Niemieckie przepisy uderzają w polskie firmy

- Każdy kraj ma prawo do regulowania płat wewnętrznych według swoich potrzeb. W tej sytuacji jednak nie da się ukryć, że najbardziej poszkodowany będzie polski biznes, szczególnie ten przygraniczny. Wiele firm handlowych i transportowych stawiało na wymianę towarową z partnerami z Niemiec. Teraz muszą na nowo wyliczać stawki opłat, bo myto, które będzie pobierane od 1 lipca jest dla nich odczuwalne. Rozszerzenie systemu poboru opłat drogowych w Niemczech to zła wiadomość dla polskiego biznesu – mówi Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.

Obniżanie konkurencyjności i cios w małe firmy

Już 1 lipca za przejazd niemieckimi autostradami zapłacą też kierowcy samochodów o dopuszczalnej masie całkowitej od 3,5 do 7,5 tony. To rozszerzenie zmian transportowych w Niemczech, które rozpoczęły się w 2023 roku. Nowe przepisy będą odczuwalne dla średnich firm sektora TSL, czyli małych naczep towarowych, ale także dużych lawet samochodowych. Najpoważniejsze zmiany dotyczą jednak pojazdów dedykowanych transportowi towarowemu.

W zależności od masy pojazdu stawka opłaty wahać się będzie między 11,4 a 24,8 eurocenta za kilometr.

- Przez lata budowaliśmy partnerstwo gospodarcze między Polską, a Niemcami. Wiele firm kooperujących z dużymi podmiotami niemieckimi lokowało się w Szczecinie i w naszym obszarze metropolitalnym. Teraz te firmy będą obciążone kolejnymi podatkami, które w przeliczeniu na złotówki są dla wielu przedsiębiorstw, szczególnie w czasie dużego kryzysu na rynku transportowym odczuwalne. To jest cios w małe firmy transportowe i w przewoźników, którzy nie jeżdżą z wielkimi ładunkami, a właśnie małymi samochodami towarowymi

 – mówi Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej. 

- Każda zmiana związana z dodatkowymi opłatami dla sektora transportowego wiąże się z komplikacjami finansowymi dla firm, które mają do wyboru dwie opcje: planowanie transportu z pominięciem niemieckich tras lub na nowo przeliczenie kosztów i zwiększenie cen. Na pewno jest to czynnik poważnie osłabiający naszą narodową konkurencyjność w porównaniu z firmami z Niemiec – mówi Przemysław Hołowacz, dyrektor ds. rozwoju biznesu Grupy CSL oraz członek prezydium Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.

„Czujemy się potraktowani protekcjonalnie”

Wprowadzenie opłat na niemieckich trasach negatywnie ocenia także Zachodniopomorskie Stowarzyszenie Przewoźników Drogowych blisko współpracujące z Północną Izbą Gospodarczą w Szczecnie. 

- Niemcy dotują swoje firmy transportowe, a jednocześnie obciążają kosztami polskich przewoźników. Jest to więc sytuacja, gdy nasze firmy są mniej konkurencyjne i stawiane są w trudniejszej sytuacji względem niemieckich firm. Czujemy się więc potraktowani protekcjonalnie – mówi Piotr Krzyżankiewicz, wiceprezes Zachodniopomorskiego Stowarzyszenia Przewoźników Drogowych. 

Żeby zaoszczędzić klienci będą więc zamawiać towar w większych ilościach i przewożony on będzie wielkogabarytowymi pojazdami. 

- Efekt może być też taki, że będzie więcej dużych transportów na drogach, a mniej mniejszych, bo tak się będzie klientom bardziej opłacało – dodaje Piotr Krzyżankiewicz. – To się musi odbić na cenach usług transportowych, a w efekcie finalnym na cenach dla klientów – mówi ekspert. 

Zmiany wchodzą w życie 1 lipca.

 

Skomentuj artykuł: