Rada doradców ekonomicznych niemieckiego rządu obniżyła prognozę wzrostu gospodarczego na ten rok do zera. W swoim wiosennym raporcie opublikowanym w tym tygodniu doradcy wskazują przede wszystkim na skutki amerykańskiej polityki taryfowej. Apelują do rządu o zdecydowane działania w celu ograniczenia biurokracji i o odpowiedzialne wykorzystanie środków z pakietu finansowego.
„Gospodarka niemiecka nadal znajduje się w fazie wyraźnego osłabienia i w ostatnim czasie tylko w niewielkim stopniu skorzystała na światowym wzroście gospodarczym” – wyjaśniają eksperci. Jako kluczowe „krajowe przeszkody” podają „rozległe wymogi biurokratyczne” i „długie procedury zatwierdzania”. Niemiecka gospodarka stoi poza tym w obliczu systemowych wyzwań, takich jak odchodzenie od paliw kopalnych, starzenie się społeczeństwa i coraz powszechniejsze stosowanie sztucznej inteligencji.
Odpowiada to sytuacji z zeszłej jesieni, kiedy eksperci ekonomiczni prognozowali na 2025 rok niewielki wzrost PKB o 0,4. Na zmianę szacunków wpłynęły cła prezydenta USA Donalda Trumpa. Prognoza opiera się zatem na ocenie wpływu tych taryf i odpowiedzi na nie w innych krajach od początku maja. Jak podkreśla rada, istnieje „duża niepewność co do przyszłego kierunku polityki handlowej USA”.
Pięcioosobowa rada szacuje, że bezpośrednie konsekwencje ceł będą większe dla samych Stanów Zjednoczonych niż dla Niemiec i UE. Podkreśla jednak: „Amerykańskie cła importowe mimo wszystko obciążają popyt na niemieckie produkty”. Ponadto zwiększają poziom niepewności, a to osłabia chęć firm do inwestowania.
Aby temu przeciwdziałać, eksperci zalecają, aby rząd Niemiec skupił się na ograniczaniu biurokracji. Szacują, że same koszty biurokratyczne wynikające z federalnych obowiązków informacyjnych wynoszą około 65 mld euro rocznie, co stanowi 1,7 proc. wszystkich godzin pracy w Niemczech. Do tego dochodzą koszty wynikające z wymogów UE, landów i gmin. Według rady ekspertów reformy w tym zakresie muszą być wprowadzone „tak szybko, jak to możliwe i w sposób skoordynowany”, a rząd powinien ogłosić je „najwyższym priorytetem”.
Pakiet finansowy rządu (zatwierdzony jeszcze przez Bundestag poprzedniej kadencji) daje nadzieję, jednak eksperci spodziewają się jego niewielkiego wpływu w tym roku, a „impulsy ekspansywne” dla inwestycji w budownictwo i sprzęt oraz konsumpcji rządowej powinny się pojawić dopiero w 2026 roku. Członek rady prof. Achim Truger ostrzega również przed „niewłaściwym przywłaszczeniem” funduszy: zadłużenie ma sens tylko wówczas, jeśli zostanie właściwie wykorzystane.
Inna członkini rady prof. Ulrike Malmendier również podkreśla konieczność ścisłej kontroli wydatków z pakietu: nie powinien być on przeznaczony na wydatki „konsumpcyjne”, lecz na inwestycje. Jako negatywne, ryzykowne przykłady podała rentę macierzyńską uzgodnioną w umowie koalicyjnej CDU/CSU i SPD oraz ponowne dopłaty do oleju napędowego dla rolników.
Kolejnym ryzykiem jest kwestia zgodności pakietu finansowego z przepisami fiskalnymi UE.
„Te cele można osiągnąć tylko dzięki silnemu ukierunkowaniu na inwestycje i towarzyszącym im reformom strukturalnym”
– wyjaśniają eksperci ekonomiczni.
Eksperci podkreślają też znaczenie zmian strukturalnych dla gospodarki Niemiec. Jak powiedziała przewodnicząca rady prof. Monika Schnitzer, nie ma obawy „masowych zwolnień”, ale zmiana w strukturze zatrudnień trwa: następuje przesunięcie z przemysłu w stronę usług i opieki, a to oznacza wzrost zatrudnienia w obszarach, w których płace są niższe. Może być to powodem społecznych konfliktów.
Tymczasem liczba niemieckich firm, które zakończyły działalność, wzrosła w zeszłym roku aż o 16 proc. w skali roku – do 196 100. Liczba ta była najwyższa od 2011 roku, kiedy firmy upadały jeszcze na skutek kryzysu finansowego z 2008 roku.