Manipulacje przy dystrybutorze

Orlen: to nieprawda, że po awarii dystrybutora każdorazowo trzeba go ponownie legalizować. "Prosimy o niekolportowanie oczywistych fakenewsów. To nieprawda, że po awarii dystrybutora każdorazowo trzeba go ponownie legalizować" - zaapelowało w niedzielę na Twitterze biuro prasowe Orlenu.

Jak informuje PAP, Adam Szłapka, przewodniczący Nowoczesnej i poseł Koalicji Obywatelskiej w niedzielę na Twitterze udostępnił wpis mówiący o tym, że "według przepisów PRAWA każdy dystrybutor oznaczony jako AWARIA musi być zgłoszony do UDT (Urząd Dozoru Technicznego - PAP), zbadany i ponownie certyfikowany przed dopuszczeniem". We wpisie jest informacja, że Orlen "wyłączył ok. 100 tys. urządzeń". Orlen w niedzielę w odpowiedzi na tweeta zaapelował o "niekolportowanie oczywistych fakenewsów". "To nieprawda, że po awarii dystrybutora każdorazowo trzeba go ponownie legalizować" - zapewnił koncern. - "Legalizacja jest konieczna tylko w przypadku naprawy elementu pomiarowego lub uszkodzenia cech legalizacyjnych. Według cytowanego przez Pana posta na każdej stacji ORLEN w Polsce znajduje się minimum 50 dystrybutorów! Każdy kto był kiedyś na stacji wie, że to absolutna bzdura" - przekazało biuro prasowe Orlenu.

Orlen odniósł się również do tweetów polityków opozycji, według których po wyborach koncern ma podnieść cenę benzyny o 1,5 zł na litrze. "Ceny paliw w Polsce od lat niezmiennie należały i wciąż należą do najniższych w całej UE. Grupa ORLEN nie przewiduje zmiany polityki cenowej" - poinformował Orlen. Niski poziom cen paliw to efekt kontraktów, które Orlen zawarł kilka miesięcy lub nawet kilka kwartałów wcześniej - stwierdził w komentarzu dla PAP Marcin Roszkowski ekspert Instytutu Jagiellońskiego. Jego zdaniem niskie ceny paliw mogą utrzymać się dłużej.

W najbliższych dniach litr benzyny 95 może kosztować 5,92-6,04 zł, a diesla 5,91-6,05 zł - prognozują analitycy e-petrol.pl. Ceny paliw są niższe niż przed rokiem, a najnowsze prognozy cen w hurcie wskazują, że takie pozostaną przez kilkanaście dni - dodają. Analitycy portalu e-petrol.pl w piątkowym komentarzu zwrócili uwagę, że w dobiegającym końca tygodniu ropa naftowa i dolar rosły w tym samym czasie, co mogłoby sugerować, że na stacjach będą notowane podwyżki, było jednak inaczej. "Ostatni tydzień września przyniósł przecenę, po której za benzynę i olej napędowy w Polsce płaci się średnio 5,99 zł za litr" - wskazali. "Paliwa na polskim rynku, w ostatnim tygodniu, potaniały zarówno w sprzedaży hurtowej, jak i detalicznej, tym samym wrzesień to jak dotąd najtańszy paliwowo miesiąc w tym roku" - ocenili analitycy. Dodali, że hurtowe ceny paliw są niższe niż przed rokiem. "Najnowsze prognozy cen w hurcie wskazują na to, że takie jeszcze przez kilkanaście dni pozostaną" - wskazali.

Według ekspertów natomiast w detalu cena najpopularniejszego gatunku benzyny powinna mieścić się w przedziale 5,92-6,04 zł za litr, w podobnym zakresie może być oferowany diesel, który właściciele stacji paliw mogą sprzedawać w cenie 5,91-6,05 zł/l. "Zmianę cen zaobserwujemy dla autogazu, który może wyraźnie podrożeć w przyszłym tygodniu. Cena litra LPG powinna kształtować się między 2,98 a 3,09 zł" - wyliczyli analitycy. Zauważyli, że spadki w rafineriach w końcówce miesiąca wciąż były obecne, ale "zdecydowanie wyhamowały". "W porównaniu z piątkiem (22 września) zaledwie o 0,13 proc. spadły średnie hurtowe ceny benzyny bezołowiowej 95; oznacza to, że dziś 1000 litrów +95+ można kupić w cenie 4746,80 zł netto" - podali analitycy e-petrol.pl. Dodali, że olej napędowy również potaniał i kosztuje dziś średnio w sprzedaży hurtowej 4763,20 zł netto za 1000 litrów; to o 0,18 proc., czyli niespełna 9 zł mniej, niż przed tygodniem.

Według danych portalu zniżki wyhamowały też w przypadku oleju grzewczego. "Rafinerie oferują go w cenie 4360,40 zł netto za 1000 litrów" - poinformowali eksperci. Ich zdaniem skala przeceny paliw w Polsce jest bardzo widoczna, jeśli przyjrzeć się cenom w ciągu miesiąca. "W porównaniu z końcem sierpnia ceny diesla w polskich rafineriach spadły o 457 zł netto, natomiast benzyny potaniały aż o 656 zł, w konsekwencji przestał w praktyce istnieć dystans cenowy różniący najpopularniejsze paliwa – dziś wynosi on zaledwie - 16 zł netto" - wyliczyli analitycy. Dodali, że ceny paliw w krajowym detalu mieściły się w ostatnim czasie w "dość szerokich przedziałach". "W przypadku najpopularniejszej benzyny +95+ w zależności od miejscowości i typu stacji można ją kupić już w cenie 5,83, ale zdarzały się stacje, które sprzedawały to paliwo po 7,32 zł/l. W przypadku diesla rozstrzał cenowy był nawet szerszy - w zależności od regionu i typu stacji można w tym tygodniu olej napędowy kupić w cenach 5,62 do 7,22 zł/l" - poinformowali. Wyjaśnili, że tak duże różnice wynikają nie tyle z regionu, województwa czy miasta, ale przede wszystkim z charakteru stacji. "Tradycyjnie, najniższe ceny oferują obiekty, należące do sieci hipermarketów i wiodącej w Polsce marki Orlen, drożej było na stacjach, których właściciele muszą zaopatrywać się w paliwo z importu" - wskazali.

Eksperci zauważyli, że notowania ropy Brent w mijającym tygodniu poprawiały tegoroczne rekordy i cena surowca na giełdzie w Londynie w czwartek zbliżyła się do 98 dol. "Przed weekendem obserwujemy realizację zysków i baryłka surowca w piątkowe przedpołudnie kosztuje około 95 dol." - stwierdzili. Dodali, że po dwóch tygodniach stabilizacji, kiedy cena ropy Brent wahała się w okolicach 93 dol., w ostatnich dniach na rynku naftowym do głosu znów doszli kupujący i notowania surowca zbliżyły się do trzycyfrowych poziomów.

"Utrzymujące się ograniczenia w dostawach surowca z krajów współpracujących w ramach OPEC+ czy wprowadzony niedawno zakaz eksportu paliw z Rosji, przekładają się na coraz bardziej napiętą sytuację po stronie podaży i rynkowe fundamenty dają solidne podstawy pod wzrost cen ropy" - ocenili eksperci. Zaznaczyli jednak, że przekroczenie psychologicznej bariery 100 dol. może nie być takie proste.

Rosnące notowania surowca utrudniają walkę z inflacją i część analityków wskazuje, że zbyt droga ropa może skłonić banki centralne, w tym amerykańską Rezerwę Federalną, do dalszego zacieśniania polityki monetarnej. "Taki scenariusz, zakładający kolejne podwyżki stóp procentowych, będzie hamował tempo odbicia w globalnej gospodarce i tym samym negatywnie odbije się na popycie na produkty naftowe" - skomentowali analitycy e-petrol.pl. 

Skomentuj artykuł: