Kiedy dogonimy Zachód? NASZ WYWIAD

- Myślę, że dekada, dwie to jest ten horyzont, w którym dochód rozporządzalny w Polsce może się zrównać ze średnią unijną - mówi portalowi FilaryBiznesu.pl Piotr Bujak, główny ekonomista PKO Banku Polskiego.

Eurostat szacuje, że we wrześniu 2023 r. bez pracy w UE pozostawało 13 mln osób, z czego 11 mln w strefie euro. Najwyższe bezrobocie wśród krajów Wspólnoty utrzymuje się w Hiszpanii i Grecji - odpowiednio 12 proc. i 10 proc. Stopa bezrobocia w całej Unii wyniosła 6 proc. we wrześniu 2023 r., w eurostrefie – 6,5%, a w Polsce było ono jednym z najniższych w całej UE – 2,8%. Skąd się biorą tak duże różnice w stopie bezrobocia między południem Europy, a Polską? Jak długo jeszcze mogą się utrzymać?
 

Różnice te wynikają z różnego stopnia konkurencyjności gospodarek poszczególnych krajów. A gospodarki południa Europy są dużo mniej konkurencyjne, mają poważne problemy, które ograniczają aktywność gospodarczą napływ inwestycji, ponadto ich lokalne inwestycje są ograniczone. To powoduje, że nie powstają tam nowe miejsca pracy, albo wręcz są likwidowane i to generuje wyższe bezrobocie - zarówno od średniej krajów unijnych, jak i naszego kraju.

Nawet dochody z turystyki, wyższe przecież w tych krajach niż w innych krajach Europy, nie są w stanie tego zmienić?
 

Nawet ten obecny, popandemiczny boom w turystyce nie pozwala znacząco wyrównać tej różnicy w poziomie bezrobocia. Chociaż warto odnotować, że południe Europy notuje dobre wyniki gospodarcze i bezrobocie jest tam powoli redukowane. Jednak cały czas różnica jego poziomu w porównaniu z gospodarkami o najniższym poziomie bezrobocia, takimi jak Polska czy Czechy, pozostaje znacząca. To wynika także z faktu, że nasza gospodarka pozostaje cały czas w kontekście niskiego bezrobocia punktem odniesienia dla innych krajów. Reformy na południu Europy nie są z kolei bardzo imponujące. Nie widać tam jakichś bardzo znaczących, pozytywnych zmian. Wobec tego różnice w poziomie bezrobocia między wymienionymi krajami pozostaną zauważalne.

Zatem może się to zmienić nie w rok czy dwa lata?

Nawet dekady może na to nie wystarczyć, może wymagać to dłuższego okresu.

Według Eurostatu tzw. dochód rozporządzalny na mieszkańca w Polsce w 2022 r. wyniósł 14906 PPS, tj. ok. 80% średniej unijnej (18706 PPS). I ok. 64,4% dochodu Niemiec. Nasz okazał się jednak wyższy niż w takich krajach, jak Portugalia, Grecja czy Węgry. Kiedy i pod jakimi warunkami możemy osiągnąć pod tym względem średnią unijną?

Myślę że to jest kwestia dekady, dwóch dekad maksymalnie, przy założeniu utrzymania dotychczasowych trendów, czyli zakładając, że Polska będzie się rozwijać szybciej, niż średnia europejska. To jest możliwe moim zdaniem, biorąc pod uwagę istniejące przewagi Polski, wyższą konkurencyjność, duży napływ inwestycji, szanse na skorzystanie z globalnych trendów. Wobec tego myślę że dekada, dwie to jest ten horyzont, w którym dochód rozporządzalny w Polsce może się zrównać ze średnią unijną. Trzeba pamiętać, że im na wyższym poziomie rozwoju się znajdujemy, tym jednak trudniej gonić, tym mniejszy jest potencjał naszego wzrostu, więc będzie nam w przyszłości trudniej z doganianiem bogatszych, niż dotychczas i potrwa to wolniej niż dotąd, a zarazem przyjdzie na to dłużej poczekać.

Inflacja CPI osiągnęła w październiku, jak poinformował GUS, poziom 6,5%, a więc prawie trzykrotne mniej niż w lutym br. (18,3%). Przy czym do obniżki październikowej inflacji przyczyniły się w największej mierze paliwa do prywatnych środków transportu, tańsze o 14,4 pkt. proc. niż rok wcześniej i o 4,2 pkt. proc. niż we wrześniu br. Czy w związku z podwyżkami cen paliw obserwowanych w ostatnich tygodniach czeka nas w kolejnych miesiącach odbicie inflacji w górę? Ile może wynieść inflacja w grudniu br., a ile na koniec I kw. 2024 r.? Osiągnięcie celu inflacyjnego to rok 2025 czy może dopiero 2026?

Nie należy przeceniać roli cen paliw w kształtowaniu procesów inflacyjnych, ale faktycznie wzrost ich cen od połowy października, może przyczynić się obok innych elementów do hamowania procesu dezinflacji. W listopadzie jeszcze możemy zauważyć spadek inflacji CPI, nawet przy wzroście cen paliw miesiąc do miesiąca i przy wzroście rocznej dynamiki cen paliw - ona się stanie mniej ujemna, niż w październiku. Natomiast delikatny wzrost inflacji jest bardziej prawdopodobny w grudniu, a w styczniu i w dalszej części przyszłego roku, zmiany inflacji będą mocno zależeć od decyzji politycznych dotyczących różnych narzędzi administracyjnych wpływających na ceny energii i żywności. Te mechanizmy ograniczające ceny energii oraz zerową stawkę VAT na żywność. Od decyzji w tym zakresie będzie zależeć, czy inflacja w styczniu się obniży jeszcze i średnio w przyszłym roku, czy może jednak wzrośnie, przynajmniej delikatnie.

A kiedy może nastąpić u nas osiągnięcie celu inflacyjnego (2,5% z możliwością odchylenia +/- 1%)?

Myślę, że to może być przełom 2025/26 r., chociaż to też zależy od decyzji administracyjnych przyszłego rządu, bo one z kolei stworzą bazę dla wskaźnika inflacji. Tak więc chyba jest sporo niepewności związanej z takimi czynnikami całkowicie nieprzewidywalnymi - zagranicznymi czy o charakterze administracyjnym. 

Natomiast prawdopodobne w każdym scenariuszu dotyczącym decyzji podejmowanych w kraju może się to stać na przełomie 2025/2026 r. Zaś przy sprzyjającym otoczeniu zewnętrznym związanym z kontynuacją trendów na globalnym rynku produktów rolnych i żywnościowych, możliwe, że osiągniemy cel, rozumiany jako spadek inflacji poniżej górnej granicy dopuszczalnego celu, nawet w końcu przyszłego roku. Wszystko to pod warunkiem, że te decyzje administracyjne będą wprowadzane w maksymalnym zakresie, ograniczającym inflację i do tego zaistnieją sprzyjające okoliczności w otoczeniu globalnym. Wówczas stanie się możliwe, że znajdziemy się w tym paśmie celu nawet w trakcie 2024 roku. Istnieje tu jednak tu sporo niepewności dotyczących możliwości dalszego oddziaływania czynników kształtujących inflację, ale jednak widać już na horyzoncie cel. Jego osiągnięcie jest w ciągu najbliższych dwóch lat możliwe.

Zharmonizowany indeks cen konsumpcyjnych (, tj. inflacja HICP) w strefie euro w październiku był o 2,9 proc. wyższy niż przed rokiem – podał wstępne dane Eurostat. To najniższy odczyt od sierpnia 2021 r. Inflacja ta w strefie euro maleje od października ub.r., kiedy osiągnęła rekordowy poziom 10,6%., ale wciąż przewyższa 2-procentowy cel Europejskiego Banku Centralnego. Kiedy HICP spadnie w eurostrefie poniżej 2 proc.?

To chyba podobnie jak w Polsce nastąpi na przełomie 2025 i 2026 r. W naszej ocenie tak się kształtują te perspektywy. W grę wchodzi więc wpływ przyczyn globalnych, takich jak ceny energii, napięty rynek pracy. To wszystko negatywnie rzutuje na perspektywy szybkiego zmniejszenia się inflacji w strefie euro.

Źródło

Skomentuj artykuł: