Czy grozi nam gorączka złota? Mimo wysokich cen banki centralne chętnie inwestują w ten kruszec

W związku z planami zakupu przez Narodowy Bank Polski 100 ton złota niemiecka gazeta „Frankfurter Allgemeine Zeitung” zastanawia się czy szykują się spektakularne transporty tego kruszcu oraz czy banki centralne wracają do gry na rynku złota?

„FAZ” odnotował w czwartkowym wydaniu plany dokupienia przez Narodowy Bank Polski dodatkowych 100 ton złota. Prezes NBP Adam Głapiński zapowiedział, że złoto ma być trzymane w Polsce, a cały zabieg ma znaczenie dla postrzegania Polski jako siły gospodarczej.

„FAZ” zastanawia się czy Polskę czekają teraz podobnie wymagające i kosztowne transporty do tych, które jakiś czas temu musiały organizować Niemcy? I czy banki centralne na świecie wracają mocniej do gry jako kupcy złota?”

Gazeta zauważa, że modyfikacje rezerw złota mogą być poważnym wyzwaniem logistycznym, o czym przekonały się Niemcy. Cztery lata temu niemiecki Bank Federalny sprowadził do swojej siedziby we Frankfurcie nad Menem 300 ton złota z Nowego Jorku i 374 tony z Paryża, gdzie były przechowywane jeszcze od czasów systemu walutowego z Bretton Woods.

Środki bezpieczeństwa były ogromne. Aby nie zwabić najznakomitszych złodziei Europy transporty odbywały się w mniejszych partiach, samolotem. Potem sprawdzano autentyczność każdej sztabki. Poza tym szef Banku Federalnego Jens Weidmann musiał „posprzątać piwnicę”. Rzędy posiadanych już sztabek zostały ułożone w skarbcu węziej, a na skład złota przerobiono też byłą serwerownię. Wyraźnie zwiększono ponadto obecność ciężko uzbrojonych policjantów chroniących centralę banku

czytamy.

Gazeta tłumaczy, że zakup złota przez banki centralne nie zawsze oznacza fizyczne przeniesienie sztabek do skarbca danego kraju. Często pozostają one w bankach złota, na przykład w Londynie. „Gdyby Polska zdecydowała się na taką drogę, oszczędziłaby sobie wielkich międzynarodowych transportów”. „FAZ” cytuje jednak eksperta ds. handlu złotem z Commerzbanku Eugena Weinberga, który zauważa, że fizyczne składowanie złota z rezerw banku centralnego stało się w ostatnich latach sprawą polityczną.

Jak czytamy w artykule, od początku koronakryzysu banki centralne dość zachowawczo podchodzą do zakupów złota. W 2019 roku wyglądało to zgoła inaczej. Zakupy rzędu 600 ton przez banki centralne stanowiły niemal 15 procent globalnego popytu na złoto. Chodziło głównie o dywersyfikację rezerw walutowych.

Zarówno Rosja, jak i Chiny i Turcja chciały w sprawie rezerw bardziej uniezależnić się od Stanów Zjednoczonych i dolara, dlatego kupiły duże ilości złota. Trend do zakupów przez banki centralne skończył się w ubiegłym roku, kiedy na złoto rzucili się inwestorzy indywidualni, a cena kruszcu poszła w górę. Zwiększyło to wartość posiadanych już rezerw, tłumaczy gazecie Alexander Zumpfe z firmy Heraeus, zajmującej się handlem złotem. Poza tym banki wykorzystały już część swojej płynności do łagodzenia skutków pandemii

 

ocenia „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.

Jak czytamy, w bieżącym roku można jednak spodziewać się ponownego wzrostu zakupów przez banki centralne. W lutym swoje rezerwy zwiększyły już o ponad 11 ton Indie, mówi FAZ Krishan Gopaul z World Gold Council.

Inne kraje mogą pójść za przykładem Polski, ale raczej nie wywoła to prawdziwej gorączki złota wśród banków centralnych

dodaje gazeta.
Źródło

Skomentuj artykuł: