Epidemia pogarsza nastroje

Prawie połowa badanych (45 proc.) uważa obecny stan gospodarki za zły, a ponad 70 proc. spodziewa się dalszego pogorszenia - wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie Santander Consumer Bank.

Dodano, że jedynie 39 proc. Polaków ocenia stan swoich finansów jako bardzo dobry, natomiast 48 proc. przewiduje, że ich sytuacja materialna pogorszy się w ciągu kolejnego półrocza.

Ankietowani na zlecenie banku zapowiadają, że w kolejnych miesiącach będą unikać rozrywek, takich jak wyjście na koncert, do kina, czy na wydarzenie sportowe (44 proc. wskazań). Popularność zyskują natomiast usługi zdalne, np. platformy streamingowe - 13 proc. badanych stwierdziło, że przeznaczy na dostęp do nich większe kwoty w nadchodzących miesiącach.

Santander Consumer Bank zwraca uwagę, że pomimo chwilowego wzrostu popytu na artykuły pierwszej potrzeby, związanego z gromadzeniem zapasów przez gospodarstwa domowe na początku marca, przewiduje, że w dalszej perspektywie konsumpcja znacznie ucierpi, m.in. z powodu ograniczeń w działaniu restauracji, galerii handlowych i kin.
 

"Wpływ na to może mieć również sytuacja finansowa części Polaków m.in. wykluczonych zawodowo z powodu wirusa. (...) Te osoby mogą mieć problemy ze spłatą obecnych zobowiązań i z zaciąganiem nowych"

mówi, cytowany w komunikacie, Maciej Dąbrowski, dyrektor Departamentu Strategii i Innowacji Santander Consumer Banku.

Bank zwraca też uwagę, że odsetek ankietowanych deklarujących regularne korzystanie z komunikacji miejskiej przed wybuchem epidemii wyniósł 33 proc. Z transportu współdzielonego m.in. hulajnóg i rowerów miejskich, co najmniej raz w tygodniu korzystało 10 proc. z nas (7 proc. z tą samą częstotliwością wybierało podróż taksówką bądź Uberem). Obecnie prawie 40 proc. badanych bałoby się poruszać za pomocą komunikacji miejskiej, a ponad 30 proc. używać w tym celu taxi lub Ubera.

Dane zebrane przez Santander Consumer Bank wskazują, że COVID-19 pozostawi po sobie długoterminowe zmiany społeczne, takie jak zwiększenie dystansu fizycznego oraz możliwość wykonywania wszystkiego zdalnie w obszarze pracy, edukacji czy relacji biznesowych. Po wybuchu epidemii 42 proc. Polaków wykazuje się nieufnością wobec przyszłych podróży lotniczych w kraju i za granicą, wyjazdów na wakacje i wycieczek w inne zakątki w świata. Prawie tyle samo (40 proc.) twierdzi, że bałoby się uczęszczać na basen lub siłownię, korzystać z kin, teatrów, koncertów i parków rozrywki (37 proc.) czy chodzić do restauracji, pubu lub kawiarni (35 proc.). Według banku świadczy to o potrzebie maksymalnego ograniczenia kontaktu z innymi, co wpłynie na kontakty biznesowe i prywatne.

"Potrzeba zachowania fizycznego dystansu zaowocuje dalszym rozkwitem usług zdalnych oraz wzrostem zainteresowania kanałami społecznościowymi i prowadzonej w nich komunikacji spółek. Już teraz, kilka tygodni po ogłoszeniu pandemii koronawirusa, możemy zauważyć wzrost popytu na usługi zdalne na przykładzie zakupów online"

mówi Dąbrowski.

Jak wskazuje badanie, odsetek Polaków deklarujących regularne (co najmniej raz w tygodniu) korzystanie z kanału e-commerce w czasie epidemii wzrósł o 7 punktów procentowych (przed jej nadejściem wynosił 15 proc.).

"Zakupy online cieszą się wyraźnym zaufaniem polskiego społeczeństwa, tylko 18 proc. z nas zadeklarowało obawy związane z korzystaniem z tego kanału sprzedaży w czasie epidemii. Ponadto odpowiedzi Polaków zapytanych o zmianę w strukturze wydatków w ciągu kolejnych sześciu miesięcy wieszczą wzrost zainteresowania usługami streamingowymi (Netflix, HBO, Eleven Sport). Aż 13 proc. ankietowanych zaznaczyło, że w czasie epidemii przeznaczy więcej na dostęp do płatnych multimediów"

podano.
Źródło

Skomentuj artykuł: