Mieszkania w starych betonowych blokach sprzedają się jak ciepłe bułeczki. W największych miastach ofert takich po prostu brakuje. Wszystko przez przystępną cenę, dobrą lokalizację i rozwiniętą infrastrukturę.
Ile jest wystawionych na sprzedaż mieszkań w blokach z wielkiej płyty w największych miastach? Za mało – wynika z danych portali ogłoszeniowych. Uśredniając dane dla miast wojewódzkich otrzymamy udział ofert mieszkań w betonowych blokach na poziomie niewiele ponad 6 proc. To znaczy, że na 15 ogłoszeń o chęci sprzedania używanego lokum znajdziemy jedynie jedno w PRL-owskim bloku.
Od razu warto zauważyć, że niewielka liczba wystawionych na sprzedaż mieszkań w betonowych blokach nie wynika z faktu, że tych budynków jest mało. W największych miastach zasób wielkiej płyty jest potężny. W tym zakresie prym wiodą Kielce, gdzie w betonowych blokach może być nawet 40 proc. wszystkich lokali istniejących w tym mieście – wynika z szacunków HRE Investments opartych o dane GUS.
Na drugim biegunie znajdziemy miasta, na których terenie swoją działalność koncentrują deweloperzy, czyli przez ostatnie lata powstało relatywnie najwięcej nowych mieszkań. Nawet jednak tam mieszkania w wielkiej płycie to prawie jeden lokal na 4 istniejące. Czemu więc na sprzedaż jest dziś tak mało mieszkań w blokach z wielkiej płyty? Po prostu takie oferty bardzo szybko znajdują nabywców i znikają z portali ogłoszeniowych.
Szczególnie mało ofert sprzedaży mieszkań w betonowych blokach znajdziemy w miastach, gdzie za lokale trzeba płacić relatywnie najwięcej. Chodzi tu szczególnie o Gdańsk, Poznań, Kraków, Wrocław czy Warszawę. W miastach tych ogłoszenia o chęci sprzedaży mieszkania w bloku z wielkiej płyty stanowią co najwyżej kilka procent ogółu.
Zaskoczeniem w tym gronie jest Zielona Góra, gdzie tylko jedno ogłoszenie na 24 dotyczy lokalu w betonowym bloku. W tym wypadku jednak wynik może być obarczony relatywnie dużym błędem z bardzo prostego powodu – ofert sprzedaży mieszkań jest w tym mieście relatywnie niewiele.
Nie powinno jednak ulegać wątpliwości, że główną zaletą PRL-owskich bloków jest wcześniej wspomniana cena. Po pierwsze za przeciętny metr w betonowym bloku trzeba zapłacić około 10-20 proc. mniej niż za statystyczny metr w danym mieście. Do tego dochodzi fakt, że dwupokojowe „M” ma też przeważnie o kilkanaście m kw. mniej niż lokal o takiej samej liczbie pokoi w nowym bloku lub kamienicy. Nie dość więc, że sam metr w wielkiej płycie jest tańszy, to tych metrów trzeba kupić mniej. Do tego dochodzą przeważnie przemyślany układ osiedli, dobra ich lokalizacja, dogodne połączenie z centrum czy rozwinięte zaplecze handlowe usługowe i oświatowe w najbliższej okolicy.