Widzimy ryzyko, że realizacja budżetu będzie przebiegać gorzej niż zaplanowano – napisali ekonomiści Santander Bank Polska w środowym komentarzu do projektu budżetu na 2025 r. Wskazują, że w projekcie założenia makro „zmieniono na mniej ostrożne” i że „prognoza dochodów jest optymistyczna”.
„Przyjęty przez rząd projekt budżetu na 2025 r. wskazuje na utrzymanie ekspansywnej polityki fiskalnej, prowadzącej do szybkiego wzrostu długu publicznego i wysokich potrzeb pożyczkowych. Zwraca uwagę nie tyle rekordowo wysoki deficyt budżetu państwa (289 mld zł), który w związku z przesunięciami dochodów i wydatków w ramach sektora finansów publicznych jest nieporównywalny z poprzednimi latami, co saldo całego sektora instytucji rządowych i samorządowych (GG), które ma wynieść -5,5 proc. PKB w 2025 r. (ok. 219 mld zł) wobec -5,7 proc. PKB w br. (wcześniej planowano -5,1 proc. PKB w 2024). Założenia makro zmieniono na mniej ostrożne, a prognoza dochodów podatkowych jest optymistyczna, co powoduje, że – podobnie jak w przypadku projektu sprzed roku – widzimy ryzyko, że realizacja budżetu będzie przebiegać gorzej niż zaplanowano” – czytamy w komentarzu ekonomistów Santander Bank Polska do projektu przyszłorocznego budżetu.
Wskazali oni na zaplanowany na przyszły rok deficyt budżetu na „wyjątkowo wysokim poziomie 289 mld zł (co jest równowartością ok. 7,3 proc. PKB), wobec 184 mld zł planu na 2024 r.”. Dodali jednak, że ten „mocny” wzrost deficytu centralnego jest jednak w dużym stopniu efektem zmian strukturalnych – przesunięć dochodów i wydatków w ramach sektora finansów publicznych, w tym spłaty przez budżet państwa obligacji PFR i BGK (w sumie ok. 63 mld zł) oraz skutków reformy dochodów JST, zwiększającej deficyt budżetu o 24,8 mld zł. Ocenili, że w efekcie „porównywanie wprost przyszłorocznego deficytu budżetu z wcześniejszymi latami ma niewielki sens, podobnie jak ocena na jego podstawie stanu finansów publicznych”.
„Tegoroczny wynik finansów publicznych ma być wyraźnie gorszy od planowanego wcześniej 5,1 proc. PKB, czego się zresztą spodziewaliśmy (choć w nieco mniejszej skali). Ok. 0,2 pkt. proc. z tej zmiany wynika z obniżenia prognozy nominalnego PKB, reszta z nowych wydatków nie przewidzianych w ustawie. Rząd nie wyklucza nowelizacji budżetu w 2024 r. w związku z niedoborem ok. 40 mld zł po stronie dochodów, ale nie zakłada tego w scenariuszu bazowym, licząc na wypracowanie oszczędności po stronie wydatków budżetowych do końca br. Gdyby jednak doszło do nowelizacji, deficyt fiskalny w 2024 r. okazałby się jeszcze większy” – stwierdzili ekonomiści Santandera.
Ich zdaniem, skala obniżenia deficytu w 2025 r. jest dość skromna. Przypomnieli, że prognozy KE, agencji ratingowych i analityków zakładały do niedawna konsolidację o co najmniej 0,5 pkt. proc.
„W części można to przypisać wzrostowi wydatków na obronę narodową, a w części innym nowym wydatkom (m.in. tzw. babciowe, renta wdowia, większe wydatki na zdrowie). Wydatki na zbrojenia mocno rosną w 2025 r. z 4,3 proc. do 4,7 proc. PKB, ale głównie w ujęciu kasowym, co jest odzwierciedlone w deficycie budżetu państwa i wzroście zadłużenia. Natomiast po korekcie o wartość sprzętu, którego dostawy nastąpią w późniejszych latach, rosną z 3 proc. do 3,2 proc. PKB, więc dokładają do deficytu w ujęciu GG ok. 0,2 pkt. proc. więcej niż w 2024 r.”
– czytamy w komentarzu Santandera.
Analitycy banku uznali, że projekt budżetu wskazuje zatem na utrzymanie ekspansywnej polityki fiskalnej, „prowadzącej do szybkiego wzrostu długu publicznego i wysokich potrzeb pożyczkowych”. Stwierdzili, że taka polityka powinna „wsparciem dla wzrostu gospodarczego”, ale może „utrudnić tamowanie inflacji i zniechęcać bank centralny do szybkich obniżek stóp” oraz budzić „zastrzeżenia agencji ratingowych”. Dodali jednak, że nie spodziewają się negatywnych decyzji ratingowych dla Polski.
„Należy założyć, że w kolejnych latach Polska będzie musiała zwiększyć tempo konsolidacji fiskalnej w związku z tym, że została na wniosek KE objęta procedurą nadmiernego deficytu (EDP). Projekt budżetu na 2025 r. nie uwzględnia rekomendacji ze strony UE nt. ścieżki redukcji wydatków, ponieważ ta nie została jeszcze zatwierdzona. W IV kw. br. Polska ma przedstawić średniookresowy plan budżetowo-strukturalny, w którym ma pokazać ścieżkę redukcji nadmiernego deficytu i najważniejsze reformy z tym związane. Minister finansów sugerował na konferencji prasowej, że skłania się ku przyjęciu przez Polskę 4-letniej ścieżki redukcji deficytu do 3 proc. PKB” – czytamy w komentarzu Santandera.
Ich zdaniem jednak, szybka konsolidacja w kolejnych latach może być jednak utrudniona m.in. przez wysokie wydatki na zbrojenia z lat poprzednich. Te wydatki będą się ujawniać w wyniku sektora finansów rządowego i samorządowego z opóźnieniem, kiedy będą następować faktyczne dostawy sprzętu.
„Dług publiczny wg definicji UE ma wzrosnąć w 2025 r. do 59,8 proc. PKB z 54,6 proc. PKB w br. W przyszłym roku Polska będzie więc na krawędzi progu 60 proc. PKB, wynikającego z unijnych kryteriów fiskalnych. Dług w metodologii krajowej (PDP) rośnie z kolei do 47,9 proc. PKB z 43,3 proc. PKB w 2024. To nadal wyraźnie poniżej progu ostrożnościowego 55 proc. PKB, wynikającego z ustawy o finansach publicznych. Różnica między zadłużeniem w obu definicjach rośnie do rekordowej kwoty 470 mld zł, co oznacza wzrost zadłużenia funduszy pozabudżetowych o ok. 63 mld zł. Większość z tego można przypisać finansowaniu Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych”
– napisali ekonomiści Santandera.