Za wschodnią granicą toczy się wojna, mamy inflację, podwyżkę stóp procentowych. Ta sytuacja ma bezpośredni wpływ na sytuację ekonomiczną Polaków i uderza w ich portfele. Już nie tylko kredytobiorcy frankowi cierpią z powodu wysokich rat kredytu. Także, kredytobiorcy złotówkowi, wraz ze wzrostem stóp procentowych, odczuwają tego negatywne konsekwencje.
Kredytobiorcy złotówkowi dzielą los kredytobiorców frankowych
To już fakt, że duża część kredytobiorców złotówkowych jest bardzo bliska płacenia dwukrotności raty kredytu, podobnie jak kiedyś frankowicze, po tym jak kurs franka poszybował drastycznie w górę. Natomiast jest jedna istotna różnica polegająca na tym, że wysokość rat w przypadku kredytobiorców złotówkowych wynika ze wzrostu WIBOR-u, czyli wskaźnika referencyjnego, który jest składnikiem oprocentowania. Oprocentowanie to
w większości kredytów jest to suma WIBOR-u i marży banku. Oznacza to, że gdy WIBOR jest wysoki, to oprocentowanie kredytu, czyli część odsetkowa raty kredytu, jest także wysoka.
Natomiast frankowicze mają sytuację globalnie – w odniesieniu do całego kredytu jeszcze gorszą, dlatego że ich kapitał do spłaty, nie tylko sama część odsetkowa raty, zależy od wahań zewnętrznego wskaźnika, czyli kursu franka szwajcarskiego.
Czy wobec tego warto pójść na ugodę z bankiem?
- Jeśli chodzi o kredyty złotówkowe sytuacja jest zmienna i w tym momencie nie widzę wielkiej sensowności finansowej na doraźne dogadywanie się z bankiem – mam tu na myśli przede wszystkim przejście na oprocentowanie stałe. Oczywiście renegocjować umowę
z bankiem, można zawsze, natomiast nie zawsze jest to opłacalne. Sugerowałabym kredytobiorcom, którzy potrzebują pomocy skontaktować się zwłaszcza z kancelariami prawnymi, które zajmują się pomocą kredytobiorcom złotówkowym. Będą one wstanie ocenić, czy ruchy doraźne względem banku są opłacalne
Natomiast jeśli chodzi o kredytobiorców frankowych, to jedynym sensownym, a przede wszystkim opłacalnym dla kredytobiorców rozwiązaniem jest pójście do sądu i walka o swoje pieniądze. To, wbrew temu co wielu kredytobiorcom się wydaje, nie jest tak trudne i tak ryzykowne jak jeszcze kilka lat temu. Ugoda absolutnie ma sensu, gdyż daje tylko ułamek tego, co można uzyskać w sądzie – dodaje mecenas.
Niekorzystne klauzule umów kredytowych
Mówi się, że już do 95 proc. kredytobiorców wygrywa z bankami w sądach. Każdy wariant orzeczenia sądowego daje kredytobiorcy o wiele więcej niż ugoda. Często kredytobiorcy dają się złapać bankom na to, że dostają propozycję przeliczenia kredytu na złotówkowy po wskazanym przez bank kursie (jednak często nie jest to kurs z dnia podpisania umowy kredytu, a wyższy). Takie przeliczenie dotyczy jednak tylko części kredytu pozostałej do spłaty, a nie także już spłaconej. Całość spłat rat obejmie orzeczeniem tylko sąd.
- Klauzule, które banki zamieszczały w umowach kredytów frankowych mają niedozwolony charakter. Są to błędy różnego rodzaju. Chodzi przede wszystkim o postanowienia co do spłaty i wypłaty kredytu – w odniesieniu do waluty obcej. Co ciekawe, to, co zostało powiedziane kredytobiorcy przed zawarciem umowy, też ma znaczenie i jest negatywnie oceniane przez sądy na korzyść kredytobiorców frankowych. W sprawach tego rodzaju nie poprzestaje się tylko na zidentyfikowaniu klauzul niedozwolonych, ale wskazuje się również nieważność całej umowy z powodu jej istotnych wad. Kredytobiorca w chwili podpisywania umowy kredytu w ogóle nie wiedział ile tak naprawdę pieniędzy dostanie od banku i ile musi oddać bankowi, a konkretnie wskazana kwota kredytu jest jednym z najistotniejszych elementów takiej umowy, świadczącym właśnie o jej ważności. Ponadto, banki określały jednostronnie kurs, po którym wymieniały franka szwajcarskiego do złotówki i odwrotnie. Tylko jedna strona umowy, tutaj bank, miał wpływ na kształtowanie wysokości zobowiązania drugiej strony i to jest nieuczciwe - komentuje Iwona Rzucidło, radca prawny, dr nauk prawnych.
Co ważne, mimo niepewnych czasów kredytobiorcy mogą realnie wywalczyć swoje. Dlatego warto jak najszybciej iść po swoje pieniądze do sądu. Każdy dzień zwłoki są to tygodnie, miesiące oczekiwania na rozstrzygniecie sądu, dlatego że tych spraw spływa do sądów coraz więcej.