim związane z elektroniką. Prokopienko podaje także, że efektem monopolizowania rosyjskiego handlu przez Chiny jest dominacja juana w wymianie, a sama Rosja jest gotowa na wykorzystywanie chińskiej waluty także w wymianie z innymi państwami.
Odcięcie od zaawansowanych technologii z Zachodu zmusza Rosję, by gospodarka została zdominowana przez handel surowcami energetycznymi, a prowadzona wojna nakłada konieczność wysokich wydatków na cele militarne.
"W ubiegłym stuleciu Rosja również prowadziła politykę gospodarczą opartą na handlu surowcami i rozdętym miksie wojskowo-przemysłowym. W latach 90. zapłaciła wysoką cenę za nieefektywność takiego modelu i teraz wygląda na to, że ten błąd zostanie powtórzony" - pisze Aleksandra Prokopienko.
Rosja w obliczu sankcji nałożonych na handel surowcami energetycznymi, w tym systemu „price cap”, obowiązującego od lutego 2023 r., ma oprócz Chin jeszcze jednego dość stabilnego partnera handlowego. Są to Indie, gdzie w 2022 r. import ropy z Rosji wzrósł - według danych państwowego banku - dziesięciokrotnie, stanowiąc ok. 20 proc. całego rocznego importu ropy naftowej do Indii. Kraj, podobnie Chiny, korzysta z bonifikat na zakup ropy z Rosji, dzięki czemu miał oszczędzić już ok. 5 mld USD (ok. 89 USD na tonie). Mimo krytyki ze strony świata zachodniego, Indie nie zamierzają rezygnować z moskiewskich dostaw, zarzucając m.in. części krajów europejskich hipokryzję w tej sprawie i przekonując, "że jako kraj zależny od importu energii i z milionami obywateli żyjącymi w ubóstwie, nie jest w stanie płacić wyższych cen".
Według danych Międzynarodowej Agencji Energii (IEA), dziennie Rosja eksportuje ok. 8,3 mln baryłek ropy naftowej, co jest najwyższym wolumenem od kwietnia 2020 r. Blisko połowa to eksport do Chin (2,3 mln baryłek) i Indii (1,6 mln), a ok. 1 mln baryłek łącznie trafia do Unii Europejskiej oraz Turcji. Jednak cel eksportu ok. 2,5 mln baryłek dziennie przez IEA został określony jako "nieznany". Może mieć to związek z tzw. flotą cieni, grupą kilkuset tankowców przewożących mimo sankcji ropę z Rosji. Flotę stanowią przede wszystkim starsze jednostki, który własność i związki finansowe są niejasne i często fasadowe. S&P Global, które podjęło się analizy procederu, wskazuje, że flotę w marcu 2023 r. stanowiło ok. 450 tankowców, a łącznie statków powiązanych z morskim transportem paliw z Rosji jest ok. 1900. Odbiorcami ropy transportowanej "flotą cieni" mają być przede wszystkim kraje azjatyckie oraz afrykańskie. Mimo rosnącej sprzedaży ropy naftowej, przychody z handlu, które trafiają do rosyjskiego budżetu, są rok do roku nawet o kilkadziesiąt procent mniejsze. W marcu 2023 r., według wyliczeń IEA, było to 12,7 mld USD, 43 proc. mniej niż w roku 2022.
Zachód uważa, że "price cap" i niska ceny handlowa rosyjskiej ropy zmusiły Kreml do tego, by nałożyć na producentów płynnego surowca wyższe podatki. Eksperci uważają, że to kolejny cios w rosyjski sektor paliwowy, który odbije się negatywie na dalszym funkcjonowaniu naftowych gigantów i pokazuje problem luki budżetowej. Zmiana, którą opisuje "Financial Times" dotyczy wprowadzenia opodatkowania w odniesieniu do cen ropy Brent, a nie pikujących cen ropy Urals.
O problemach rosyjskiego budżetu informuje też serwis RBC, który powołując się na oficjalne dane instytucji finansowych Rosji, wskazuje, że w okresie pierwszych czterech miesięcy roku 2023 r. wykonano budżet z deficytem 3,4 bln rubli, czyli więcej niż zakładano na cały rok 2023 (ok. 3 bln rubli). W tym samym czasie wpływy budżetowe były rdr niższe o ok. 22 proc., zaś wydatki - wzrosły o nieco ponad 25 proc. Co więcej, portal podaje też, że sześć regionów w Rosji wyczerpało już swoje budżetowe rezerwy i rok 2023 powitało z pustym kontem. I choć regiony ogółem powiększyły swoją "poduszkę finansową", to bez grosza pozostała Tuwa, Kałmucja, Buriacja, Karelia, obwód murmański oraz Czukocki Okręg Autonomiczny.