Gospodarka w tym roku na poziomie 2019 r.

- Bardzo dużemu zróżnicowaniu nastrojów w poszczególnych sektorach towarzyszą równie spore rozbieżności w prognozach makroekonomicznych. W marcowej ankiecie NBP, prognozy wzrostu PKB na ten rok wahały się pomiędzy -1,2 proc. a +5 proc. (dla porównania - w marcu 2019 r. prognozy na rok 2021 były w prawie siedmiokrotnie węższym przedziale, między 3,8 proc. a 4,7 proc.) - przypomina w komentarzu Aleksander Łaszek, menedżer w zespole ds. analiz ekonomicznych Deloitte.

Ekspert zauważa dodatkowo, iż: - przy tak dużej rozpiętości prognoz należy podkreślić, że połowa ankietowanych spodziewa się w tym roku wzrostu PKB o 4,5 proc. lub więcej. Wysokiemu tempu wzrostu rok do roku będzie sprzyjał punkt odniesienia, czyli pandemiczny rok 2020. Poza czysto statystycznym efektem, warto przypomnieć doświadczenia z zeszłego lata - mniejsze obawy zdrowotne konsumentów w połączeniu ze znoszeniem restrykcji, doprowadziły wtedy do bardzo szybkiego odbicia aktywności gospodarczej.

Łaszek przypomina, że Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW), w swojej kwietniowej prognozie jest bardziej ostrożny niż większość ankietowanych przez NBP ekonomistów i przewiduje, że w tym roku PKB Polski wzrośnie o 3,5 proc.

To pozwoli z nawiązką nadrobić zeszłoroczny spadek szacowany na -2,7 proc.

dodaje.

Oznacza to, że w 2021 r. znajdziemy się z powrotem na poziomie, w którym byliśmy w 2019 r. Warto podkreślić, że ostatnia prognoza MFW sprzed pandemii przewidywała, że w 2021 r. wartość naszej gospodarki będzie o 5,9 proc. większa niż w 2019 r. Według prognoz MFW, w kolejnych latach uda nam się nadrobić część tego „straconego” wzrostu, ale i tak w 2024 r. nasze PKB będzie o ponad 1 proc. niższe niż zakładano przed pandemią. Wciąż jednak będzie to jeden z lepszych wyników na tle państw UE, co przede wszystkim jest zasługą struktury naszej gospodarki i dużego znaczenia przemysłu. Państwa, których gospodarki w większym stopniu zależą od turystyki i szeroko pojętego sektora usług, nie tylko znacznie silniej zostały dotknięte przez samą pandemię, ale także dłużej będą odczuwały jej negatywne skutki gospodarcze

kończy ekspert.
Źródło

Skomentuj artykuł: