W 2023 r. doszło do cudownego rozmnożenia reaktorów jądrowych w Polsce, ale na papierze, bo mamy ich mieć kilkadziesiąt.
Na papierze
- Słyszymy o małych reaktorach jądrowych, które nie bez powodu zainteresowały największe firmy w Polsce, ponieważ potencjalnie mogą być źródłem stabilnych dostaw energii bez emisji CO2, czyli dadzą tanią energię i miałoby się to stać jeszcze przed końcem tej dekady
Haczyk jest jednak taki, że żadna z technologii małych reaktorów nie wyszła jeszcze na rynek i nie wiemy czy jakikolwiek taki reaktor będzie pracował przed 2030 r.
Nawet jeżeli reaktor jest mały, to przed nim długa procedura akceptacji administracyjnej, tak samo żmudna, jak dla każdego dużego reaktora. Technologia małych reaktorów jak dotąd nigdzie nie była certyfikowana.
Która inwestycja ma największe szanse na najszybszą realizację? Duża elektrownia jądrowa ma powstać w Polsce w 2033 r., to wówczas ma zostać podpięty do sieci pierwszy reaktor o technologii amerykańskiej.
To jest ambitne założenie, ponieważ projekty o takiej skali na całym świecie maja opóźnienia. To opóźnienia na poziomie dekady, z tego sześć lat poślizgu dotyczy samej budowy.
- Harmonogram jest więc bardzo napięty, a jeżeli pierwszy reaktor ruszy w 2035 r., to będzie bardzo potrzebny, ponieważ mamy lukę wytwórczą, w Polsce jest za mało elektrowni w stosunku do zapotrzebowania na energię
Mały atom może powstać szybciej, bo sama budowa powinna potrwać 3-4 lata. Jednak ze względu na certyfikację i procedury administracyjne termin 2029 r. też może nie zostać dotrzymany.
Nie ma więc odpowiedzi na pytanie, która elektrownia jądrowa powstanie jako pierwsza i kiedy to się stanie.