Bujak: W obszarze elektromobilności Polska radzi sobie dużo lepiej od Niemiec

- Problemy gospodarcze w Europie zachodniej dotyczą przede wszystkim Niemiec, których sytuacja gospodarcza jest specyficzna. Wobec tego czynniki, które obecnie powodują recesję w Niemczech nie dotyczą nas. Np. osłabienie chińskiego popytu – dla nas stosunkowo mało istotne, a także odcięcie od rosyjskich surowców energetycznych - myśmy się od nich uniezależnili wcześniej. To samo dotyczy rozwoju elektromobilności. Polska radzi sobie w tym obszarze dużo lepiej od naszych zachodnich sąsiadów - mówi w rozmowie z Maciejem Pawlakiem dla portalu filarybiznesu.pl Piotr Bujak, główny ekonomista PKO Banku Polskiego.

Maciej Pawlak: Według ostatnich danych GUS, PKB niewyrównany sezonowo w 4 kwartale 2023 r. zwiększył się realnie o 1,0% rok do roku (w cenach stałych średniorocznych roku poprzedniego), a także zwiększył się realnie o 1,0% w porównaniu z 4 kwartałem 2022 r. Z kolei PKB wyrównany sezonowo (w cenach stałych przy roku odniesienia 2015) pozostał w IV kwartale ub.r. na zbliżonym poziomie do notowanego w poprzednim kwartale i był wyższy niż w IV kwartale 2022 r. o 1,7%. Jak PKB będzie rosnąć w kolejnych kwartałach br.?

Piotr Bujak: Według naszych szacunków, wzrost PKB w I kwartale sięgnie ok. 2% w porównaniu z I kw. ub.r., a w kolejnych kwartałach będzie coraz lepiej. Zbliżymy się bowiem nawet do 4-5% w ostatnim kwartale br. Głównym motorem napędowym tego przyspieszonego wzrostu gospodarczego będzie wzmocnienie popytu konsumpcyjnego, a w tle będzie utrzymywał się solidny wzrost inwestycji. Trochę słabiej będzie z inwestycjami w pierwszej połowie br., lepiej - w drugiej połowie. W tym przypadku kalendarz napływu środków unijnych ma pewne znaczenie. Natomiast średniorocznie czeka nas po prostu solidny, choć jednocyfrowy wzrost inwestycji. Takie będą dwa filary napędzające nasz tegoroczny wzrost, ale czynnikiem, który w największym stopniu będzie podbijał dynamikę PKB w ciągu całego roku, będzie konsumpcja.

Domyślam się, że wzrost konsumpcji będzie z kolei spowodowanym obniżaniem się inflacji?

Tak. Głównym czynnikiem, który będzie wzmacniać realny wzrost konsumpcji to faktycznie mocny spadek inflacji – do poniżej 4% średniorocznie, a zatem do dużo niższego poziomu niż w ub. roku (ponad 11%). Spowoduje to, że realne dochody gospodarstw domowych będą rosły w wysokim, jednocyfrowym tempie – nawet 7-8%. Wskutek tego, nawet jeśli założymy, iż nastąpi pewna odbudowa oszczędności gospodarstw domowych uszczuplonych w poprzednich latach, kiedy doszło do szoku inflacyjnego i wysokich stóp procentowych, to i tak wystarczy paliwa do wzrostu konsumpcji realnie o ok. 4%, przy spadku o 1% w ubiegłym roku.

Wskaźnik PMI dotyczący polskiego przemysłu, publikowany co miesiąc przez jedną ze światowych agencji ratingowych S&P, co prawda wciąż pozostaje na poziomie poniżej 50 pkt, powyżej którego można mówić o ożywieniu całej branży, jednak powoli z każdym miesiącem pnie się w górę i wygląda na to, że najgorszy okres spowolnienia w przemyśle mamy już za sobą. Kiedy PMI może przekroczyć 50 punktów i pod jakimi warunkami?

Wydaje się, że przemysł ma już najgorsze za sobą. W kolejnych miesiącach powinno być coraz lepiej. Pomagać w tym będzie, jak już mówiliśmy, ożywienie popytu konsumpcyjnego w kraju, ale też odbudowa popytu konsumpcyjnego na Zachodzie Europy, gdzie konsumenci też odczuwają wyraźny spadek inflacji. Do tego oczekiwane jest ożywienie unijnej gospodarki w kolejnych kwartałach. Więc to wszystko powinno stopniowo – na razie delikatnie, a później trochę mocniej – poprawiać dynamikę aktywności przemysłu w kolejnych miesiącach i kwartałach. Zaś w odniesieniu do samego wskaźnika PMI trzeba pamiętać, że w Polsce prawdziwie neutralny poziom wynosi poniżej 50 punktów. To znaczy, że już na poziomie nieco ponad 49 punktów dynamika produkcji przemysłowej jest na dodatnim poziomie.

A kiedy PMI może przekroczyć 50 punktów?

Myślę, że już pod koniec obecnego roku możliwe jest przekroczenie tego wskaźnika powyżej tego poziomu. A w kolejnych latach – prawdopodobnie na dobre zagości on na poziomach wyraźnie powyżej 50 punktów, ze względu na spodziewane wyraźne już wtedy ożywienie aktywności w naszym przemyśle.

Na koniec 2023 r. na indywidualnych kontach emerytalnych (IKE) zgromadzonych było 18,22 mld zł, a na indywidualnych kontach zabezpieczenia emerytalnego (IKZE) 9,19 mld zł, co daje łącznie 27,4 mld zł. Na koniec 2022 r. było tych środków łącznie 20,74 mld zł - wynika z danych KNF, czyli nastąpił wzrost o 1/3. Ponadto na koniec 2023 r. prowadzonych było 859,9 tys. kont IKE i 514,68 tys. kont IKZE (łącznie 1,375 mln takich kont). Przy liczbie nieco ponad 15 mln pracujących w Polsce dane nt. liczby kont emerytalnych nie wyglądają jednak zbyt imponująco. Z czego to może wynikać?

Nadal mamy relatywnie niskie dochody – w pierwszej kolejności myślimy o zaspokojeniu niezbędnych potrzeb konsumpcyjnych. Choć jednocześnie jest to coraz bardziej wyszukana konsumpcja, o charakterze po części inwestycyjnym, m.in. na potrzeby edukacyjne dzieci czy własne. Natomiast myślę, że do tego trzeba dodać niską świadomość Polaków dotyczącą konstrukcji naszego systemu emerytalnego, że tzw. stopa zastąpienia (wysokość ZUS-owskiego świadczenia emerytalnego w porównaniu z ostatnio otrzymywanymi zarobkami przed przejściem na emeryturę), która w ostatnich latach i tak się obniża, będzie dalej bardzo niska. Zatem tej świadomości brakuje, brakuje też odpowiedniej edukacji na ten temat. Pytanie: kto powinien być bardziej aktywny w odniesieniu do działalności edukacyjnej na ten temat? Tak czy inaczej, chodzi o to, by Polacy wiedzieli, że na tzw. godną starość nie wystarczą świadczenia z publicznego systemu emerytalnego, ale, że dopóki jest to możliwe, trzeba korzystać z rozmaitych, dobrowolnych rozwiązań, pozwalających oszczędzać i inwestować na cele emerytalne.

Lutowy, GUS-owski wskaźnik ogólnego klimatu koniunktury we wszystkich obszarach, poza handlem detalicznym, znajduje się poniżej średniej długookresowej. Przy czym banki i firmy ubezpieczeniowe oraz sektor IT oceniają koniunkturę najbardziej korzystnie, choć poniżej średniej długookresowej, zaś najsłabiej odczuwają koniunkturę przemysł, zakwaterowanie i gastronomia oraz budownictwo. Główną barierą działalności dla firm wciąż pozostają koszty. Kiedy koniunktura będzie odczuwalna przez większość branż przynajmniej na poziomie średniej długookresowej?

Wydaje się, że obecny rok będzie okresem oczekiwania na mocne podgrzanie się koniunktury. Bo choćby otoczenie zewnętrzne będzie wciąż na tyle słabe, że polska gospodarka nie odczuje jeszcze takiej wyraźniej poprawy sytuacji. Dopiero w przyszłym roku nasze firmy będą mogły ocenić, że odczuwają koniunkturę na poziomie lepszym od wieloletniej średniej.

Biorąc pod uwagę to, o czym mówiliśmy wcześniej, wskaźnik ten odnotowuje nastroje w firmach z pewnym opóźnieniem.

Tak, trzeba pamiętać, że koniunktura w naszych przedsiębiorstwach może – paradoksalnie - być pod negatywnym wpływem spadku inflacji. Bo dla wielu firm, choć nie dla wszystkich, wyraźnie niższa inflacja, spadająca gwałtownie – jak to teraz ma miejsce – obniża równolegle dynamikę przychodów. I nie zawsze można szybko dostosować do tego dynamikę kosztów. Zatem część firm może postrzegać obecny rok jako okres pogorszenia koniunktury. Dlatego myślę, że takie wyraźnie odczuwalne ożywienie gospodarcze, dobra koniunktura – to zjawiska, które w badaniach koniunktury będą deklarowane przez firmy dopiero w przyszłym roku.

Nasza gospodarka jest wciąż w dużym stopniu powiązana z gospodarkami unijnymi, w tym zwłaszcza niemiecką, która w ostatnich latach odczuwa dekoniunkturę. Jak zatem udaje się zachować ścieżkę rozwoju naszej gospodarki?

Problemy gospodarcze w Europie zachodniej dotyczą przede wszystkim Niemiec, których sytuacja gospodarcza jest specyficzna. Wobec tego czynniki, które obecnie powodują recesję w Niemczech, nie dotyczą nas. Np. osłabienie chińskiego popytu – dla nas stosunkowo mało istotne, a także odcięcie od rosyjskich surowców energetycznych - myśmy się od nich uniezależnili wcześniej. To samo dotyczy rozwoju elektromobilności. Polska radzi sobie w tym obszarze dużo lepiej od naszych zachodnich sąsiadów. Co prawda nie mamy wciąż własnego samochodu elektrycznego – Izera dalej pozostaje w fazie rozwojowej. Natomiast jesteśmy europejskim liderem i jednym z globalnych liderów produkcji i eksporcie baterii do elektroaut. W tym segmencie radzimy sobie dobrze, produkcja w motoryzacji w Polsce ogólnie rośnie, a w Niemczech znajduje się od kilku lat w stagnacji czy w tendencji spadkowej. A ponieważ jest to bardzo ważna branża dla naszego zachodniego sąsiada, to także w sposób istotny rzutuje na sytuację całej gospodarki niemieckiej. 

Źródło

Skomentuj artykuł: