Wprowadzenie w Unii Europejskiej zakazu produkcji i rejestracji nowych aut z silnikami spalinowymi od 2035 r. to jeden z przepisów budzących największe kontrowersje w całym pakiecie klimatycznych projektów. Gdy wokół przyszłości tego przedsięwzięcia pojawiły się znaki zapytania, zieloni lobbyści przedstawili propozycje jeszcze bardziej radykalnych rozwiązań.
W marcu 2023 r. Rada UE przyjęła kontrowersyjne rozporządzenie, które zakłada po 2035 r. 100 proc. redukcji emisji dwutlenku węgla względem nowych pojazdów. Nowemu prawu sprzeciwiła się Polska.
Nowe przepisy określają następujące cele: redukcja emisji CO2 o 55 proc. dla nowych samochodów osobowych i o 50 proc. dla nowych samochodów dostawczych w latach 2030-2034 w porównaniu z poziomami z 2021 r.; 100 proc. redukcji emisji CO2 zarówno dla nowych samochodów osobowych, jak i dostawczych od 2035 roku.
Strona polska chciała w tej sprawie rozstrzygnięć na gruncie prawnym, m.in. w Trybunale Konstytucyjnym oraz Trybunale Sprawiedliwości UE. Pozew z drugiej instytucji został kilka tygodni temu wycofany przez nowy rząd w Warszawie.
Plan zakazu produkcji aut z silnikami spalinowymi budził wiele kontrowersji i spotykał się ze sporym sprzeciwem w państwach członkowskich, a obok Polski, wśród krytyków rozwiązania byli Włosi oraz Niemcy, kraje o ważnej roli przemysłu samochodowego. Włosi zostali ugładzeni tzw. poprawką Ferrari pozwalającą na wyłączenie z zakazu aut produkowanych na niewielką skalę, a Niemcy zapowiedzi pracę nad specjalnymi paliwami do silników spalinowych, które będą zgodne z założeniem zeroemisyjności.
Teraz, na tle rosnącego niezadowolenia z założeń Zielonego Ładu, szczególnie wśród rolników, pojawiły się głosy, że zakaz może zostać zrewidowany. Komisja Europejska poszła już na pewne ustępstwa w kwestii polityki klimatycznej, a nowy Parlament Europejski, wyłoniony w czerwcowych wyborach, może być jeszcze bardziej skłonny do rewizji dotychczasowych polityk UE.
Kilka dni temu zieloni lobbyści skupieni wokół ruchu "Transport & Environment" przedstawili swoisty manifest skierowany do władz UE, w którym chcą zaostrzyć proponowane zmiany dotyczące zeroemisyjnego transportu. Asumptem do radykalnych propozycji ma być przyjęty niedawno przez UE plan redukcji emisji CO2 o 90 proc. w roku 2040 r.
"T&E" przekonuje, że wycofywanie się z silników spalinowych jest "najważniejszym środkiem redukcji emisji CO2" i musi być utrzymane w obecnym terminie 2035 r.
Aktywiści chcą, by do 2030 r. flotom korporacyjnym mogły być tylko sprzedawane samochody o napędzie bateryjnym (BEV), z celem pośrednim sprzedaży 50 proc. w roku 2027. Jednocześnie sugerują odejście od forsowanych szczególnie przez Niemcy e-paliw oraz wycofywanie z dróg do 2050 r. pozostających samochodów z napędami spalinowymi na drodze "konwersji".
Wspomniana "konwersja" może obejmować dopłaty do zakupy auta z napędem BEV, społeczny leasing takich aut, możliwość e-modernizacji auta spalinowego, ale także "wybór pakietu mobilności", czyli po prostu rezygnację z auta i wybór transportu publicznego oraz car-sharingu.
Co więcej, "T&E" postuluje zatrzymanie wzrostu korzystania z samochodów w UE m.in. poprzez zatrzymanie budowy nowych dróg i przejście na transport publiczny. "Modelowano" także wpływ podwyżek cen paliw na popyt. Do tego - car-sharing oraz wycofanie ze sprzedaży SUV-ów.
W 2026 r. unijni ustawodawcy mają dokonać przeglądu zakazu przyjętego w 2023 r.