Pracownicy rafinerii PCK w Schwedt czują się zdradzeni przez niemiecki rząd i domagają się powrotu rosyjskiej ropy. W maju planują wielką demonstrację – pisze „Berliner Zeitung”.
Gazeta cytuje osoby związane z zakładem, według których rafineria ponosi straty.
„Wprowadzono zamrożenie zatrudnienia i planowane są redukcje etatów. Może to dotknąć od 300 do 400 pracowników. Na każdego pracownika PCK, którego praca jest zagrożona, przypada trzy razy więcej pracowników firm partnerskich. Już teraz dochodzi tam do zwolnień” – czytamy.
Jak pisze berliński dziennik, pracownicy rafinerii PCK czują się zdradzeni przez rząd federalny. Domagają się zniesienia sankcji naftowych. „Ale Berlin pozostaje uparty – i wierzy w zieloną transformację” – uważa dziennik.
Rada zakładowa rafinerii domaga się zniesienia sankcji na rosyjską ropę. W połowie lutego wystosowała ona list do premierów Brandenburgii, Meklemburgii-Pomorza Przedniego i Saksonii-Anhalt. Zarzucają oni rządowi Niemiec, że obiecane dotacje dla rafinerii nie wpłynęły. „List kończy się apelem: wznowienie dostaw rosyjskiego gazu i ropy „nie powinno być już tematem tabu””.
Powrotu do rosyjskiej ropy domaga się także burmistrzyni miasta, socjaldemokratka Annekathrin Hoppe. Jej zdaniem mieszkańcy Schwedt „nie mogą zrozumieć, dlaczego dobrowolnie nałożono embargo na ropę naftową”. Skarży się też, że do tej pory miasto nie otrzymało żadnego uzasadnienia dla wprowadzonego embarga.
Podejście rady zakładowej i lokalnych polityków krytykuje sekretarz stanu w Federalnym Ministerstwie Gospodarki, Michael Kellner z Partii Zielonych. Żądania płynące ze Schwedt uznał on za „błędne” i „nieodpowiedzialne”, a miejsca pracy w rafinerii są jego zdaniem bezpieczne. Dodał, że jest to dla niego wyraz „niefortunnego stosunku do Rosji” – pisze gazeta.
Zdaniem Reinharda Simona, posła brandenburskiego landtagu, reprezentującego prorosyjską partię BSW, niemiecki rząd wprowadzając po ataku Rosji na Ukrainę embargo na dostawy rosyjskiej ropy drogą lądową, zaszkodził własnej ludności. Simon dowodzi, że UE nałożyły embargo, ale tylko na dostawy ropy drogą morską.
Jak przypomina dziennik, niemiecki rząd obiecał w 2022 roku 750 mln euro dla regionu i 400 mln euro na modernizację rurociągu do Rostocku. Stąd, statkami przez Bałtyk, ropa ma docierać do Schwedt z całego świata. Rząd Niemiec objął także zarządem powierniczym większościowego właściciela rafinerii – niemiecką spółkę zależną rosyjskiego koncernu naftowego Rosnieft. Do 2045 r. rafineria ma przejść na ekologiczny wodór i e-paliwa.
Obecnie ropa płynie do Schwedt z około 30 krajów, w tym Indii i Kazachstanu, a rafineria działa z 80-procentową wydajnością. Jak dotąd nikt nie został zwolniony – pisze „Berliner Zeitung”. Mimo to w mieście mówi się o złamaniu obietnicy przez rząd. Jak informuje gazeta, cytując burmistrzynię Schwedt, w ciągu ostatnich dwóch lat wpływy z podatku spadły tak mocno, że budżet zmniejszył się o połowę. Wniosek o finansowanie modernizacji rurociągu z Rostocku nadal czeka zaś na zgodę UE.
Jednocześnie nie ma odpowiedzi, czy Rosja po zniesieniu sankcji zgodziłaby się na ponowne dostawy ropy do Schwedt i na jakich warunkach – pisze gazeta.
Christian Görke, poseł do parlamentu Brandenburgii z ramienia Partii Lewicy, uważa, że rząd musi zaangażować się w samą rafinerię i przejąć udziały Rosnieftu. Ponadto, nie tylko stary rurociąg do Rostocku musi zostać zmodernizowany, ale także nowy, który byłby również odpowiedni dla wodoru.
Plany budowy rurociągu nie posuwają się jednak naprzód, kwestia własności jest nierozwiązana, a transformacja utknęła w martwym punkcie – pisze dziennik. W związku z czym w maju mieszkańcy planują demonstracje na ulicach miasta.