Fuzja na prostej

NWZA Lotosu podjęło w czwartek szereg kluczowych decyzji dla fuzji gdańskiej spółki z Orlenem. To przede wszystkim zgoda na zbycie aktywów w ramach fuzji oraz wydzieleniu gdańskiej rafinerii, której 30% udziałów ma zostać sprzedane w myśl decyzji Komisji Europejskiej - przypomina w komentarzu dr Dawid Piekarz, wiceprezes Instytutu Staszica.

Jego zdaniem ta decyzja to istotny krok ku fuzji obu podmiotów - oznacza, że zlikwiduje się unikalny w skali Europy stan istnienia w jednym kraju dwóch kontrolowanych przez państwo koncernów naftowych, które zamiast współpracować - rywalizują. - To ważne nie tylko dla bezpieczeństwa energetycznego kraju, ale także dla efektywności inwestycji w transformacje polskiej energetyki - uważa ekspert. - Ta transformacja jest tu słowem kluczem - polityka klimatyczna i Europejski Zielony Ład wymuszają ją na państwach i przedsiębiorstwach. Ze skali wyzwań - niezależnie od fuzji - zdają sobie sprawę także same władze gdańskiej spółki - procesy reorganizacyjne w Grupie LOTOS, na które zgodę wydało NWZA spółki to działanie korzystne z punktu widzenia biznesowej przyszłości tej firmy, niezależnie od realizowanego procesu połączenia.

Jak wynika z uzasadnienia na NWZA Lotosu, zarząd spółki jest przekonany, że wewnętrzne czynności restrukturyzacyjne są korzystne i uzasadnione biznesowo, niezależnie od ewentualnej fuzji. Konsolidacja tych aktywów może przynieść spółce oszczędności, które wynikają z poprawy kosztów operacyjnych, administracyjnych, prawnych i podatkowych, w szacunkowej wysokości co najmniej 10 mln zł rocznie. Akcjonariusze, przyjmując uchwały, pokazali, że dostrzegają sens projektu, wierzą w jego powodzenie i widzą przyszłość w koncernie multienergetycznym

stwierdza Piekarz

Zresztą o sensowności połączenia Lotosu i Orlenu mówi się od 2000 r. czyli w zasadzie od momentu kiedy podmioty te zaczęły swoje niezależne funkcjonowanie

przypomina ekspert.

Kilka takich prób w historii rozważano - ale realnie dopiero Daniel Obajtek konsekwentnie robi to, o czym od lat mówiono jako o sensownym czy wręcz koniecznym kroku, lecz nie szły za tym konkretne działania.  Działali natomiast europejscy i regionalni konkurenci - początek lat dwutysięcznych to seria połączeń czy przejęć firm naftowych, w efekcie większość krajów zarówno w regionie jak i na Zachodzie dorobiła się jednego narodowego championa na tym rynku.

Według Dawida Piekarza sama decyzja WZA nie jest niespodzianką, choćby dlatego, że najwięcej do powiedzenia ma w niej Skarb Państwa, niemniej zgoda akcjonariuszy mniejszościowych też jest ważnym sygnałem, iż uważają połączenie za krok niezbędny dla gdańskiej spółki - nawet nie tylko dla jej rozwoju, co wręcz przetrwania na rynku

Patrząc na sytuację na rynku rafineryjnym ta fuzja jest paradoksalnie bardziej potrzebna Lotosowi niż Orlenowi

uważa ekspert.

Lotos realizując ambitny program zwiększenia i unowocześnienia produkcji rafineryjnej rozminął się z trendami rynkowymi - dysponuje nowoczesną rafinerią w momencie, w którym na rynku jest już trwała nadprodukcja mocy rafineryjnych. Przetrwają ci, którzy będą umieli z tej rafinerii najwięcej wycisnąć - czyli posiadają długi łańcuch wartości w postaci petrochemii, chemii, czystej energetyki itp., które pozwolą zarobić także rafinerii, będącej zapleczem surowcowym. Dlatego fuzja z Orlenem, który wszystkie atuty w postaci dochodowych gałęzi produkcji oraz środków na inwestycje posiada i będzie w stanie zapewnić gdańskiej rafinerii rozwój w przyszłościowych segmentach

stwierdza wiceszef Instytutu Staszica.

W jego przekonaniu fuzja - nie tylko z Lotosem, ale także uwzględniające Energę czy PGNiG - pozwala skupić w jednym ręku środki i zasoby niezbędne do budowania koncernu multienergetycznego - czyli takiego który będzie w stanie dostarczać różne rodzaje energii w wielu formach i postaciach, a także realizować transformację energetyczną nie tylko samego koncernu, ale także kraju.

Już w tej chwili analizując wyniki finansowe zagranicznych koncernów energetycznych widzimy, że nie zarabia się na rafinerii - te firmy często notują straty lub działają w okolicach zera

uważa ekspert.

Pieniądze zarabia się na produkcji energii elektrycznej, chemii, petrochemii. Ten trend będzie się umacniał - już w tej chwili rynki finansowe dają „premię w wycenie” za multienergetyczność. W przypadku Polski - mocno uzależnionej od tradycyjnych paliw - trzeba będzie realizować transformację szybciej czy to poprzez przestawianie się na czystsze źródła energii (elektrownia Ostrołęka, farmy wiatrowe na Bałtyku, produkcję wodoru i biometanu) jak też infrastrukturę dla elektromobilności (ładowarki samochodowe). To wszystko wymaga środków na inwestycje oraz strategii i możliwości działań, które trzeba skupić w jednym ręku, aby były efektywnie wykorzystane.

Tak więc ta fuzja potrzebna jest wszystkim - Lotosowi, aby przetrwał i dalej się rozwijał, Orlenowi dla zwiększenia środków i aktywów aby realizować transformację energetyczną, ale przede wszystkim jest potrzebna Polsce i jej energetycznemu bezpieczeństwu

konkluduje ekspert.

Fuzja będzie silnym impulsem rozwojowym nie tylko dla samego Lotosu, ale i dla regionu - z jednej strony rafinera w Gdańsku może być swego rodzaju zapleczem dla rozwijanych intensywnie aktywów petrochemicznych, chemicznych czy wodorowych, z drugiej zaś - centrum operacji morskich - np. rozwoju farm wiatrowych na Bałtyku.  Poza tym wymagane przez Komisję Europejską zbycie 30% udziałów w gdańskiej rafinerii otwiera drogę do kolejnych inwestycji, czy to na bazie aktywów rafineryjnych, czy jako joint venture - na przykład poprzez inwestycje w dochodowe branże okołorafineryjne.

Źródło

Skomentuj artykuł: