Freelancing na czarno nie popłaca

W dynamicznie rozwijającym się świecie usług kreatywnych, takich jak copywriting, marketing, tworzenie wideo czy SEO, coraz więcej firm i przedsiębiorców decyduje się na współpracę z freelancerami. Choć taka forma zatrudnienia oferuje szereg korzyści, niektórzy dają się skusić na omijanie obowiązujących przepisów, oferując współpracę na „na czarno”. Z jakim to wiąże się ryzykiem dla obu stron?

Współczesny rynek pracy coraz częściej przynosi ze sobą nowe wyzwania i zagrożenia, w tym również nierzadkie praktyki zatrudniania freelancerów bez umowy. Choć może to wydawać się atrakcyjne z perspektywy pracodawcy, niesie to za sobą szereg poważnych konsekwencji zarówno dla pracodawcy, jak i dla samego niezależnego specjalisty. Warto przyjrzeć się bliżej temu zjawisku, by zrozumieć jego skutki oraz uniknąć potencjalnych pułapek.

Dlaczego przedsiębiorcy współpracują z podwykonawcami bez umowy?

Praca na “czarno”, czyli zatrudnianie pracowników bez rejestracji i odprowadzania odpowiednich składek oraz podatków bądź freelancerów — bez odpowiedniej umowy lub rozliczenia na podstawie faktury, może wydawać się atrakcyjną opcją dla przedsiębiorcy, z kilku powodów.
Jednym z nich jest postrzeganie nielegalnego zatrudnienia jako sposobu na optymalizację wydatków. Inni zniechęcają się skomplikowanymi formalnościami prawnymi, jakie muszą spełnić, aby legalnie zatrudnić freelancera. Wreszcie, są i tacy, którzy po prostu nie są świadomi zawiłości rynku pracy i wymogów prawnych związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej.

– Rozpoczęcie praktyki zatrudniania niezależnych specjalistów nielegalnie może wydawać się kuszące, ale wiąże się z szeregiem poważnych konsekwencji. Warto również pamiętać, że nawet jeśli freelancer sam zdecydował się pracować na “czarno”, to nie zwalnia to przedsiębiorcy od odpowiedzialności. Zgodnie z obowiązującym prawem, pracodawca ponosi negatywne skutki za naruszanie przepisów dotyczących zatrudnienia, niezależnie od zgody pracownika czy podwykonawcy

 – wyjaśnia Żaneta Siwik, Product Marketing Lead w Useme, platformie upraszczającej rozliczenie na linii klient-freelancer.

Konsekwencje nielegalnej pracy

Firma zatrudniająca freelancera na “czarno” ryzykuje uszczerbek na reputacji, gdyż informacja o nielegalnych praktykach szybko może się roznosić, co w czasach mediów społecznościowych jest szczególnie niebezpieczne. Ponadto, na przedsiębiorcę mogą czekać surowe konsekwencje prawne, włączając w to wysokie kary finansowe, a nawet postępowanie karne.

– W Polsce kontrolą legalności zatrudnienia zajmują się dwa organy: Państwowa Inspekcja Pracy (PIP) oraz Straż Graniczna (SG), która dodatkowo sprawdza legalność pobytu cudzoziemców. Jeśli w trakcie kontroli okaże się, że przedsiębiorca zatrudnia pracownika nielegalnie, może zostać nałożona na niego kara finansowa w wysokości od 3000 do 30 000 złotych. Pracownik zatrudniony na “czarno” również może zostać ukarany grzywną, co w jego przypadku wynosi od 1000 do 30 000 złotych. Natomiast, cudzoziemiec pracujący nielegalnie może zostać zobowiązany do opuszczenia kraju, a przedsiębiorca – do zaprzestania działalności gospodarczej 

komentuje Żaneta Siwik, Product Marketing Lead w Useme.

Nielegalne zatrudnienie może zatem przynieść więcej szkody niż pożytku, narażając firmę na znaczne ryzyko finansowe i prawne, a także szkodząc jej wizerunkowi. Warto więc przemyśleć decyzję o omijaniu przepisów i zainwestować w legalne formy współpracy, aby uniknąć potencjalnych problemów. Zwłaszcza że współpraca z freelancerem wcale nie musi być skomplikowana.

– Aby nawiązać współpracę z niezależnym specjalistą wystarczy opublikować zlecenie na jednym z portali dedykowanym freelancerom, a następnie wybrać najlepszą ofertę. Takie portale oferują też możliwość rozliczenia niemal każdej pracy na podstawie faktury VAT – również dla podwykonawców zagranicznych. Takie serwisy działają w pełni legalnie i biorą na siebie formalności związane z rejestracją umowy, zabezpieczają całą transakcję dzięki secure payment, a także umożliwiają szybkie i intuicyjne przekazanie praw autorskich – podsumowuje Żaneta Siwik, Product Marketing Lead w Useme.

Źródło

Skomentuj artykuł: