W ciągu roku zdolność kredytowa Polaków wzrosła o ponad 40%. Największe emocje budzi dziś jednak kredyt z budżetowym dofinansowaniem. Jest on znacznie tańszy niż standardowa „hipoteka”, a do tego osobom z dochodem na poziomie średniej krajowej banki są skłonne pożyczyć nierzadko nawet 400-500 tys. zł – stwierdzają Bartosz Turek i Oskar Sękowski, analitycy z firmy HREIT.
Ich zdaniem na rynku kredytów mieszkaniowych doszło do bezprecedensowego ożywienia. Do banków napływają tysiące wniosków kredytowych zarówno tych standardowych, jak i tych o kredyt z dopłatą. Popularność „Bezpiecznego Kredytu 2%” znacznie przekroczyła wstępne szacunki ministerstwa rozwoju i technologii. Podczas gdy do końca 2023 r. spodziewano się udzielenia 10 tys. preferencyjnych kredytów, to wszystko wskazuje na to, że wynik ten będzie kilka razy większy.
Jak zaznaczają eksperci, tylko czołowy polski bank przez 3 dni działania programu przedstawił aż 13 tysięcy ofert swoim potencjalnym klientom. A warto pamiętać, że „Bezpieczny Kredyt 2%” oferować może już 7 instytucji. W kontekście popularności preferencyjnego kredytu warto dodać, że po otrzymaniu oferty preferencyjnego kredytu do końca drugiego tygodnia działania programu kredytobiorcy zdążyli już skompletować niezbędne dokumenty, wypełnić wnioski i złożyć ich prawie 4,5 tysiąca – poinformowało MRiT. A to dopiero początek.
Według ekspertów trudno dziwić się popularności programu „Bezpieczny Kredyt 2%”. Rata preferencyjnego długu jest znacznie niższa niż w standardowej „hipotece”. Wszystko dlatego, że oprocentowanie jest nawet 3-4 razy niższe. A gdyby tego było mało, to ubiegając się o kredyt z dopłatą, wystarczy znacznie niższy dochód niż przy zwykłym długu.
Przykład? – pytają Turek i Sękowski. - Spytaliśmy banki o to jakim dochodem musiałby się pochwalić singiel, który mieszkając w mieście wojewódzkim chciałby zaciągnąć 30-letni kredyt na 500 tysięcy złotych. Efekt? Dwie instytucje zadeklarowały, że pół miliona taniego kredytu są w stanie udzielić singlowi z dochodem na poziomie około 5,3-5,5 tys. złotych netto. To trochę tylko więcej niż wynika ze średniej płacy w przedsiębiorstwach. Przy tym poprosiliśmy banki o wyliczenia zarówno dla kredytobiorcy, który posiada kredyt z 20-proc. wkładem własnym, jak i dla kogoś kto chciałby skorzystać z gwarancji kredytowej, a więc tzw. „kredytu bez wkładu własnego”. Efekty były niemal identyczne.
Zdaniem ekspertów trzeba jednak mieć świadomość, że choć „Bezpieczny Kredyt 2%” wciąż budzi dużo emocji, to trzonem rynku kredytów mieszkaniowych jest popyt na standardowe hipoteki. Tym bardziej cieszyć powinno, że ten również odżył wobec poziomów z 2022 roku. Jest to zasługa regulacji nadzorczych, rosnących wynagrodzeń i spadającego oprocentowania takich kredytów.
Dostęp do finansowania możemy obserwować dzięki deklarowanej przez banki zdolności kredytowej. Ta w przypadku trzyosobowej rodziny, w której wie osoby pracują i zarabiają po średniej krajowej dziś szacować możemy na 566 tys. zł. To aż o 43% więcej niż rok temu. Przy czym trzeba mieć świadomość, że dziś mija dokładnie rok od momentu, w którym zdolność kredytowa osiągnęła dno. W lipcu 2022 r. nasza przykładowa rodzina mająca do dyspozycji dwie średnie krajowe mogła pożyczyć na zakup mieszkania mniej niż 400 tys. zł - wynika z badania przeprowadzonego przez HREIT. Jest to mediana, a więc połowa banków zadeklarowała kwotę wyższą, a połowa niższą.