Kozłowski: Polska wciąż oferuje partnerom dobrą relację między ceną a jakością

Obecnie jesteśmy beneficjentami globalnych trendów w inwestycjach, które są sprzyjające Europie, a zwłaszcza naszemu regionowi. Ten trend przede wszystkim związany jest z tym, że teraz inwestycje lokuje się bliżej rynków zbytu, dywersyfikuje się łańcuchy dostaw. Wszystko po to, by nie powtórzyły się sytuacje, które występowały w czasie pandemii. Ponadto te inwestycje, które np. uciekały z Rosji w związku z wojną, też w jakiejś części trafiają do Polski, czyli te związane z tzw. nearshoringiem i friendshoringiem - mówi w wywiadzie dla portalu filarybiznesu.pl Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich.

Maciej Pawlak: Na swym październikowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej postanowiła obniżyć stopy procentowe NBP o 0,25 pkt. proc. Stopa referencyjna wynosi 5,75%, podczas gdy do sierpnia br. włącznie sięgała poziomu 6,75%. To drugi kolejny spadek stóp po ich wrześniowej obniżce o 0,75 pkt. proc. Jakich zmian stóp i w oparciu o jakie przesłanki może dokonać RPP do końca br.? 

Łukasz Kozłowski: W tym momencie jest to stosunkowo trudne, natomiast sądzę, że możemy spodziewać się jeszcze dwóch obniżek stóp procentowych, o takiej samej skali jak październikowa obniżka, czyli po 25 pkt bazowych, czyli do końca roku do poziomu 5,25%. To byłoby spójne z komunikatami, które w ostatnim czasie płyną ze strony Rady Polityki Pieniężnej, czyli akcentowanie konieczności obniżania kosztów kredytów, podtrzymywania wzrostu gospodarczego, w obliczu słabego popytu i trudnego otoczenia związanego ze zjawiskami recesji, bądź jej pogranicza u naszych partnerów zagranicznych, na aspektach gospodarki, które są z tym związane.

Z 10,1% na koniec sierpnia do 8,2% na koniec września spadła inflacja. Czy do końca br. czekają nas jej równie głębokie spadki? Prezes NBP, Adam Glapiński ocenił na ostatniej konferencji prasowej, że „schodzimy teraz bardzo szybko do inflacji pełzającej”. Czy inflacja mierzona miesiąc do miesiąca przyniesie, jak w ostatnich miesiącach kolejne spadki?

Faktycznie, w kontekście zmniejszania się rozmiarów inflacji, mieliśmy ostatnie dobre pół roku, ale inflacja mierzona rok do roku wciąż pozostaje wysoka i dalej znajduje się na poziomie powyżej celu inflacyjnego. Obawiam się, że końcówka roku będzie wyglądała gorzej. Dzieje się tak, bowiem w grę wchodzą czynniki związane z wygasaniem efektów bazy statystycznej, które jednak pomagały w obniżaniu rocznego wskaźnika inflacji, związane z dość uporczywą inflacją bazową oraz z tym, że efekt związany z cenami paliw akurat może się odwrócić. W wyjątkowym natężeniu efekt bazy statystycznej występował jeszcze we wrześniu. Ale jednak wydaje się, że to może pójść w drugą stronę w kolejnych miesiącach. Wobec tego może okazać się, że w końcówce roku dużo trudniej będzie nam schodzić z tak szybkim, jak ostatnio, schodzeniem z poziomu inflacji.

Według ostatnich danych NBP w 2022 r. napływ kapitału netto z tytułu bezpośrednich inwestycji zagranicznych w naszym kraju wyniósł 140,3 mld zł. To najwięcej w ostatnich latach. Jeszcze w 2018 r. było to 57,7 mld zł. Co najbardziej przyciąga kapitał zagraniczny do inwestowania w Polsce? Jakie są szanse, że w br. napływ kapitału zagranicznego z tytułu BIZ będzie jeszcze wyższy niż w br.?

Obecnie jesteśmy beneficjentami globalnych trendów w inwestycjach, które są sprzyjające Europie, a zwłaszcza naszemu regionowi. Ten trend przede wszystkim związany jest z tym, że teraz inwestycje lokuje się bliżej rynków zbytu, dywersyfikuje się łańcuchy dostaw. Wszystko to, po to, by nie powtórzyły się sytuacje, które występowały w czasie pandemii. Ponadto te inwestycje, które np. uciekały z Rosji w związku z wojną, też w jakiejś części trafiają do Polski, czyli te związane z tzw. nearshoringiem i friendshoringiem. Polska jest zdecydowanie beneficjentem, wciąż oferujemy naszym partnerom dobrą relację pomiędzy ceną, a jakością produktów, które można u nas wytwarzać, zarówno w działalności produkcyjnej, jak i świadczeniu usług. Mamy przy tym produktywne, wykształcone zasoby ludzkie. Takie zdecydowanie były wcześniej i takie są wciąż nasze atuty. W dodatku kiedy trendy globalne też są bardziej przychylne, to na tym korzystamy.

Rozumiem, że w tym roku napływ kapitału zagranicznego z tytułu BIZ będzie jeszcze wyższy niż w br.?

Tak. Wszystko na to wskazuje.

Według NBP w 2022 r. odpływ kapitału z tytułu polskich inwestycji bezpośrednich za granicą wyniósł 28,2 mld zł. To 9-krotnie więcej niż w 2018 r. (3,2 mld zł), ale jednocześnie aż pięciokrotnie mniej niż wyniósł napływ kapitału netto z tytułu zagranicznych BIZ w naszym kraju. Czego najbardziej brakuje polskim firmom, by mogły istotnie zwiększać ekspansję za granicą?

Jeśli spojrzymy na kierunki inwestycji polskich firm, to widzimy duży udział krajów, które stanowią tzw. dobre jurysdykcje podatkowe. Zatem skala działalności inwestycyjnej, lokowania swojej działalności, słowem ekspansja zagraniczna naszych przedsiębiorstw, jest stosunkowo niewielka. Znajdujemy się obecnie w takiej fazie, w której wartość tego skumulowanego kapitału, wciąż nie jest zbyt duża. Wciąż przy tym jednak, z uwagi na to, że nasz rynek wewnętrzny jest stosunkowo duży, to wiele polskich firm jest zadowolonych, z tego że mogą prężnie działać na rynku krajowym, natomiast w mniejszym stopniu są zainteresowane rynkami zagranicznymi. Oczywiście, to z czasem się zmienia i dane to pokazują. Natomiast wyjście z tych trendów, zajmie nam sporo lat, zanim taką pozycję, nasze przedsiębiorstwa w roli inwestorów osiągną, co zachodnioeuropejskie.

Choć na przykład, Orlen chętnie informuje opinię publiczną, że przejmuje np. zagraniczne sieci stacji paliw, w krajach naszego regionu Europy. Jednak, szczerze mówiąc, podobnych przykładów w przypadku innych polskich przedsiębiorstw, ciężko jest znaleźć.

To jest faktycznie wciąż zjawisko rzadkie wśród firm krajowych. Dla małych i średnich to jest przyszłość, natomiast ogólny obraz jest taki, że polskie firmy skupiają się niestety tylko na działalności na rynku krajowym.

Zgodnie z danymi przekazanymi ostatnio przez GUS turystów (krajowych i zagranicznych) korzystających z noclegów w naszym kraju było w lipcu br. łącznie 4,1 mln. To mniej więcej tyle, co jeszcze w latach 2017-2018. Jednak wciąż jest daleko do rekordowego 2019 r., gdy z turystycznych obiektów noclegowych skorzystało aż 13,2 mln odwiedzających. Pod jakimi warunkami i kiedy rekord odwiedzających z 2019 r. może zostać pobity?

Sądzę, że jest na to szansa, ponieważ można było dostrzec bardzo zintensyfikowaną działalność w tej sferze w okresie po pandemii COVID-19, kiedy popyt na wyjazdy turystyczne połączone z noclegami na terenie naszego kraju nie mógł znaleźć swojego ujścia w czasie lockdownów. Na masową skalę ten trend jest obecnie wykorzystywany. Ale z drugiej strony niestety beneficjentami tego wzmożonego ruchu turystycznego są w większej mierze inne kraje, zwłaszcza południowoeuropejskie, a więc niekoniecznie Polska. Bo nasza konkurencyjność cenowa się pogorszyła w porównaniu z 2019 rokiem. Zatem biorąc pod uwagę ogólne trendy związane z bardzo dużym popytem na tego rodzaju usługi, to istnieje możliwość osiągnięcia poziomu ilości odwiedzających naszą bazę turystyczną z rekordowego pod tym względem 2019 roku, a nawet zwiększenia tego poziomu. 

Źródło

Skomentuj artykuł: