Rośnie konsumpcja w Polsce, ale siła nabywcza pensji wciąż poniżej średniej UE

Rzeczywista konsumpcja indywidualna (AIC) wzrosła w Polsce z 83 proc. do 84 proc. średniej UE – to kontynuacja trendu zbliżania się do poziomu życia w bogatszych państwach. 

Jak dalej napisał w Tygodniku Gospodarczym Polskiego Instytutu Ekonomicznego, nr 25/2025 Sebastian Sajnóg, według najnowszych danych Eurostatu, w 2024 r. AIC w Polsce osiągnęła 84 proc. unijnej średniej (w 2023 r. było to 83 proc.). 

To niewielki, ale istotny krok w procesie konwergencji – wskaźnik ten oddaje, ile dóbr i usług faktycznie konsumują mieszkańcy danego kraju, niezależnie od tego, czy płacą za nie sami, czy są finansowane przez państwo (np. opieka zdrowotna, edukacja). Polska wyprzedza m.in. Portugalię (80 proc.) i Węgry (75 proc.), a zbliża się do Hiszpanii (85 proc.) i Słowenii (88 proc.). Najwyższe wartości AIC notują kraje Europy Zachodniej: Luksemburg (137 proc.), Niemcy (116 proc.) czy Austria (115 proc.). Wzrost AIC to efekt rosnących płac, waloryzacji transferów socjalnych (np. „800+”) i poprawy sytuacji na rynku pracy. Polska wyprzedza już Hiszpanię i Portugalię i szybko goni zachodnią część UE – dodaje ekspert.

Jak dalej podkreśla, niskie ceny pozostają naszym atutem – przeciętny koszyk konsumpcyjny w Polsce kosztuje tylko 72 proc. średniej unijnej. Polacy nadal płacą mniej za większość produktów i usług niż mieszkańcy Zachodu. - Szczególnie tanie pozostają żywność, energia i usługi związane z gastronomią. To sprawia, że za każdą złotówkę można w Polsce kupić relatywnie więcej niż w droższych krajach. Jednocześnie rosnące wynagrodzenia i zacieśnianie powiązań gospodarczych z UE powodują, że przewaga cenowa powoli się zmniejsza, ale na razie działa ona na korzyść polskich gospodarstw domowych – dodaje Sajnóg.

W jego przekonaniu zarobki nadal pozostają niskie na tle UE

– Siła nabywcza przeciętnego Polaka to tylko 66 proc. średniej UE. Choć ceny są niższe, nasze wynagrodzenia wciąż mocno odstają od średnich w Europie. Wskaźnik WWSN (względny wskaźnik siły nabywczej) pokazuje, jak dużo można kupić za przeciętną krajową pensję, biorąc pod uwagę poziom cen. W Polsce ten wskaźnik wynosi zaledwie 66 – to znaczy, że realnie stać nas na ok. 1/3 mniej niż przeciętnego Europejczyka. Dla porównania: Rumunia osiąga już wynik 73, a Niemcy
– ponad 120

 – informuje ekspert.

- Dlaczego mimo tego realnie żyje nam się coraz lepiej? – pyta Sajnóg. - Kluczem jest efektywne wykorzystanie wzrostu gospodarczego. Polska notuje wyraźną „nadwyżkę dobrobytu” – nasz poziom PKB (czyli łączna produkcja dóbr i usług) wynosi ok. 79 proc. unijnej średniej, ale AIC – czyli realne możliwości konsumpcji – aż 84 proc. To oznacza, że wzrost gospodarczy wyjątkowo skutecznie przekłada się na poprawę życia codziennego. Państwo wspiera gospodarstwa domowe, a niskie ceny i dostęp do podstawowych usług publicznych (jak edukacja czy ochrona zdrowia) pozwalają lepiej wykorzystać dochody, którymi dysponujemy – wyjaśnia ekspert.