Komisja Europejska przedstawi dzisiaj projekt nowego budżetu UE na lata 2028–2034. Zdaniem Jacka Saryusza-Wolskiego, propozycja ma stanowić radykalną reformę. - Ma zamienić pieniądze dla Polski w jeden wielki KPO, uzależniając wyplaty pieniędzy od narzuconych przez Brukselę warunków - ocenił.
Nowy budżet ma być odpowiedzią na rosnące wyzwania stojące przed Wspólnotą, zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne. To m.in. konsekwencje rosyjskiej inwazji na Ukrainę, rosnące napięcia geopolityczne, a także spadająca pozycja gospodarcza UE na globalnych rynkach.
Dodatkowo, UE przygotowuje się na potencjalne rozszerzenie o Ukrainę, Mołdawię czy państwa Bałkanów Zachodnich, co może wymusić zmiany w polityce spójności i rolnictwie.
Stawka jest duża – obecny budżet to ponad 1 bln euro, a środki te przez siedem lat trafiają do państw UE. W nowym budżecie oczekiwane są wyższe nakłady na bezpieczeństwo, obronność, wspólną politykę migracyjną oraz fundusze wspierające innowacyjność i konkurencyjność europejskiej gospodarki.
Budżet UE jednym wielkim KPO
Niektóre państwa UE, w których silne jest rolnictwo, obawiają się też, że „okrojona” zostanie WPR, jedna z największych pozycji w budżecie UE. Dla Polski WPR ma ogromne znaczenie, bo polscy rolnicy otrzymują miliardy euro rocznie w formie dopłat. Obawy, że w przyszłym budżecie środków na rolnictwo będzie mniej, mają też organizacje zrzeszające rolników, czego najlepszym dowodem jest ich protest, który ma odbyć się w środę w Brukseli przed gmachem KE.
Były europoseł, Jacek Saryusz-Wolski, przytaczając artykuł portalu Politico.eu, alarmuje w mediach społecznościowych, że plan przekierowania miliardów z funduszy rolnictwa i regionów, czyli generalnie wschodu i południa UE, w stronę obronności i wysokich technologii (zachód i północ UE) "wywołuje wstrząsy w Brukseli i państwach członkowskich".
- Taka rewolucyjna zmiana zasad redystrybucji budżetowej na niekorzyść dotychczasowych beneficjentów polityki rolnej i polityki spójności/regionalnej, leży w interesie zachodnich, najwyżej rozwiniętych krajów zachodniego tzw. rdzenia UE, jak Niemcy, Francja, Benelux i akolici - zaznaczył Saryusz-Wolski.
Zdaniem polityka, Polska ponosiłaby wielkie straty poprzez ogromną redukcję funduszy.
"Inny, jeszcze ważniejszy długofalowo, ustrojowy skutek takiej rewolucyjnej reformy zasad budżetowych UE, polegałby na kolejnym, pozatraktatowym oddaniu w ręce Brukseli przeogromnej władzy gospodarczej i politycznej nad Państwami Członkowskimi, a to poprzez przekształcenie całego budżetu UE w jeden wielki „KPO”, ze znaną nam skądinąd polityczną warunkowością i uznaniowością wypłat, oraz z wielkim potencjałem szantażu Państw Członkowskich przez Brukselę, z wpływaniem na zmianę rządu włącznie
- ocenił Jacek Saryusz-Wolski.
To według niego element budowania europejskiej superpaństwa, wraz z działaniami zmierzającymi do wspólnego długo i wspólnych podatków.
BARDZO WAŻNE i PILNE ‼️‼️‼️‼️‼️
ALARMUJĄCE ZMIANY UNIJNEGO BUDŻETU
Vd Leyen forsuje, z wielką determinacją, w interesie i z błogosławieństwem Berlina, radykalną, wręcz rewolucyjną, reformę
- R E D Y S T R Y B U C J Ę -
wieloletniego budżetu UE, wartego obecnie 1,2 bln…— Jacek Saryusz-Wolski (@JSaryuszWolski) July 4, 2025
Nowe podatki
Wyzwaniem dla przyszłego budżetu UE będzie też spłata pożyczek zaciągniętych przez UE na poczet liczącego 800 mld euro Funduszu Odbudowy, która rozpocznie się w roku 2028 i potrwa do 2058. Według analiz ekspertów, spłata kapitału z odsetkami może wynosić średnio 25 mld euro rocznie i te środki trzeba po prostu znaleźć w przyszłych wieloletnich ramach finansowych UE.
Skąd zatem UE ma wziąć pieniądze na nowe wyzwania, utrzymanie dotychczasowych polityk i spłatę zobowiązań? Przekonanie, że tzw. płatnicy netto, czyli państwa, które dokładają do budżetu więcej, niż z niego czerpią, zgodzą się na zwiększenie swoich składek do unijnej kasy, określane jest w Brukseli jako naiwność.
Dlatego KE chce przede wszystkim postawić na tworzenie nowych źródeł dochodów budżetu.
Jedną z propozycji jest tzw. CBAM, czyli specjalna opłata za emisje CO2 dla wybranych towarów importowanych spoza UE, która ma też zrównoważyć koszty, jakie muszą ponosić unijni producenci w ramach systemu handlu emisjami ETS. Inny pomysł to specjalna opłata od przesyłek dostarczanych do Wspólnoty w ramach e-handlu spoza UE, głównie z Chin.
„Financial Times” poinformował w lipcu, że Bruksela planuje także nowy podatek dla dużych firm, których roczne obroty wynoszą 50 mln euro lub więcej. Podatek ten obowiązywałby wszystkie przedsiębiorstwa działające w Europie, niezależnie od miejsca ich siedziby.
Inne omawiane propozycje, które mają dodatkowo zasilić unijną „sakiewkę", to m.in. zwiększenie stawek akcyzy na wyroby tytoniowe i opłata za niepoddane recyklingowi odpady elektroniczne.
Co ważne, wszystkie te propozycje są na etapie roboczym, zostaną omówione przez KE w środę przed oficjalnym przedstawieniem projektu i będą wymagały zgody państw członkowskich, a do jej osiągnięcia droga będzie długa i wyboista.