- Na przełomie października i listopada mieliśmy do czynienia ze skokowym wzrostem ceny benzyny. Litr “dziewięćdziesiątki piątki” podrożał średnio aż o 14 gr. Jest to najpewniej związane z Dniem Wszystkich Świętych. Tradycyjnie mamy wtedy do czynienia ze znacznie zwiększonym natężeniem ruchu, a wiele osób rusza w odległe części kraju, aby odwiedzić groby bliskich. Niestety, w podobnych okolicznościach, zwłaszcza gdy w grę wchodzi jeszcze wydłużony weekend, prowadzący stacje benzynowe zazwyczaj podwyższają ceny - wskazuje w komentarzu Marek Wcisło, dyrektor ds. partnerstw w Malcom Finance.
Średnia cena oleju napędowego spadła w tym samym czasie o 3 gr na litrze. To dobra informacja dla firm transportowych. Poprawia to rentowność ich działalności, co w okresie największego zapotrzebowania na usługi transportowe, jakim jest ostatni kwartał roku, jest niezwykle istotne.
Jeśli chodzi o rynek ropy naftowej, to w końcu października mieliśmy spadek, ale później cena na giełdzie w Rotterdamie wróciła do poziomu powyżej 75 dolarów za baryłkę. Dalsze kształtowanie ceny tego surowca zależne będzie zwłaszcza od decyzji krajów OPEC+. Ostatnio podjęto decyzję, że zaplanowany wzrost produkcji, który miał zapewnić Arabii Saudyjskiej uzyskanie odpowiedniego udziału w rynku, będzie odłożony w czasie, aby utrzymać giełdowe ceny ropy na odpowiednio wysokim poziomie.
Ruch ten doprowadził do gwałtownego wzrostu cen ropy naftowej. Ale niektórzy analitycy spekulują, że wzrost ten może nie być trwały w dłuższej perspektywie. Długoterminowy wpływ strategii OPEC+ pozostaje niepewny. Jeśli dotychczasowe ograniczenia wydobycia na poziomie 5,9 mln baryłek dziennie, co stanowi 6% światowego popytu, nie zostaną utrzymane, do końca roku na rynku pojawić się może nadwyżka ropy.
Biorąc pod uwagę te czynniki, jeśli nie dojdzie do eskalacji w konfliktach na Bliskim Wschodzie, oczekuje się, że do końca miesiąca ceny benzyny i oleju napędowego będą oscylować wokół obecnych poziomów.