W czasie pandemii więcej osób chce korzystać z własnego auta, jednak na egzamin praktyczny w największych miastach czeka się dziś około miesiąca; czas oczekiwania na egzamin na prawo jazdy wydłużył się w ciągu roku kilkukrotnie - pisze dziś "Rzeczpospolita".
W Warszawie czas oczekiwania wynosi średnio 28 dni, w Poznaniu cały miesiąc, w Katowicach i Krakowie jeszcze dłużej. Jeszcze rok temu kursanci czekali na sprawdzian zaledwie kilka do maksymalnie dziesięciu dni. Problem jest tym większy, że w czasie zarazy coraz więcej osób stawia na prywatny transport, by uniknąć tłoku w autobusach, tramwajach czy metrze. Wielu z dziś zdających na prawo jazdy zdecydowało się na egzamin, by zapewnić sobie bezpieczeństwo
Zauważa, że np. w Poznaniu do końca września wydano zaledwie 20 tys. praw jazdy, podczas gdy rok wcześniej w tym samym czasie było ich blisko 34 tys.; podobnie sytuacja wygląda w innych dużych miastach.
Dokumentów wydaje się dużo mniej. Mniejsze ośrodki egzaminowania łączą się w większe, by przeżyć. Ale klient na tym traci. Wojewódzkie ośrodki ruchu drogowego alarmują – nie mają pieniędzy na zatrudnienie nowych egzaminatorów. Czas pandemii wymusza zachowanie reżimu sanitarnego, a ten oznacza częste przerwy w egzaminach
Dziennik zauważa, że wojewódzkie ośrodki ruchu drogowego w całej Polsce mają coraz większe problemy finansowe; jak wskazuje, powodów tego jest kilka, a najważniejszy z nich to demografia.
W 2020 r. zgodnie z nowelizacją przepisów mniej 18-latków mogło przystąpić do egzaminu na prawo jazdy. To po pierwsze. Po drugie, młodzi ludzie po uzyskaniu pełnoletności coraz częściej odkładają zrobienie uprawnień na prawo jazdy. Po trzecie, ograniczenie liczby egzaminów przeprowadzanych przez jednego egzaminatora dziennie. W sprawie problemów wojewódzkich ośrodków egzaminowania do Ministerstwa Infrastruktury zwrócił się poseł Jan Kanthak. Pisze, że w ostatnim czasie dyrektorzy wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego zgłaszali problemy wywołane nowelizacją rozporządzenia ministra infrastruktury z 28 czerwca 2019 r.
Gazeta wskazuje, że jest kilka powodów tej sytuacji. "Po pierwsze, zdecydowane zmniejszenie środków finansowych przekazywanych przez WORD-y (w niektórych województwach do zera) na poprawę bezpieczeństwa w ruchu drogowym wśród dzieci i młodzieży, gdyż WORD-y z tych właśnie środków muszą finansować dodatkowe zatrudnienie, zakup nowych pojazdów egzaminacyjnych oraz modernizację infrastruktury (powiększenie placów manewrowych). Po drugie, zdecydowane pogorszenie jakości obsługi. Przykłady? Odmawia się przyjęcia na egzamin osoby, która spóźni się ponad 15 minut, co skutkuje poniesieniem kolejnej opłaty egzaminacyjnej" - podkreślają autorzy artykułu.
Według nich uniemożliwia się przeprowadzanie egzaminów teoretyczno- praktycznych w tym samym dniu, co powoduje przynajmniej dwukrotny przyjazd do WORD-u i generuje dodatkowe koszty. "Odmawia się też przeprowadzenia egzaminu praktycznego osobom zapisanym w danym dniu z powodu usprawiedliwionej absencji egzaminatorów (limit dziesięć osób dla egzaminatora w danym dniu). To nie koniec. Wydłuża się czas oczekiwania na egzamin, ponieważ WORD-y nie zatrudnią nowych egzaminatorów ze względu na brak środków finansowych. Nie ma pieniędzy to nie ma dodatkowych egzaminatorów. Koło się zamyka. Jest jeszcze jeden problem. Zdecydowane obniżenie wynagrodzenia egzaminatorów oraz uniemożliwienie pracy w godzinach nadliczbowych powoduje odejście z pracy najbardziej wartościowych osób, zwiększa też zagrożenie korupcją" - wylicza dziennik.
Jednocześnie informuje, że do Rządowego Centrum Legislacji trafił projekt nowelizacji rozporządzenia, dający szansę na przyspieszenie egzaminów. Zaproponowano w nim między innymi, by Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego mogły zatrudnić na okres sześciu miesięcy osoby niespełniające jednego z warunków określonych, obowiązujących obecnie w przepisach, czyli takie, które posiadają pełen zakres uprawnień oraz dwuletnie doświadczenie w egzaminowaniu w zakresie wszystkich kategorii prawa jazdy.