Epidemia koronawirusa ogranicza szansę Chin na powrót na ścieżkę szybkiego wzrostu - pisze w poniedziałek brytyjski The Guardian. Według cytowanych przez gazetę opinii, epidemia może zmniejszyć globalny wzrost PKB o 0,3 pkt, choć pozostanie on na poziomie 3 proc.
Jak przypomina gazeta, według oficjalnych źródeł w 2019 r. wzrost PKB Chin był na poziomie 6 proc. i było to najmniej od 30 lat. Z kolei rok 2020 witany był z nadzieją na odbudowę tempa wzrostu po wojnie handlowej z USA. W 2010 r. chiński wzrost przekraczał bowiem 10 proc. Koronawirus czyni scenariusz odbudowy wzrostu nieprawdopodobnym - pisze Guardian.
Dziennik wskazuje, że pierwszą ofiarą epidemii padł sektor turystyczny, korzystając na turystach z Chin w okresie chińskiego nowego roku. Anulowane rezerwacje i loty, pracownicy hoteli i linii lotniczych wysyłani na bezpłatne urlopy - wylicza gazeta.
Jak jednak podkreśla Guardian, po turystyce przychodzi czas na problemy przemysłu, głównie motoryzacyjnego i elektronicznego. Wiele ważnych firm opiera się bowiem na chińskich dostawcach. Gazeta cytuje dane DHL, z których wynika, że połowa przemysłu w centrum epidemii - Wuhan to sektor motoryzacyjny. Producenci samochodów z USA i Europy ostrzegają, że za kilka tygodni zacznie brakować im chińskich części i komponentów, a Hyundai już ograniczył produkcję z powodu braku chińskich części.
Dziennik podaje przykład amerykańskiego producenta przemysłowego szkła i ceramiki, który ma w Chinach 19 fabryk i zatrudnia 5 tys. ludzi, a planuje kolejne miliardowe inwestycje.
Na razie jednak narażona jest przede wszystkim południowo-wschodnia Azja, bo gospodarki państw regionu są wyjątkowo silnie powiązane z chińską - pisze Guardian. Wskazuje np. na Japonię, która jest krajem znacznie bogatszym od Chin i ma znacznie bardziej zaawansowaną gospodarkę. Jednak Chińczycy kupują w Japonii zaawansowane maszyny przemysłowe, samochody i inne nasycone wysoką technologią towary. W drugą stronę płyną za to chińskie podzespoły i komponenty. Do tego dochodzą miliony chińskich turystów, odwiedzających co roku Japonię.
Cytowanie przez Guardiana ekonomiści wskazują też na inne zagrożenie. Chiński bank centralny, w celu ożywienia gospodarki i przeciwdziałania skutkom epidemii zaczął pompować w nią gigantyczne pieniądze, jednak prawdopodobnie trafią one w większości do państwowych firm, które dawno powinny upaść.
Zgodnie z przytaczanymi przez gazetę opiniami ekonomistów, epidemia może obniżyć w tym roku globalny wzrost gospodarczy o ok. 0,3 pkt proc., jednak pozostanie on w okolicy 3 proc.